Polska musi wydać nawet bilion złotych, by nasza armia mogła realnie obronić państwo przed inwazją. W którą stronę nie spojrzeć uzbrojenia jest za mało, ledwo działa lub jest piekielnie stary. Nawet ustawa o obronie ojczyzny to zbyt mało, by kupić i zmodernizować niezbędny sprzęt.
W obliczu wojny w Ukrainie wiele osób zaczęło się interesować stanem polskiej armii. Czy w razie ataku mamy się jak obronić? Ile musielibyśmy wydać, by polska armia miała realny potencjał obrony państwa?
Pytani przez Onet eksperci odpowiadają, że to kwota od 650 mld do 1,1 biliona zł. Czemu aż tyle? Bo stan polskich sił zbrojnych jest daleki od doskonałego.
Dziennikarze wskazują, że Siły Lotnicze RP mają małą liczbę samolotów. Śmigłowce bojowe są całkowicie przestarzałe i także mamy ich mało. Brakuje nawet śmigłowców transportowych. Marynarka Wojenna przestała w praktyce istnieć. Nie mamy ani jednej łodzi podwodnej.
Litania problemów jest dłuższa. Dramatycznie brakuje nam obrony przeciwlotniczej, a ręcznej broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej dla piechoty jest jak na lekarstwo. Przestarzałe są wozy bojowe, brakuje transporterów opancerzonych. Stare są też czołgi, a ich modernizacja utknęła w szczerym polu.
W 2021 r. do budżetu wojskowego w kwocie 51 mld zł dodano kolejne 6 mld złotych. Na program modernizacji technicznej wojska przeznaczono ok. 22 mld zł, czyli jak oceniają eksperci – po prostu za mało. Zwłaszcza biorąc pod uwagę obecne zagrożenie militarne.
Dotychczasowy plan modernizacji technicznej sił zbrojnych na lata 2021-2035 zakłada 524 mld zł na zakupy i modernizację sprzętu, czyli ok. 34 mld zł rocznie. Zakładał on stopniowy wzrost nakładów na siły zborne do 2,5 proc. PKB z terminem do 2030 roku.
Nieco zmieniła jednak uchwalona ustawa o obronie ojczyzny. Nowe prawo zakłada wzrost nakładów do 3 proc. PKB od 2023 roku. Budżet MON wzrośnie więc skokowo do ok. 70 mld zł. Nawet przy założeniu, że całe nowe środki przeznaczymy na modernizację – średnie sumy roczne nie odbiegają zbytnio od planu na lata 2021-35.
Jak pisze Onet, wszystkie realnie osiągalne na dziś sumy po prostu nie są wystarczające. Droga do wspomnianego 1 biliona złotych jest możliwa, ale wyjątkowo trudna.
Znalezienie odpowiednich środków może zająć parę lat, na co nie mamy czasu patrząc na działania Rosji. W perspektywie obronności wyprowadzenie wydatków zbrojeniowych poza budżet może być obecnie koniecznością – wskazuje serwis.
Dalsze kroki, m.in. finansowanie armii z obligacji, zysku NP czy zaciągnięcie długu zagranicznego wymaga zaś konsensusu politycznego. Jak wiemy o zgodę partii rządzącej i opozycji jest trudno nawet po ataku Rosji na Ukrainę.
Kolejnym problemem jest tajny budżet MON. Już teraz politycy wielu frakcji mają nikłe pojęcie o wydatkach na armię. Przeciwnicy PiS raczej nie zgodzą się zaś na zwiększanie kwot w ciemno, gdyż przez "ściśletajność" z łatwością można ukryć skrajną nawet niegospodarność i duże działania lobbingowe.
"Polska, jeśli w istocie ma wydać setki miliardów na zbrojenia, powinna stworzyć mechanizm, w którym, wzorem Kongresu USA, o zamówieniach zbrojeniowych dyskutuje się publicznie, a kwoty przeznaczane na zbrojenia nie są ukrywane" – podsumowuje Witold Jurasz, prezes Ośrodka Analiz Strategicznych.
Podwyżki dla wojska
Jak pisaliśmy w INNPoland, ministerstwo obrony w marcu zapowiedziało podwyżki dla wojskowych. Większe zarobki – od 5 do nawet 13 proc. podstawowego uposażenia brutto – mają zwiększyć "finansową motywację do podejmowania i długoletniego pełnienia zawodowej służby wojskowej". Państwowy budżet będzie to kosztować blisko 900 mln złotych.
Zmiany dotyczą ok. 114 tys. polskich żołnierzy zawodowych. Choć prace nad projektem resortu jeszcze trwają, to wojskowi dostaną wyrównanie wstecz, od 1 stycznia 2022 r. Jak zmienią się ich wypłaty?
Zacznijmy od pensji szeregowego. Obecnie dostaje on 4110 zł brutto uposażenia podstawowego. Tu podwyżka ma wynieść 450 zł miesięcznie. O tę samą kwotę wzrośnie też wypłata starszych szeregowych.
Podporucznik i porucznik otrzymają podwyżki odpowiednio o 510 zł i 550 zł. Ich pensje nadal nie przekroczą 6,5 tys. zł. Kapitan do obecnych 6120 zł doda 580 zł miesięcznie, a major otrzyma łącznie 7200 zł brutto (z podwyżką 670 zł).
Generał brygady, generał dywizji, generał broni i generał dostaną podwyżki rzędu 920 zł. W tej grupie obecna pensja zaczyna się od 10,4 tys. zł brutto, a ten ostatni zarabia obecnie niemałe 16,8 tys. zł co miesiąc.
Pełna kwota pensji żołnierza zależy przede wszystkim od ich stopnia. Rosną one wraz ze stażem pracy i doświadczeniem wojskowych. Zawodowi wojskowi mogą też otrzymać dodatek za długoletnią służbę.
Zawodowi żołnierze pobierają również trzynastą pensję, nagrody jubileuszowe i mają prawo do wcześniejszej emerytury (po 25 latach i ukończeniu 55. roku życia).
Do tego dochodzą jeszcze dodatki służbowe, które przysługują za pracę na określonych stanowiskach dowódczych i kierowniczych lub samodzielnych jednostkach. Mogą go otrzymać np. wojskowi lekarze, radcy prawni, referenci czy kontrolerzy ruchu lotniczego.