Unia Europejska, USA, inne kraje sojusznicze, a nawet neutralna Szwajcaria w szybkim tempie nakładają kolejne sankcje na Rosję po ataku na Ukrainę. Jak na chwilę obecną wyglądają ograniczenia? Jak Zachód chce za ich pomocą walczyć z Putinem? Ile powinna trwać ta twarda polityka? Tłumaczy ekspert międzynarodowy i ekonomiczny – prof. Artur Nowak-Far.
Reklama.
Reklama.
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
W zachodnich reakcjach na wojnę w Ukrainie łatwo się zagubić. Kolejne kraje szybko ogłaszają pakiety sankcji, to znów je uaktualniają, a potem rozszerzają na kolejne osoby, obszary czy segmenty rynku.
W tym materiale zebraliśmy wszystkie aktualne ograniczenia nałożone na Rosję w wyniku jej ataku. Do tego rozmawiamy z ekspertem o tym, jaki efekt w Rosji mają wywołać sankcje gospodarcze, ile mogą się utrzymać i jak mają zmusić Putina do ustępstw, a nawet wycofania wojsk.
– Doraźny i pierwszy wpływ sankcji to stworzenie wyłomu w gospodarce, by Rosja nie mogła dalej kontynuować agresji w Ukrainie. Dziś konflikt eskaluje, co oznacza że rosyjskie wojsko codziennie wystrzeliwuje wiele kosztownych rakiet i pocisków, traci samoloty, czołgi, transportery. Sens sankcji jest taki, żeby tego, co stracone nie można było łatwo odzyskać, kupić, wyprodukować. To sprawi, że zdolność do ataku agresora z czasem spada – wyjaśnia dla INNPoland prof. Artur Nowak-Far, ekspert prawa międzynarodowego i wykładowca SGH.
Sankcje na Rosję – finanse i banki
Ograniczenia dla Rosji dzielą się na różne podgrupy. Jedną z najważniejszych są sankcje finansowe, bezpośrednio uderzające w możliwości obrotu pieniędzmi, wymiany walut, kupna/sprzedaży i ogólnie osłabiające działanie rosyjskiej gospodarki.
Jeszcze 22 lutego Wielka Brytania nałożyła ostre sankcje na pięć banków: Rossiya Bank, Promsvyazbank, IS Bank, General Bank i Bank Czarnomorski.
Już po pierwszym ataku, ale wciąż 24 lutego, USA odcięły od amerykańskiego rynku finansowego Centralny Bank Federacji Rosyjskiej (Centrobank) i cztery inne duże banki tego kraju.
Już 28 lutego Stany Zjednoczone wprowadziły zaś dalsze restrykcje wobec Banku Rosji, rządowego Funduszu Dobrobytu Narodowego oraz Ministerstwa Finansów FR. Oznacza to faktyczne zamrożenie aktywów tych instytucji, które znajdują się w Stanach Zjednoczonych.
W kilku falach sankcji rosyjskie instytucje finansowe odcięła też Unia Europejska. Jak pisze Iwona Wiśniewska w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich z 28 lutego, "zamrożone zostaną wszystkie aktywa finansowe Banku Rosji przechowywane na Zachodzie i zakazane będą wszelkie transakcje z tą instytucją – we wszystkich walutach narodowych i euro".
– Aktywa niektórych banków zostały wprost zamrożone. Oznacza to, że te środki nadal znajdują się na ich rachunkach, ale żadne dyspozycje tymi środkami nie są możliwe. To nie to samo, co odcięcie instytucji finansowych od zachodnich rynków – wyjaśnia prof. Nowak-Far.
W poprzednim pakiecie sankcji EU odcięła zaś cztery banki – Alfa-Bank, Bank Otkrytije, Bank Rossija i Promswiazbank – od rynków kapitałowych Wspólnoty. Europejskie banki dostały też zakaz przyjmowania depozytów powyżej 100 tys. euro od podmiotów z Rosji. Zablokowano też odpływ kapitału do rajów podatkowych. W Sumie sankcje UE mają uderzać w 70 proc. rynku bankowego kraju.
– Wspomniane "odcięcie" to uniemożliwienie rosyjskim bankom prowadzenia różnorodnych transakcji na zachodnich rynkach finansowych. Dotyczy to m.in. transakcji kredytowych, swapów, udzielania i korzystania z gwarancji, wykonywania płatności międzynarodowych, obsługiwania transakcji emisji papierów wartościowych. Mocno ogranicza to działanie rosyjskich banków, tak właściwie do rynku wewnętrznego i krajów, które nie wprowadziły sankcji – tłumaczy nasz rozmówca.
