"Dyskryminacja", "dzielenie ludzi", "segregacja" - takie komentarze sypią się w kierunku IKEA po tym, gdy internet obiegły zdjęcia ogromnych kolejek przed jednym ze sklepów sieci. Korek na wejściu był spowodowany koniecznością pilnowania obowiązujących, rządowych limitów. Do niezaszczepionych takie argumenty jednak nie trafiają - pieklą się, że ci, którzy paszport covidowy okazali, robią zakupy swobodnie. Niestety, takich awantur jest i będzie w Polsce coraz więcej.
Zaostrzone obostrzenia, które weszły w życie 15 grudnia, zakładają że w restauracjach, barach i hotelach, kinach, teatrach, obiektach sportowych i sakralnych obowiązuje limit 30 proc. obłożenia. W sklepach, galeriach handlowych, kasynach, salach zabaw może być jedna osoba na 15 metrów kwadratowych.
Weryfikację ma umożliwiać par. 26a dodany w połowie grudnia do rozporządzenia w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. W jego myśl osób zaszczepionych limity nie dotyczą.
Do ustanowionych w rozporządzeniu limitów liczby osób przebywających w pomieszczeniach, budynkach, obiektach, na określonej powierzchni pomieszczeń, budynków lub obiektów lub na otwartej przestrzeni oraz uczestniczących w zgromadzeniach, nie wlicza się osób zaszczepionych przeciwko COVID-19, pod warunkiem okazania przez te osoby unijnego cyfrowego zaświadczenia COVID lub zaświadczenia o szczepieniu, o wyniku testu i o powrocie do zdrowia w związku z COVID-19.
Do tej pory przepis był jednak traktowany jako fikcja. Jak zwraca uwagę prawo.pl, brakuje uregulowań, które dawałyby firmom skuteczne narzędzia w tym zakresie - weryfikacja certyfikatów covidowych wciąż jest przecież dobrowolna. Mimo to pierwsze sieci i obiekty zaczęły domagać się dowodów zaszczepienia. Wywołując tym oburzenie antyszczepionkowców.
Ikea - konieczny certyfikat
Na kontrolę certyfikatów zdecydowali się pracownicy sklepu Ikea w gdańskiej Matarni - podaje trojmiasto.pl. Jak wytłumaczył reporterowi portalu pracownik sieci, są one sprawdzane w celu zachowania wymaganych limitów klientów znajdujących się na terenie sklepu.
Okazanie certyfikatu jest dobrowolne, jednak ci, którzy się na to nie zdecydowali, musieli stanąć w potężnej kolejce. Tymczasem zaszczepieni, zgodnie z prawem, swobodnie wchodzili do sklepu. Internet obiegły zdjęcia ogromnego “ogonka”.
Mimo że wszystko odbywało się zgodnie z literą prawa, zdjęcia kolejki wywołały lawinę hejtu ze strony oburzonych niezaszczepionych.
"Wszystko przeciw człowiekowi chorują i zaszczepieni i niezaszczepieni segregacja komu to potrzebne olać robić zakupy gdzie indziej" (pisownia oryginalna) – piekli się jedna z komentujących.
"IKEA jesteście naprawdę chorym zespołem managerów i prezesów, doprowadzajcie do rozwarstwień społecznych, sami roznosząc wirusa. Zacznijcie myśleć, zbierać dane, informacje a przede wszystkim do biznesu podchodzić w sposób nie dzielący ludzi" (pisownia oryginalna) – radzi inny.
"No to Ikea ma już jednego klienta mniej. Więcej moja noga w tym sklepie nie powstanie" – deklaruje (były już) klient.
Nie brakuje również głosów osób, które chwalą sieć za odważne działanie.
"Brawo Ikea! Wreszcie ktoś w tym ciemnogrodzie pomyślał".
"Super. Niech inne sklepy biorą przykład. Wolni od szczepień niech siedzą w swych domach i szturmują sklepy w sieci".
Co na to sieć? – W momencie, kiedy w konkretnym sklepie IKEA osiągniemy tę liczbę klientów (1 osoba na 15 m2 - przyp. red.), musimy ograniczyć wpuszczanie kolejnych i w związku z tym mogą tworzyć się kolejki – przekazała wyborcza.biz Anita Ryng, dyrektorka ds. komunikacji IKEA Retail w Polsce. – Dodam, że do momentu osiągnięcia tego limitu wpuszczamy wszystkich klientów, nie weryfikując faktu ich zaszczepienia bądź nie.
Problemy z certyfikatami
Awantur o konieczność okazywania unijnego certyfikatu będzie zapewne coraz więcej. W czwartek 6 stycznia doszło do interwencji policji na basenie w Brzegu Dolnym (woj. dolnośląskie) - donosi tarnogorski.info. Grupa osób została poproszona o poczekanie w kolejce, ponieważ okazała certyfikatu covidowego, a limit dla osób niezaszczepionych został przekroczony.
"Jakim prawem pani dyskryminuje ludzi? Dlaczego, ci co mają paszport nie muszą czekać? Z moich podatków jest ten basen utrzymywany i pani mi mówi o jakimś rozporządzeniu? Co to jest, jeden może, drugi nie może? O co tu w ogóle chodzi?" –słychać na zamieszczonym w sieci nagraniu głosy oburzonej, niezaszczepionej klientki.
Policjantowi, który przyjechał na interwencję nie udało się przekonać awanturujących się, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. – Tam są krzesła, proszę usiąść i czekać – powiedział ostatecznie do grupy zbulwersowanych. Na basen weszli po kilkudziesięciu minutach, kiedy zwolniło się miejsce.
Podkreślam, że klienci sami z własnej inicjatywy okazują certyfikaty, a cała procedura jest zgodna z obowiązującym prawem. Kolejne osoby z kolejki wpuszczamy po tym, gdy sklep opuści grupa klientów, np. 30 osób wchodzi, gdy wyjdzie 30 klientów.