Zupełnie nowy poziom patodeweloperki. Zbudują "mikrokawalerkę" o powierzchni 2,5 m2
Redakcja INNPoland
29 listopada 2021, 14:31·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 listopada 2021, 14:31
W jednym z bloków w Koszalinie powstanie "mikrokawalerka" o powierzchni... 2,5 metra kwadratowego. Aktywista Jan Śpiewak komentuje, że nawet w "celi na więźnia powinny przypadać 3 metry". Co na to firma, która prowadzi tę inwestycję?
Reklama.
Projekt mikrokawalerki w Koszalinie
Jan Śpiewak opublikował w mediach społecznościowych post, w którym pokazał, jak wygląda mikrokawalerka w Koszalinie. Okazuje się, że w budynku przy ul. Modrzejewskiej najmniejsze mieszkanie będzie mieć powierzchnię 2,5 metra kwadratowego.
Według projektu znajdzie się tam toaleta z prysznicem, a tuż obok szafka kuchenna. Z kolei sypialnia z pojedynczym łóżkiem i oknem została umiejscowiona na antresoli.
"Przepisy więzienne mówią o tym, że na więźnia w celi powinno przypadać minimum 3 metry kwadratowe. Ten innowacyjny produkt para mieszkaniowy łączy najlepsze tradycje polskiego więziennictwa i polskiej deweloperki" – uszczypliwie komentuje Śpiewak.
Jak przypomina, według polskiego prawa lokal mieszkaln powinien mieć minimum 25 m2 "Deweloperzy obchodzą przepisy udając, że to lokale usługowe. Jeśli przepisy by pozwalały to sprzedawaliby mikrokawalerki bez okien. Tak działa wolny rynek" – napisał działacz.
Co na to firma?
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy firmę "100-SIO" Synergia, która prowadzi tę inwestycję. – Koncepcja wskazanego budynku jest wynikiem odpowiedzi na potrzeby rynku. Budynek jak i lokale nie są przeznaczone na sprzedaż. Ich przeznaczenie jest tylko i wyłącznie do wynajmu – przekazał w rozmowie z INNPoland Krzysztof Stosio, prezes "100-SIO" Synergia.
Stosio odniósł się także do wpisu Śpiewaka i porównania do powierzchni celi więziennej.
– Odnosząc się do "zarzutów" autora to podstawowa różnica między wskazanym przykładem dość obrazowo dla wyobraźni czytelnika nakreślonym jest taka, że w przypadku celi więziennej jest to przymus - w przypadku wynajmu jakiegokolwiek lokalu niezależnie czy to hipotetyczne 2,5m2 ( czy też 4,5,6,10m2 i więcej) dochodzi do zawarcia kontraktu. Nikt nikogo nie zmusza do określonych zachowań – przekonuje.
– Jako skrajny przykład proszę sobie wyobrazić osobę, która przyjechała do pracy z innego miasta i jej celem jest maksymalny zarobek, bo pracuje dla rodziny lub na inny cel wg własnego uznania. Może wynająć taki przykładowy lokal 2,5m2 za 300 zł i mieć swoją prywatną przestrzeń lub wynająć pokój za 700 zł i szarpać się o łazienkę, kuchnię i słuchać wszystkiego na wspólnych przestrzeniach. Każdy ma prawo wyboru – tłumaczy Stosio.
Patodeweloperka w Polsce
W INNPoland wielokrotnie pisaliśmy o przedziwnych pomysłach deweloperów, w tym m.in. o mieszkaniu we Wrocławiu, które ma kształt... trójkąta. Projekt ten szybko stał się obiektem szydertwa internautów, jednak na deweloperze nie zrobiło to wrażenia. Projekt wycenił na niemałą sumę 192 tys. zł netto. Zaproponował też, by zagospodarować trójkąt następująco: w głównym pomieszczeniu ma być salono-sypialnia z aneksem kuchennym, a w szpicu z kątem ostrym – łazienka z prysznicem na planie bardzo ciekawego prostopadłościanu.
Z kolei na warszawskiej Woli ma stanąć 11-piętrowy budynek mieszkalny, który w najwęższym miejscu będzie oddalony zaledwie o 4 metry od okien istniejącego już bloku. Mieszkańcy są przerażeni, zaś deweloper broni się, że projekt "spełnia warunki naturalnego oświetlenia". Takich historii będzie coraz więcej.
W stolicy praktycznie skończyły się już atrakcyjne działki budowlane – co oznacza, że deweloperzy zaczynają zwracać uwagę na każdą wolną przestrzeń pomiędzy istniejącymi już blokami. Tak właśnie stało się w przypadku planowanej inwestycji na Woli: firma Tynkbud-1 zamierza wznieść 11-piętrowy budynek na niezabudowanym dotyczas skwerze. Tyle tylko, że zaledwie 4 metry dalej znajduje się już inny blok.