
Przez naszą wschodnią granicę przed wojną uciekają nie tylko Ukraińcy. Wśród uchodźców jest też wielu mieszkańców Afryki, którzy w Ukrainie studiowali lub założyli rodziny. Wielu z nich pierwsze schronienie znalazło w Polsce, skąd starają się przedostać do swoich ojczystych krajów. Akcję pomocy na szeroką skalę zorganizowała Ambasada Królestwa Maroka w Polsce.
Ewakuacja z Ukrainy
– W Ukrainie mieszkało około 9 tysięcy Marokańczyków – mówi Ambasador Królestwa Maroka w Polsce Abderrahim Atmoun. – Ponad połowa z nich to studenci, pozostała część to osoby, które w trakcie bądź po studiach znalazły tam swoje drugie połówki i założyły rodziny. Dla nich wszystkich informacja o wojnie była szokiem. W czasie ewakuacji musieli zostawić za sobą wszystko i wydostać się z pogrążonego w walce kraju.
Jednym z uciekających był 21-letni Abdul, student politechniki. Jak wspomina, jednym z widoków, które mocno nim wstrząsnęły, były przerażone tłumy ludzi na dworcu w Charkowie. – Mieliśmy godzinę na spakowanie się i dotarcie na miejsce. Do samego budynku nie dało się dojechać. Wszędzie stały porzucone samochody z kluczykami w stacyjkach. Było ich tysiące. Bardzo bałem się wtedy, że nie uda mi się wydostać z miasta i że nigdy już nie dotrę do domu.
Ukraińscy mężczyźni w wielu od 18 do 60 lat nie mogą opuszczać kraju z powodu ogłoszonej mobilizacji i powszechnego poboru do wojska. Te przepisy nie dotyczą jednak obywateli innych krajów, którzy mogli ewakuować się razem ze swoimi rodzinami. Na razie z Ukrainy wydostało się 1500 Marokańczyków. Co z pozostałymi – dokładnie nie wiadomo. Część z tych, którzy żyli się z krajem, może chcieć zostać i walczyć. Część może po prostu nie mieć możliwości ucieczki. Ewakuacja z pogrążonego w wojnie kraju wcale nie jest prosta.
Abdulowi dostanie się do Polski zajęło 3 dni. Na samej granicy po ukraińskiej stronie musiał stać 40 godzin. Część strażników, przez jego odmienność etniczną, patrzyła na niego krzywym wzrokiem. Czuł się szykanowany i usłyszał pod swoim adresem sporo gorzkich słów. Wszystko potwornie się opóźniało. Innym uchodźcom z Afryki, z którymi rozmawiał, zdarzały się jednak dużo gorsze historie.
– Kolega z Algierii wspominał o tym, że próbowano wypchnąć go z kolejki. Słyszałem o jednej kobiecie, która przez takie wypychanie załamała nogę. Imigranci z innych grup etnicznych mają na przejściach granicznych naprawdę ciężko – wspomina.
Marokańczycy z Ukrainy w Warszawie
Na szczęście po stronie polskiej wszystko przebiegło sprawnie i grupa młodych Marokańczyków została przewieziona do Warszawy. – To efekt przede wszystkim sprawnego działania marokańskiej dyplomacji i doskonałej współpracy ze strony polskiego MSZ – mówi mec. Robert Jędrzejczyk, konsul honorowy Królestwa Maroka. – Na miejscu czekało nas jeszcze sporo formalności dotyczącymi m.in. wiz, ale najważniejsze jest to, że Marokańczycy czuli się bezpieczni i zaopiekowani od razu po przekroczeniu polskiej granicy.
– Przejazd autobusami i samochodami prywatnymi zorganizował ambasador Abderrahim Atmoun. Już w dwa dni po wybuchu wojny był na granicy w Medyce i szukał potrzebujących pomocy. Grupy Marokańczyków udało się nam rozlokować w Domu Rekolekcyjnym “Dobre Miejsce” i Centrum Kulturalnym Ojców Barnabitów. Wszyscy uchodźcy są muzułmanami, jednak ugościły ich u siebie instytucje katolickie. To naprawdę budujące – podkreśla mecenas.
Część Marokańczyków udało się już wrócić do swojego kraju. Królestwo Maroka wysłało po nich do tej pory 4 samoloty. Król Maroka Muhammad VI zapowiedział, że pomoże dostać się do kraju każdemu obywatelowi. Na pokład wsiadła też spora część mieszkańców innych afrykańskich krajów.
– Niestety, nie wszystkie afrykańskie państwa są w stanie zorganizować taką pomoc swoim obywatelom – mówi Robert Jędrzejczyk. – Tym bardziej jednak my, jako osoby udzielające wsparcia i azylu, powinniśmy ich objąć opieką. Od kiedy rozpoczęła się ucieczka z Ukrainy, szerzą się pogłoski o agresywnych emigrantach z afrykańskich krajów. To fake newsy. W głównej mierze z Ukrainy uciekają młodzi ludzie, którym wojna przerwała możliwość edukacji.
Robert Jędrzejczyk
– Na granicę jeździmy praktycznie codziennie. Pomagamy uchodźcom z Maroka i innych afrykańskich krajów. Widzimy też mnóstwo Polaków, którzy bezinteresownie oferują swoją pomoc. To podnosi na duchu. Bądźmy wrażliwi na wszystkich uciekających przed rosyjską agresją – apeluje Robert Jędrzejczyk.