Nadal głośno jest o kolekcjonerskich monetach i banknotach NBP "z obrony granicy". Czy – jak twierdzą niektórzy – emisje numizmatów mogą być jedną z metod walki z inflacją? Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR, nie zostawia na teorii suchej nitki. Mówi nam też, co sądzi o decyzji prezesa Glapińskiego dotyczącej monet.
Kolekcjonerskie monety i banknoty NBP z kryzysu migracyjnego
Przypomnijmy – 15 listopada NBP całkiem na serio ogłosił, że stworzy kolekcjonerskie monety upamiętniające kryzys na granicy polsko-białoruskiej. O fakcie poinformowano na Twitterze.
Nieliczni zwolennicy emisji monet i banknotów wskazywali, że do inicjatywy nie można się przyczepić, bo przecież jednak takie działanie to także walka z inflacją. Niezbyt chciało się nam w to wierzyć, dlatego o zdanie zapytaliśmy eksperta.
– Ciężko powiedzieć, dlaczego NBP zdecydowało się na kolejną emisję monety kolekcjonerskiej w tak krótkim odstępie. Intencje prezesa Adama Glapińskiego są tu mocno niejasne. Dość powiedzieć, że są to najpewniej cele zupełnie pozaekonomiczne – komentuje dla INNPoland.pl Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR.
Kolekcjonerskie banknoty i monety jako walka z inflacją?
Według rozpowszechnianej teorii po emisji właściciele trzymają kolekcjonerskie środki płatnicze w domu, czyli znikają one z rynku. Kolejne emisje kolekcjonerskie mogą więc mieć pewien wpływ na wartość złotego czy być elementem przeciwdziałania inflacji. Co na to nasz rozmówca?
– To bujda z internetu. Emisja monet kolekcjonerskich nie ma żadnego wpływu na makroekonomiczne aspekty polskiej gospodarki – inflację, wartość złotówki. Te emisje są minimalne, więc ich wpływ jest mikroskopijny – wyjaśnia Dudek.
Przypomnijmy, że choć po numizmaty z Lechem Kaczyńskim ustawiły się długie kolejki, to liczba dostępnych monet i banknotów nie była zbyt wielka. Banknotów było łącznie 80 tys. sztuk, a złotych monet – zaledwie 1,5 tysiąca.
NBP w oficjalnych statystykach podało, że na koniec III kwartału 2021 r. w naszym obiegu krążyło 2,9 mld banknotów. Monet było zaś łącznie 20,7 mld sztuk.
Czemu więc NBP w ogóle zajmuje się wciąż aktywnym kryzysem i zamierza uczcić go monetą, zanim ten zostanie rozwiązany?
– Takie działanie NBP jest dla mnie nie do pojęcia. Na jakiej podstawie podjęto taką decyzję? Czemu emisja odbywa się tak nagle, w trybie nadzwyczajnym? Jak dobrano motyw projektu i czemu jest on tak bieżący? To są obecnie pytania bez odpowiedzi – wymienia ekspert.
Jak wskazuje główny ekonomista FOR obecnie jest jeszcze za wcześnie, by oceniać monetę i banknot poświęcone obronie granicy "jako dobrą albo złą".
– Nie znamy jeszcze nawet projektu. Ale moim zdaniem kolejne emisje kolekcjonerskie powinny być wykonywane z rozwagą, po głębszym zastanowieniu jakich ludzi i jakie wydarzenia chcielibyśmy uhonorować. Warto brać pod uwagę wszystkie za i przeciw – przekonuje rozmówca INNPoland.pl.
Czy ostatni ruch Narodowego Banku Polskiego to więc czysta polityka partyjna PiS? Bardzo możliwe.
– Powstaje pytanie, czy NBP powinien się zajmować bieżącymi narracjami. Wypuszczanie kolekcjonerskich numizmatów dotyczących wydarzeń z pierwszych stron gazet, do tego jeszcze nie zakończonych moim zdaniem może obniżać powagę prezesa tej instytucji – ocenia Dudek.
Ekspert dodaje, że decyzje o tematyce kolejnych numizmatów powinna raczej podejmować wyznaczona do tego grupa, złożona m.in. z historyków i znawców kultury. Jednoosobowe decyzje prezesa Glapińskiego są w tym przypadku odrobinę zastanawiające i mogą dalej upolityczniać Narodowy Bank Polski.
Nie znaczy to jednak, że NBP powinno w ogóle dać sobie spokój z numizmatami. Tradycja ich wydawanie jest bowiem dość długa.
– Oczywiście kolekcjonerskie środki płatnicze zawsze istniały. Ich emisja wpisuje się w strategię informacyjną i ogólną misję Narodowego Banku Polskiego. Ale ostatnimi czasy zdecydowanie patrzę na banknoty i monety kolekcjonerskie z lekkim zdziwieniem – przyznaje Dudek.