Tak mocnego uderzenia jeszcze nie było. Kraje Zachodu – i nie tylko – solidarnie opowiedziały się za powstrzymaniem rosyjskiej agresji na Ukrainę i uderzyły potężnymi sankcjami, które mogą załamać rosyjską gospodarkę. Jest jednak druga strona medalu. Ich konsekwencje odczują wszyscy – a w szczególności najbliżsi sąsiedzi Federacji.
Zachodnie sankcje mocno uderzył w Rosyjską gospodarkę. Kurs rubla załamał się wczoraj o ok. 30 proc., osiągając poziom niemal 120 rubli za dolara. Dziś waluta Federacji odrobiła nieco straty – po nagłej podwyżce stóp z 9,5 proc. do 20 proc. i innych działaniach podjętych przez rosyjski bank centralny – i za jednego dolara zapłacimy 95 rubli (na godzinę 10:00). Eksperci podkreślają jednak, że sytuacja gospodarcza kraju jest na skraju załamania.
- Od 1 stycznia 2022 r. rubel stracił na wartości aż o 47,33 proc. w stosunku do dolara. Konflikt w Europie Wschodniej napędzadestrukcję waluty. Obecnie oceniam inflację w Rosji na poziomie 69,4 proc. w skali roku - napisał na Twitterze Steve Hanke, ceniony amerykański ekonomista z John Hopkins University.
Czytaj także:
– Rubel stanie się tylko i wyłącznie "wewnętrzną walutą" Rosji i podejrzewam, że inwestorzy zagraniczni będą bardzo niechętni, by w ogóle taką walutę kupować – komentuje w money.pl Marcin Luziński, ekonomista Santander Bank Polska.
Dr hab. Andrzej Szeptycki, politolog z UW zaznacza, że nałożone przez Zachód sankcje są bezprecedensowe. Ich skutki mogą być zatem o wiele bardziej dotkliwe od tych nałożonych w 2014 r. po aneksji Krymu. Ekspert zwraca uwagę m.in. na silne dążenie państw europejskich do uniezależnienia się od rosyjskich surowców, nawet własnym kosztem, jak w przypadku Niemiec i wstrzymania certyfikacji Nord Stream 2.
– Tego wszystkiego osiem lat temu nie było. Trudno zatem szukać jasnej analogii, jeśli chodzi o skutki sankcji, w konfliktach sprzed lat. Dotyczy to zarówno Rosji, jak i świata – czytamy.
— Gospodarka światowa to system naczyń połączonych, w związku z tym recesja w Rosji będzie oznaczała także negatywne skutki gospodarcze dla całego świata, w szczególności dla gospodarek, które są najbardziej powiązane z Rosją, czyli tych leżących najbliżej – podkreśla Marcin Luziński.
Konsekwencje sankcji dla Polski
Co kryzys rosyjskiej gospodarki oznacza dla Polski? Dalsze wzrosty cen energii, paliw i żywności.
Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego ocenia w money.pl, że należy liczyć się z wyższą inflacją. – Prawdopodobnie niedługo mocno wzrosną ceny gazu i mimo zastosowania tarczy antyinflacyjnej, inflacja przekroczy 10 proc. A w skali całego roku trochę poniżej 9 proc.
Jeżeli zdrożeje importowana z Ukrainy kukurydza, przełoży się to na wzrost cen paszy, a w konsekwencji – droższe mięso. Podrożeć mogą też importowane z Ukrainy oleje.
Ekspert zwraca również uwagę na to, że eksport towarów na Ukrainę i do Rosji to ok. 3 proc. polskiego PKB. — Do tego importujemy sporo surowców, które także pozwalają nam budować gospodarkę. W sumie 5 proc. polskiego PKB jest zagrożone. Na razie obcinamy prognozy o 1 pkt proc. — mówi ekonomista.
Dr hab. Andrzej Szeptycki obawia się również dalszych napięć w Europie. Szczególnie zagrożone mają być kraje bałtyckie, takie jak Litwa, Łotwa, Estonia i... Polska. Chodzi o Przesmyk Suwalski, czyli wąski kawałek Polski dzielący Kaliningrad od Białorusi. Zdaniem eksperta może on być atrakcyjnym punktem destabilizacji i uderzenia dla Federacji Rosyjskiej.
– Po pierwsze — by sprawdzić wiarygodność NATO. Po drugie — by pokazać UE, gdzie jej miejsce. Ponadto Przesmyk to jedyny pas, który łączy kraje bałtyckie z resztą NATO. Gdyby Rosja i Białoruś przejęły nad nim kontrolę, to kraje bałtyckie byłyby faktycznie odcięte od reszty sojuszu — tłumaczy.
Zdaniem eksperta, napięcie wokół Obwodu Kaliningradzkiego może wywołać próba wstrzymania dostaw gazu z Rosji. Wstrzymanie gazociągu Mińsk-Wilno-Kowno-Kaliningrad odcięłoby od gazu Obwód Kaliningradzki. Tymczasem transport LNG drogą morską jest kilkukrotnie droższy. Jak zaznacza portal, w weekend "The Wall Street Journal" informował o tym, że Rosja wysyła tankowce z gazem ziemnym do kaliningradzkiego posterunku za linię NATO. Ma to być sygnał sygnał sugerujący większe napięcia w polityce energetycznej Kremla.
Oświadczenie Gazpromu
Jak pisaliśmy w INNPoland w niedzielę, rosyjski koncern gazowy Gazprom zapewnił, że transport gazu przez Ukrainę do Europy będzie odbywać się normalnie, zgodnie z zamówieniami klientów. Zamówienia klientów, które na niedzielę wynoszą 107,5 mln metrów sześciennych surowca, zostaną zrealizowane.
– Gazprom stracił w ostatnim czasie 40 proc. przychodów w porównaniu z 2021 r. Z jednej strony jest to skutek ich własnej polityki, czyli windowania cen gazu, w efekcie czego Europa, chcąc zdywersyfikować dostawy błękitnego paliwa, zaczęła korzystać z gazu z USA i Azji. Z drugiej strony to kwestia polityczna, bo ceny gazu są sztucznie zawyżone – mówił dr Tomasz Pawłuszko, ekspert Instytutu Sobieskiego.
To oznacza brak zagranicznych inwestycji, wolniejsze tempo rozwoju, ograniczenie możliwości eksportu, importu i wyraźny spadek PKB. Chleba w sklepach raczej nie zabraknie, ale jeśli chodzi o dobra importowane, np. samochody, sprzęt elektroniczny, ubrania, to pojawią się niedobory, co oczywiście wpłynie na wzrost inflacji. Już teraz wynosi ona blisko 10 proc., a nie zdziwiłbym się, gdyby wzrosła do ok. 20 proc.
Marcin Luziński
Jeszcze przed nałożeniem niedzielnych sankcji szacowało się, że skutki dla strefy euro wyniosą od -0,2 do -0,4 proc. PKB. Teraz – na pewno więcej. Warto jednak podkreślić, że gospodarka rosyjska nie jest duża, więc jej problemy nie wywołają ogólnoświatowego kryzys