Adam Glapiński.
Adam Glapiński. Fot: Andrzej Iwanczuk/EastNews
Reklama.

Stopy procentowe w górę

W dniu 3 listopada 2021 roku odbyło się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. W jego trakcie zdecydowano o podniesieniu stóp procentowych Główna stopa referencyjna, służąca za podstawą do obliczania stawki WIBOR, wzrosła o 75 pb z 0,5 proc. do 1,25 proc.
Rada ustaliła stopy procentowe NBP na następującym poziomie:
  • stopa referencyjna 1,25 proc. w skali rocznej;
  • stopa lombardowa 1,75 proc. w skali rocznej;
  • stopa depozytowa 0,75 proc. w skali rocznej;
  • stopa redyskonta weksli 1,30 proc w skali rocznej;
  • stopa dyskontowa weksli 1,35 proc. w skali rocznej.
  • Uchwała RPP wchodzi w życie 4 listopada 2021 r.
    Jak można przeczytać w komunikacie zamieszczonym po posiedzeniu, Rada postanowiła podwyższyć stopy procentowe NBP dążąc do obniżenia inflacji do celu NBP w średnim okresie.
    Rada Polityki Pieniężnej

    Obserwowany w bieżącym roku istotny wzrost światowych cen surowców, w tym energetycznych i rolnych, a także przedłużające się globalne zaburzenia podażowe spowodowały podwyższenie prognoz inflacji na najbliższe kwartały na świecie i w Polsce. Przy oczekiwanej kontynuacji ożywienia krajowej aktywności gospodarczej oraz korzystnej sytuacji na rynku pracy tworzyłoby to ryzyko utrwalenia się podwyższonej inflacji w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej.

    Inflacja według Adama Glapińskiego

    Jak przekonywał na konferencji prasowej prezes NBP, inflacja jest wyższa w krajach, które najszybciej wyszły z pandemii. Adam Glapiński zwrócił również uwagę na problemy z łańcuchami dostaw, braki produkcyjne (w zakresie m.in. mikrochipów) i wzrost cen energii. To wszystko miało przełożyć się na kryzys inflacyjny. Jednocześnie podkreślił, że sytuacja w Polsce jest i tak bardzo dobra.
    – Polska od dłuższego czasu przeżywa cud gospodarczy – przekonywał prezes NBP. Adam Glapiński zaznaczył jednocześnie, że bank centralny nie ma wpływu na bieżącą inflację. Działa jednak z wyprzedzeniem.
    Adam Glapiński

    Nie mamy do czynienia ze spiralą cen i płac. Nie mamy do czynienia z wtórnymi efektami inflacji spowodowanymi szokami zewnętrznymi. Z doświadczenia wiemy, że w perspektywie kwartałów to się może pojawić. Jeśli jest podwyższona inflacja, to po pewnym czasie przenosi się to na inne rynki, przechodzi na presję płacową i w pewnym momencie ceny zaczynają rosnąć nie tylko ze względu na koszty, ale i elementy popytowe. Dlatego w tym momencie podwyższamy stopy procentowe, by zablokować tamtą inflację.

    Adam Glapiński przewiduje, że szczególnie wysoki poziom inflacja może wynieść w styczniu przyszłego roku. Może wtedy dojść do pułapu 7 procent. Jednak od tego momentu - zdaniem szefa NBP - ma zacząć maleć.

    Rekordowo niskie stopy

    Przypomnijmy, to już drugi raz, gdy Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o podniesieniu stóp. Po raz pierwszy podobna decyzja została podjęta RPP 6 października. Wcześniej organ NBP utrzymywał stawki na niespotykanie niskim poziomie od maja 2020 roku.
    Stopa lombardowa (kredytowa) wynosiła do października 0,5 proc. Niskie stopy procentowe oznaczały niewielkie zyski na depozytach i lokatach. Z drugiej strony wiązało się to z podobnie niskim oprocentowaniem pożyczek i kredytów, co dla posiadaczy kredytów było pozytywnym zjawiskiem.
    Czytaj także:
    Wraz z podwyższaniem stóp NBP rośnie także WIBOR, a to razem z rosnącymi marżami, może to wywindować raty kredytów hipotecznych oraz sumy do spłacenia, do bardzo wysokiego poziomu.
    Z symulacji kosztu kredytu mieszkaniowego na 300 tys. złotych z okresem spłaty 25 lat wynika bowiem, że wzrost stawki WIBOR 3M o każdy 1 pp. skutkuje wzrostem miesięcznej raty o około 170 złotych, a całkowitego kosztu kredytu o mniej więcej 50 tys. złotych.