Reklama.
Premier Mateusz Morawiecki przedstawił założenia tzw. tarczy antyinflacyjnej. Obszar wsparcia ma obejmować trzy najważniejsze pola: ceny paliw, energii oraz żywności. Z części rozwiązań skorzystają wszyscy Polacy. "To rozrzutność rządu, która nie będzie miała wpływu na zmniejszenie inflacji" - uważają ekonomiści.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl
Propozycje rządu to nie oszczędność, a obciążenie budżetu na 10 miliardów - i to w okresie zaledwie kilku miesięcy. Trudno nie nazwać tych działań rozrzutnymi, bo na przykład ulgi podatkowe na paliwo dotyczą ogółu Polaków. A przecież nie wszystkie grupy zarobkowe są poddane w takim samym stopniu ciężarowi inflacji.
Osoby o wyższych dochodach mają, statystycznie, niższą inflację. Żywność czy energia stanowią znacznie mniejszą część ich koszyka zakupowego przez co mniej dotkliwie - od osób o niskich dochodach - odczuwają wzrosty cen. Z pewnością ucieszą się, że zapłacą kilkanaście czy kilkadziesiąt groszy mniej na litrze paliwa, ale pojawia się pytanie - czy skórka jest warta wyprawki?
Dodawanie nowych elementów polityki, czy to fiskalnej, czy monetarnej do klasycznego wachlarza zawsze może nieść ze sobą pewne ryzyka. Tarcza antyinflacyjna nie jest panaceum na problemy z gospodarcze, jednocześnie jakiekolwiek rozwiązanie jest lepsze niż żadne.