Głośnym echem odbiła się też reakcja zwykle neutralnej Szwajcarii. W poniedziałek 28 lutego alpejski kraj zdecydował się na solidarne przyjęcie sankcji nakreślonych przez Unię. W pakiecie znalazło się m.in. zamrożenie wszystkich aktywów rosyjskich znajdujących się na kontach w Szwajcarii. Rosjanie mają posiadać tam prawie 10,4 miliarda franków szwajcarskich (11,24 miliarda dolarów).
Rosja – odłączenie banków od SWIFT
Niektóre rosyjskie banki zostały też odłączone od systemu SWIFT. Wypowiedzi polityków mówiły wpierw o "wszystkich bankach" potem o "ważnych rosyjskich bankach". W niedziele 27 lutego powszechną zgodę państw UE na ten krok oficjalnie potwierdził m.in. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
Sankcje wprowadzono 2 marca, a banki mają 10 dni na zamknięcie transakcji.
– Odłączenie Rosji od systemu SWIFT nie jest ostatecznym "młotem na Putina", jak mówią o tym media. To ważny element całego planu sankcji, ale nie można go ani przeceniać, ani marginalizować jego wagi. W tym momencie SWIFT ma już też charakter symboliczny, bo o tę sankcje ubiegają się sami Ukraińcy – przekonuje ekspert z SGH.
SWIFT to globalny system kontrolny, za pomocą którego przesyła się i odbiera zlecenia dotyczących określonych operacji płatniczych. Nie jest to też wiedza tajemna, a część wcześniej wprowadzonych sankcji działa bliźniaczo.
– Podobny efekt do odłączenia od SWIFT już jest osiągany przez wykluczenie rosyjskiej gospodarki z rozliczeń w dolarze amerykańskim. Podkreślam jednak, że odłączenie od SWIFT nadal powinno zostać przeprowadzone, jako uzupełnienie wachlarza sankcji wobec Rosji – ocenia Nowak-Far.
Co z wewnętrznym rosyjskim systemem MIR? Niektórzy komentatorzy twierdzą, że odłączenie i tak nic nie da, bo Moskwa szybko przerzuci się na przygotowywaną od lat alternatywę.
– SWIFT i MIR są powierzchownie podobne, ale to nie to samo. Nie chodzi tu bowiem o sam system, a o to, kto go używa. Systemem SWIFT posługuje się praktycznie cały globalny rynek finansowy. MIR ma Rosja… i to koniec. Jej gospodarka wcale nie jest więc odporna na odcięcie od SWIFT – stwierdza rozmówca INNPoland.
Sankcje – transport, loty samolotów oraz eksport towarów i technologii
Bolesnym krokiem dla Rosji jest także zakaz lotów nad Europą. Na początku 24 lutego ograniczenie to wprowadziła wielka Brytania, a dzień później Polska, Czechy, Bułgaria, Rumunia, Estonia i Łotwa. 27 lutego do blokady dołączyła cała Unia Europejska, a po niej także Szwajcaria. Na krok zdecydowały się też Norwegia, Kanada, Macedonia Północna oraz Albania. Państwa po kolei ogłaszały zakaz przelotu, startów i lądowania rosyjskich maszyn.
Nie mniej ważne jest ograniczenie eksportu rozwiązań technologicznych do kraju agresora. Jak się okazuje – nawet przedmioty przemysłowe mogą być potencjalnym zagrożeniem.
– W pierwszej kolejności sankcje dotyczą sprzedaży technologii wojskowych oraz tzw. technologii podwójnego przeznaczenia. Co jasne, nie chcemy oddawać Rosji narzędzi do kontynuacji agresji na terytorium Ukrainy – rakiet, czołgów, amunicji. Towary podwójnego znaczenia to zaś produkty cywilne, które można łatwo przystosować do celów wojennych. Nawóz chemiczny może posłużyć do produkcji materiałów wybuchowych, a odpowiednio mocna rura stalowa łatwo stanie się lufą czołgu – tłumaczy prof. Nowak-Far.
25 lutego Departamentu Handlu USA określił aż 58 grup towarów podwójnego przeznaczenia i zakazał ich eksportu do Rosji począwszy od 3 marca.
