Polski Ład miał być ratunkiem dla emerytów, a ponad 421 tys. z nich w styczniu zobaczyło niższe świadczenia. Rząd zapowiedział już specjalny algorytm zwracający im ubytek. Niestety, część seniorów zostanie na lodzie nawet po jego wprowadzeniu.
W sobotę rzecznik rządu Piotr Müller zapewniał, że emeryci ze świadczeniami ZUS w przedziale od 4920 zł do 12 800 zł brutto miesięcznie nie stracą na Polskim Ładzie. Ta zapowiedź jest efektem ostatniej wypłaty emerytur – 421 tys. seniorów dostało niższe wypłaty, mimo iż flagowy program PiS miał im przecież pomóc.
Specjalny algorytm wyrównujący emerytom straty miał zostać zaprezentowany na posiedzeniu rządu we wtorek 11 stycznia. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?
Jak nieoficjalnie dowiedział się serwis Money.pl, rząd nie podjął tematu, bo minister finansów wydał w ostatni weekend rozporządzenie zmieniające zasady liczenia zaliczek na podatek. Obowiązujący od 8 stycznia dokument zdaniem MF jest wystarczający, by ZUS przeliczył podatek od emerytury korzystniej dla seniorów. Czyli tak… jakby Polski Ład nie istniał.
– Prace nad nowym algorytmem ulgi dla emerytów są już bardzo zaawansowane. Ustawa powinna trafić do Sejmu jeszcze na styczniowe posiedzenie, które zaplanowane jest na 26-27 stycznia – zapewnia jednak informator serwisu z kręgu zbliżonego do resortu finansów.
Bez ulgi emeryci dostający 5 tys. zł miesięcznie dopłacić muszą 72 zł podatku. Na poziomie 7 tys. zł świadczenia seniorzy stratni będą aż o 2,4 tys. zł rocznie.
Jak wskazuje źródło Money.pl, nawet planowany algorytm zwrotów nie obejmie emerytów ze świadczeniem powyżej 12 800 zł brutto. Oznacza to, że ponad 2 tys. osób nadal będzie dopłacać do Polskiego Ładu.
Polskim Ład a emerytury
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, wedle rządowej propagandy na przepisach podatkowych Polskiego Ładu emeryci mieli zyskać lub przynajmniej nie stracić. Ale spora część z nich dostała po kieszeni.
– Dla 8 mln 100 tys. osób, czyli ponad 90 proc. emerytów i ponad 80 proc. rencistów, od stycznia wypłata jest wyższa – mówiła prezeska ZUS, prof. Gertruda Uścińska. Problem w tym, że 80 proc. to nie wszyscy. Z wyliczeń Instytutu Emerytalnego wynika, że na przepisach Polskiego Ładu straciło przynajmniej 10 proc. emerytów. Chodzi o osoby, które dostają świadczenie w wysokości 4920 zł brutto lub więcej. To próg od którego zaczyna się tracić, na początku niewiele.
Na przykład emerytura w wysokości 5000 zł brutto oznacza dziś wypłatę 4125 zł do ręki, jeszcze w grudniu było to 4132 złote. Emeryt traci więc 7 złotych. Niby mało, ale potem strata rośnie. Emerytura w wys. 6000 zł brutto oznacza dziś wypłatę 5605 zł na rękę – to 162 zł mniej. Warto zauważyć, że w marcu będzie waloryzacja emerytur, więc większa liczba osób będzie dopłacać do Polskiego Ładu.
Emeryci ze stosunkowo wysokimi świadczeniami podnieśli bunt. W ich imieniu kancelaria Dubois i wspólnicy zadeklarowała nawet złożenie pozwu zbiorowego. Przyczyna? W skrócie: nie tak brzmiała umowa społeczna. Trudno nie przyznać racji tym argumentom – wszak rząd namawia emerytów do jak najdłuższej pracy, kusząc wizją wyższego świadczenia. A tu nagle okazało się, że dłuższa praca nie przekłada się na wyższą emeryturę, więcej za to trzeba dokładać do wspólnej puli.
– Moim zdaniem ci ludzie mają rację, nie powinno się obniżać świadczeń emerytalnych. To zresztą działanie pozostające w sprzeczności z ulgami które pojawiły się w Polskim Ładzie – czyli zerowym PIT-em dla seniorów. Zachęcamy ludzi do tego, by dłużej pracować (bo dłuższa praca to wyższa emerytura) a wychodzi na to, że wyższa emerytura to wyższa strata. Sygnał, który w ten sposób dotarł do społeczeństwa był bardzo negatywny – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.