Politycy PiS jeździli po całej Polsce szumnie ogłaszając Polski Ład i rozdając wielu wójtom czeki, podobno z dobrych i "naszych" programów rozwojowych. Okazuje się, że teatrzyk nie miał za wiele wspólnego z prawdą. W przypadku dwóch programów pieniądze pochodzą w 100 proc. z... funduszów Unii Europejskiej. A brak wspomnienia o tym fakcie nie został dobrze przyjęty w Brukseli.
PiS wręczał wójtom czeki z Polskiego Ładu. Pieniądze są z UE
Kością niezgody są programy "Mój prąd" i "Cyfrowa gmina".
– Ministrowie jeździli po Polsce i rozdawali wójtom czeki pod szyldem Polskiego Ładu. A przecież oba programy w 100 proc. są finansowane z funduszy europejskich – usłyszeli w Brukseli reporterzy "Dziennika Gazety Prawnej".
Oznacza to, że zarówno materiały promocyjne, jak i oficjalne komunikaty powinny być oznaczone emblematami UE. Nawet wpisy w mediach społecznościowych powinny mieć odpowiednie hashtagi. Partii rządzącej jednak jakoś się o tym zapomniało.
Komisja Europejska zażądała już zmian od strony polskiej. Przypomniała też, że od stycznia za brak informacji o pochodzeniu pieniędzy Unia obetnie nawet 3 proc. środków ze wsparcia.
Jak zareagowały ministerstwa? "Dziennik" wskazuje, że po uwagach KE resort klimatu szybko zmienił swoje komunikaty dot. programu "Mój prąd". Odpowiedzialne za "Cyfrową gminę" Centrum Projektów Polska Cyfrowa tłumaczy się jednak dość ciekawie.
Jak wskazuje organ, wręczane wójtom czeki z programu są… fikcyjne, bo konkurs jeszcze się nie odbył. Sekretarz stanu w kancelarii premiera Janusz Cieszyński, który sam wręczał wspomniane czeki, miał to do powiedzenia dziennikarzom.
— Komisja miała uwagi do podłączania tego programu pod Polski Ład, ale to absurdalny zarzut, ponieważ cyfryzacja jest jednym z jego filarów. W żadnym momencie nie mówiliśmy, że pieniądze na ten program pochodzą z budżetu — powiedział "DGP".
Ekonomistka miażdży Polski Ład
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, przedsiębiorcy i eksperci nie są przekonani do podatkowych zmian Polskiego Ładu. Trzeba wiele zachodu, by w ogóle zrozumieć wszystkie jego zasady.
– Jeśli chodzi o wprowadzenie o 1 stycznia Polskiego Ładu, zamiast dać szansę ludziom, żeby mogli jakoś poradzić sobie z wszystkim, co stało się w ciągu tego półtora roku, a widać, ze to nie ma końca, to dodajemy czynniki, które niepewność zwiększają – podkreśliła ekonomistka dr Henryka Broniarz w programie "Jeden na Jeden".
– Ja prowadzę działalność gospodarczą, usiadłam z podatkowcami, z prawnikami i nikt nie jest w stanie powiedzieć, czego możemy się spodziewać po 1 stycznia. Myślę, ze wielu przedsiębiorców nie zdaje sobie sprawy, że będzie płacić ogromną cenę. Ja uważam, że to jest największy gniot, jeżeli chodzi o podatki i legislację trzydziestolecia – dodała ekspertka.
Bochniarz odniosła się także do niedawno przedstawionego projektu tarczy antyinflacyjnej. – Ta ekipa generalnie mogłaby startować w konkursie na jakieś PR-owskie nazwy, potem za tymi nazwami rzeczywiście niewiele idzie – uważa ekonomistka.
– To, co premier zaproponował, już pozostawiając nazwę z boku, to model ćwiczony przez bardzo wiele krajów. Jak popatrzymy na to co dzieje się w Europie i w Stanach Zjednoczonych wszyscy szukają sposobu, bo ta inflacja nie poszła do góry – oceniła.