W tym samym czasie prezydent USA Joe Biden ogłosił, że razem z sojusznikami USA odpowiada za około połowę eksportu technologii do Rosji. wymiana ta została zaś zablokowana w wielu krytycznych gałęziach przemysłu.
Analiza OSW wskazuje zaś, że UE ograniczyła eksport towarów, technologii i usług z branży m.in. naftowej, lotniczej, kosmicznej i zbrojeniowej.
Wiele gałęzi rosyjskiej gospodarki dość mocno opiera się o rozwiązania sprowadzane z Zachodu – technologie informatyczne czy produkty oraz specjalistyczne usługi nie mają rodzimego odpowiednika. Jest to więc mocny cios w kraj agresora.
– Duża cześć sankcji wobec Rosji jest nakierowana na pozbawienie tamtejszych firm kluczowych technologii. Dotychczas firmy mogły kupić produkty zawierające takie technologie albo uzyskać licencję na jej wykorzystanie czy produkcję, korzystać z usług opartych na nich i tak dalej. Teraz to wszystko zostało ucięte – wymienia nam specjalista od prawa międzynarodowego.
Jak pisaliśmy wcześniej sankcje objęły też leasing samolotów. Zerwanie umów oznacza, że rosyjskie linie lotnicze mogą stracić ponad połowę swojej floty. Niemożliwy będzie też serwis samolotów, ubezpieczenie ich czy konserwacja. Biznes lotniczy jest jednym z kluczowych dla ogromnego kraju.
Sankcje personalne dla polityków i oligarchów
Kolejnym aspektem są sankcje personalne, dotyczące konkretnych osób w aparacie państwowym Rosji i wpływowych osób w kraju. W pierwszej liście nazwisk UE z 24 lutego figurowało 555 osób i 52 podmioty. W kolejnej transzy dodano 98 osób z Rosji i Białorusi. Podobne listy wprowadziło USA i sojusznicy.
Wymienianie ich wszystkich mija się z celem, ale znaleźli się tam m.in. sam prezydent Rosji Władimir Putin, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, członkowie Dumy, ministrowie i wicepremierzy, dowódcy wojskowi przewodzący siłom rosyjskim w Ukrainie czy Margarita Simonjan, redaktor naczelna Russia Today. W kolejnej fali na listę trafili sławni rosyjscy oligarchowie.
Sankcje najczęściej dotyczą zamrożenia prywatnych majątków tych osób oraz uniemożliwienia im swobodnego przekraczania granic.
– Sankcje indywidualne nie mają większego znaczenia gospodarczego dla Rosji, ale także pełnią ważną rolę. Mają uniemożliwić umieszczanie majątku za granicą i korzystanie ze środków, jakie dany oligarcha czy polityk rosyjski zgromadził poza krajem ojczystym. To też jasny znak retoryczny, mówiący: "nie chcemy twoich pieniędzy (i ciebie samego) w naszym kraju" – wskazuje prof. Nowak-Far.
– Uważam, że sankcje osobowe i te dla całego kraju są elementem jednego systemu. Można się zastanawiać, które byłyby bardziej efektywne, ale nie ma to większej wartości praktycznej. Różne typy sankcji się wzajemnie uzupełniają i przez to najefektywniej wywierają presję na Rosję – dodaje.
Sankcje dla rosyjskich mediów państwowych
27 lutego Unia Europejska zdecydowała się też na wprowadzenie zakazu działalności kanałów Russia Today i Sputnik. Anglojęzyczne programy były wypełnione rosyjsą linia propagandową, więc Wspólnota zakazała im nadawania na terytorium Unii Europejskiej.
– Zakazujemy machiny medialnej Kremla w UE. Russia Today i Sputnik oraz ich spółki zależne nie będą już mogły szerzyć swoich kłamstw, aby usprawiedliwić wojnę Putina – podkreślała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Jak Europa cierpi na sankcjach?
Ważnym pytaniem jest też to, jak Europa poradzi sobie z sankcjami, które sama wprowadziła. W początkowym etapie rosyjskiej agresji parę państw Wspólnoty dość wyraźnie wstrzymywało się z decyzjami o pogłębianiu konsekwencji dla Moskwy.
Niemcy, Cypr i inne kraje były negatywnie nastawione do odcięcia Rosji od SWIFT, bo europejskie instytucje finansowe pożyczyły przeszło 30 miliardów dolarów rosyjskim bankom. Włoski premier Mario Draghi miał zaś lobbować za wyjęciem z sankcji włoskich wyrobów luksusowych, które muszą się dość dobrze sprzedać wśród rosyjskich oligarchów.
