Dorosłych fanów Disney'a jest coraz więcej, a coroczne pielgrzymki do parków rozrywki robią miliony osób. A co jeśli… mogliby zamieszkać w baśniowej atmosferze? Gigant mediowy oferuje właśnie to – nowy projekt budowy 1,9 domów w dzielnicy obiecującej mieszkańcom "Storyliving" – życie dosłowne jak w bajce.
"Storyliving by Disney" to świeżo założony dział koncernu, który będzie operował pod dywizją parków rozrywki firmy (Disneyland, Disney World) – pisze serwis The Verge.
Zadaniem nowej komórki giganta mediowego jest budowa wielu zaplanowanych od A do Z dzielnic mieszkalnych. Mają być zaprojektowane przez tych samych twórców którzy odpowiadają za rozkład i wygląd parków Disney'a.
"Wyobraźcie sobie pełną energii społeczność, z ciepłem oraz urokiem małego miasteczka i jednocześnie pięknem typowym dla ośrodka wczasowego" – wspomina Helen Pak, dyrektorka ds. Parków, Doświadczeń i Porduktów Disneya w wideo promującym projekt.
Jak na razie ogłoszono tylko jedną dzielnicę – Cotino powstanie w mieście Rancho Mirage w Kalifornii. Co ciekawe, w tym miejscu mieszkał kiedyś sam Walt Disney.
Firma mediowa zapewnia tu tylko swoją markę – budową i sprzedażą domów zajmie się DMB Development i dodatkowi partnerzy w przypadku kolejnych dzielnic.
W Cotino ma powstać 1,9 tys. domów oraz wszystko co wokół – wille i mniejsze domy mają mieścić się w okolicy tropikalnej "oazy" z krystalicznie czystą wodą. W okolicy maja się też znaleźć sklepy, usługi, restauracje czy obiekty rozrywkowe. Mieścić się tam ma także hotel, a jeden z zakątków dzielnicy ma być przeznaczony do zamieszkania przez osoby 55 plus.
Ludzie z zewnątrz będą mogli odwiedzić dzielnicę… kupując bilety dzienne. To zastanawiające posunięcie – ciekawe czy zaproszenie na grilla od mieszkającej w Cotino osoby będzie się wiązało z opłatą manipulacyjną za wjazd?
Brutalna prawda o pracy w Disneylandzie
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, jeśli wierzyć reklamom, Disneyland ma być "najszczęśliwszym miejscem na Ziemi". Może dla zwiedzających, bo na pewno nie dla kadry.
Parki Disney'a wielokrotnie stawały w ogniu krytyki własnej kadry. Lista uchybień i nieprawidłowego traktowania jest długa i gorzka, często na warunki zwracają też uwagę związki zawodowe.
Protesty pracowników mają długą historię. Jedna z głośnych akcji odbyła się w odległym 1984 roku w Anaheim – pierwszym parku firmy, który otwierał jeszcze sam Walt Disney. Prawie 2 tys. osób protestowało wtedy m.in. przeciw zamrożeniu płac i braku opieki zdrowotnej dla pracowników dorywczych.
Byli pracownicy Disneyworldu wspominają m.in., że nie otrzymali urlopu na dzień własnego ślubu, mimo zgłoszenia tego faktu dziewięć miesięcy wcześniej. Częstym przypadkiem miało też być zmuszanie do nadgodzin czy opłacania kosztów własnego kostiumu. W Tokio przełożony miał mobbingować jedną z pracownic i powiedzieć jej, by "poszła się zabić" – przypomina Morning Star Online.
Zdarzały się też sytuacje dramatyczne. W 2010 r. parkiem Disney'a w Paryżu wstrząsnęły dwa samobójstwa pracowników. Jeden z nich napisał w ostatniej notatce: "Nie chce już pracować dla Mikiego". Inna osoba z kadry francuskiego parku w 2013 r. oblała się benzyną i nieomal podpaliła po rozmowie z menadżerami parku. Tragedii zapobiegł inny pracownik.
Z przeprowadzonego przez Disney'a w 2018 r. badania wynika, że 85 proc. pracowników parków zarabia poniżej 15 dolarów na godzinę. 11 proc. z nich - mimo pracy - jest bezdomna.