Trybunał Sprawiedliwości UE odrzucił właśnie skargę Polski i Węgier na mechanizm "pieniądze za praworządność". Twierdziliśmy, że jest on niezgodny z unijnymi traktatami. TSUE uznał, że skarga Polski i Węgier jest pozbawiona podstaw. Ile możemy stracić, jeśli nie zaczniemy przestrzegać prawa? Stawką jest 36 mld euro z Funduszu Odbudowy oraz ponad 100 mld euro dla Polski z wieloletniego budżetu UE.
Komisja Europejska ma teraz otwartą drogę do zawieszania Polsce i Węgrom unijnych funduszy. Dostała nowy oręż w sporze z polskimi władzami. Oznacza to, że będzie mogła swobodnie blokować transfery unijnych środków jeżeli w Polsce będzie łamana praworządność.
Na co zabraknie pieniędzy, jeśli KE zdecyduje się odpalić mechanizm?
PiS mówił o "tysiącach nowych nisko- i zeroemisyjnych autobusów", ale niechętnie o tym, że pieniądze na nie trafią do nas z UE. Wspólnota sponsorować miała także "remont i doposażanie 700 małych oddziałów szpitalnych rocznie".
To dopiero wierzchołek góry lodowej. Milion budynków z ekologicznymi źródłami ciepła z programu Czyste Powietrze, setki tysięcy instalacji retencji wody dla domów. Budowa 4 tys. świetlic, remonty w prawie 4 tys. szkół, modernizacja 3,6 tys. boisk i centrów sportowych. 15 tys. km nowych dróg kolejowych. Sieć 5G we wszystkich miastach i wzdłuż szlaków komunikacyjnych do 2025 r.
Wszystko powyższe i więcej wspomóc miały środki z Unii Europejskiej, które są obecnie zakładnikiem w politycznym pacie pomiędzy Brukselą i Warszawą. Bez pieniędzy wszystkie te inicjatywy stoją pod znakiem zapytania.
Czy KE ma podstawy do odebrania Polsce pieniędzy?
Komisja Europejska już do tej pory nie próżnowała - w listopadzie zażądała do Polski i Węgier wyjaśnień, w jaki sposób rządy zamierzają odpowiedzieć na zastrzeżenia zgłaszane przez Brukselę. Rzecznik KE przekazał, że informacje mogą mieć kluczowe znaczenie dla stosowania ogólnego mechanizmu warunkowości wobec obu krajów.
Na warunkowość wypłat z unijnego budżetu zgodzili się wszyscy liderzy państw członkowskich (również Polski i Węgier) w 2020 r. Wtedy właśnie przyjmowany był wieloletni budżet na lata 2021–2027 oraz Fundusz Odbudowy (mający służyć odbudowie europejskich gospodarek po pandemii). Polsce i Węgrom udało się nieco złagodzić pierwotne wersje mechanizmu "pieniądze za praworządność".
KE zgodziła się na stosowanie go wyłącznie wobec płatności za projekty z budżetu UE i Funduszu Odbudowy rozpoczęte po 2020 r. Komisja ma sięgać po ten instrument wtedy, gdy naruszenia praworządności mają "dostatecznie bezpośredni" wpływ na zarządzanie funduszami UE i ochronę jej interesów.
Polska i Węgry - którym grozi zastosowanie mechanizmu - zaskarżyły go to TSUE, argumentując, że rozporządzenie dotyczące mechanizmu warunkowości wprowadza polityczną ocenę państw członkowskich na podstawie nieskonkretyzowanych zasad i nie określa żadnych mierzalnych kryteriów spełnienia warunków państwa prawnego.
Oba kraje dodały, że UE nie powierzono kompetencji kontrolnych w procesie stanowienia prawa krajowego i wykonania trójpodziału władzy ani w organizacji wymiaru sprawiedliwości. A w efekcie uzależnienie finansowania państw członkowskich od spełniania zasad, których w traktatach nie ma, byłoby naruszeniem norm prawnych Unii.
TSUE nie podzielił tej argumentacji. "Należyte zarządzanie finansami w ramach budżetu Unii i jej interesy finansowe mogą zostać poważnie zagrożone wskutek naruszeń zasad państwa prawnego w państwie członkowskim. Takie naruszenia mogą skutkować w szczególności brakiem gwarancji, że wydatki pokrywane z budżetu Unii spełniają wszystkie warunki finansowania przewidziane w prawie Unii i w konsekwencji odpowiadają celom realizowanym przez Unię, gdy finansuje ona takie wydatki" - czytamy w uzasadnieniu oddalenia skargi.