– Sankcje to zawsze wojna na wyczerpanie. Są bronią o charakterze obosiecznym, choć dwa ostrza nie są sobie równe. Obecne sankcje są pomyślane tak, by Rosja odczuła je boleśniej niż Europa czy USA. Nie oznacza to jednak, że te ograniczenia są dla nas neutralne. Tracimy na braku handlu z Rosją, a Rosja odpowiada swoimi, lustrzanymi sankcjami, na tyle na ile w ogóle może je skutecznie nałożyć i egzekwować – tłumaczy prof. Nowak-Far.
– W tym momencie jedność wydaje się ważniejsza niż pieniądze. Jak się domyślam, np. nasi włoscy przyjaciele chętnie nadal sprzedawaliby swoje ubrania w Moskwie. W imię europejskiej solidarności teraz tego nie zrobią; muszą więc znaleźć inne rynki zbytu i jakoś poradzić sobie ze spadkiem sprzedaży – dodaje.
Czy UE i USA także doznają recesji przez tak szerokie sankcję na Rosję? Niekoniecznie.
– Gospodarki europejska i amerykańska mają sobie szanse poradzić bez Rosji. Dobrze nie będzie, nie możemy tu zaklinać rzeczywistości. Ucierpimy wszyscy, ale Rosja będzie cierpieć bardziej niż Zachód, i jest nadzieja, że to skłoni jej rząd do powrotu do grona państw rozstrzygających wszelkie nieporozumienia pokojowo – ocenia ekspert prawa międzynarodowego.
Co sankcje oznaczają dla zwykłych Rosjan?
– Nikt nie owija w bawełnę – celem sankcji są szkody w rosyjskiej gospodarce. Mogą się objawić inflacją czy recesją w kraju. Zróżnicowane sankcje działają w zróżnicowany sposób, i z pewnością ich skutki nie będą przyjemne dla tzw. zwykłych obywateli – ostrzega prof. Nowak-Far.
– Spotkałem się z jednym takim obrazkiem. Mieszkaniec Moskwy, młody człowiek zainteresowany modą, lamentował nad tym, że "nie będzie mógł zapłacić za ubrania z Włoch". Przez sankcje nie dość, że nie zapłaci kartą za zakup, to fizycznie nie będzie miał czego kupić. Moim zdaniem zwykli Rosjanie nadal nie są w pełni świadomi tego, jak szerokimi i silnymi obostrzeniami Zachód objął Rosję – ocenia rozmówca INNPoland.
Ile potrwają sankcje na Rosję?
– Im dłużej będą trwały sankcje, tym bardziej sytuacja Rosji będzie się pogarszać. Skuteczność tych ograniczeń rośnie z czasem. Zachód zacznie się na przykład uniezależniać energetycznie od rosyjskich surowców – szacuje prof. Nowak-Far.
Ile faktycznie mogą potrwać sankcje? To sprawa robi się skomplikowana. Jedno jest pewne – nie należy się spodziewać błyskawicznych efektów.
– Jeśli taka będzie wola – sankcje potrwają nawet w nieskończoność. Moim zdaniem by były skuteczne, by wpłynęły na Rosję, będziemy musieli jednak poczekać nie dni czy tygodnie, ale miesiące, a może nawet parę lat. Patrząc też na Rosjan jako społeczeństwo – to ludzie, którzy wiele sankcji już wytrzymali i są w stanie wytrzymać dużo więcej niewygód: wysoką inflację, brak produktów w sklepach, stratę majątku. To może być dla Zachodu jakoś zaskakujące, ale nie dla nas czy Ukraińców – przewiduje profesor Szkoły Głównej Handlowej.
Rosnąca presja ze strony obywateli i załamująca się gospodarka to jednak nie wszystko. Musi się bowiem złamać jeszcze jeden kluczowy element – wola Władimira Putina.
– Rachunek czysto ekonomiczny to coś zupełnie innego niż rachunek polityczny. Prezydent Władimir Putin może na przykład próbować zmienić równowagę sił, wymusić koniec sankcji za pomocą metod zbrojnych. To nadal nie jest wykluczone. Nie oznacza to jednak, że należy prezydentowi Rosji w czymkolwiek istotnym ustępować, bo byłaby to po prostu zła polityka w świetle jego agresywnych poczynań – zaznacza prof. Nowak-Far.