
"Dyskryminacja", "dzielenie ludzi", "segregacja" - takie komentarze sypią się w kierunku IKEA po tym, gdy internet obiegły zdjęcia ogromnych kolejek przed jednym ze sklepów sieci. Korek na wejściu był spowodowany koniecznością pilnowania obowiązujących, rządowych limitów. Do niezaszczepionych takie argumenty jednak nie trafiają - pieklą się, że ci, którzy paszport covidowy okazali, robią zakupy swobodnie. Niestety, takich awantur jest i będzie w Polsce coraz więcej.
Sprawdzanie certyfikatu COVID a prawo
Zaostrzone obostrzenia, które weszły w życie 15 grudnia, zakładają że w restauracjach, barach i hotelach, kinach, teatrach, obiektach sportowych i sakralnych obowiązuje limit 30 proc. obłożenia. W sklepach, galeriach handlowych, kasynach, salach zabaw może być jedna osoba na 15 metrów kwadratowych.Do ustanowionych w rozporządzeniu limitów liczby osób przebywających w pomieszczeniach, budynkach, obiektach, na określonej powierzchni pomieszczeń, budynków lub obiektów lub na otwartej przestrzeni oraz uczestniczących w zgromadzeniach, nie wlicza się osób zaszczepionych przeciwko COVID-19, pod warunkiem okazania przez te osoby unijnego cyfrowego zaświadczenia COVID lub zaświadczenia o szczepieniu, o wyniku testu i o powrocie do zdrowia w związku z COVID-19.
Ikea - konieczny certyfikat
Na kontrolę certyfikatów zdecydowali się pracownicy sklepu Ikea w gdańskiej Matarni - podaje trojmiasto.pl. Jak wytłumaczył reporterowi portalu pracownik sieci, są one sprawdzane w celu zachowania wymaganych limitów klientów znajdujących się na terenie sklepu.Podkreślam, że klienci sami z własnej inicjatywy okazują certyfikaty, a cała procedura jest zgodna z obowiązującym prawem. Kolejne osoby z kolejki wpuszczamy po tym, gdy sklep opuści grupa klientów, np. 30 osób wchodzi, gdy wyjdzie 30 klientów.
