Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Do amerykańskiego sądu trafił właśnie pozew, w którym grupa klientów oskarża Burger Kinga o wprowadzanie w błąd klientów co do wielkości porcji w swoim menu. Powodowie domagają się odszkodowania i zakończenia emisji reklam. Ich zdaniem Whopper ("flagowa" kanapka w menu sieci) jest reklamowany jako 35 proc. większy niż w rzeczywistości. Powołują się przy tym na recenzentów żywności w mediach społecznościowych.
"Chociaż rozmiar Whoppera znacznie wzrósł w reklamach Burger Kinga, przepis lub ilość wołowiny lub składników zawartych w kanapce nigdy się nie zmieniły" - napisano w pozwie. Powodowie domagają się odszkodowania i nakazania Burger Kingowi zaprzestania emisji reklam, które według nich wprowadzają w błąd. Wyrażają przy tym nadzieję, że będą reprezentować wszystkich klientów, którzy kupili "zawyżone" pozycje menu sieci od września 2017 r.
Czytaj też: Zbadali kanapkę z tuńczykiem popularnej sieci. W przekąsce nie znaleziono DNA ryby
"Działania Burger King są szczególnie niepokojące teraz, gdy inflacja, ceny żywności i mięsa są bardzo wysokie, a wielu konsumentów, zwłaszcza o niższych dochodach, zmaga się z problemami finansowymi" – czytamy w pozwie. Rzecznik Burger King odmówił komentarza, mówiąc, że sieć nie komentuje "toczących się lub potencjalnych sporów".
Jak pisze amerykański Business Insider, sieci fast foodów zazwyczaj przyznają rację takim powodom, aby uniknąć złej prasy. W USA podobne sprawy są dość częste. I to nie tylko dlatego, że konsumenci są wyczuleni, ale i sieci fast foodów mają sporo na sumieniu.
Dość powiedzieć, że sieć Chipotle w 2020 roku musiała zapłacić 6,5 mln dolarów odszkodowania klientom, którzy wyczytali, iż sieć nie używa genetycznie modyfikowanej żywności. A jednocześnie serwowała mięso ze zwierząt karmionych paszami GMO. W tym samym roku w Wielkiej Brytanii Burger King musiał wycofać reklamy swojego roślinnego Rebel Burgera. Twierdziły, że jest on wegetariański i wegański – ale zawierał majonez, a produkty były pichcone razem z mięsnymi.
W roku 2016 Subway musiał długo walczyć w sądzie, bo grupa klientów dopatrzyła się, że kanapki o nazwie "footlong" - czyli "długie na stopę" są za krótkie. Do deklarowanej stopy (30,5 cm) brakowało im całego cala (2,5 cm).
Pieczywo w kanapkach z Subwaya wcale nie jest pieczywem - uznał 2 lata temu irlandzki sąd. To w takim razie co ląduje w naszych żołądkach, gdy wbijamy zęby w popularne sandwicze? W świetle irlandzkiego prawa, aby chleb był uznany za chleb i nie był obłożony podatkiem VAT, zawartość dodatkowych składników, takich jak cukier, wypełniacze czy tłuszcz nie może w nim przekraczać 2 proc. wagi mąki w cieście.
Tymczasem w subway'owym chlebie waga tych dodatków wynosi ponad 9 proc. wagi mąki w cieście. To oznacza, że zerowa stawka VAT nie powinna obowiązywać popularnej kanapkowni. Sąd Najwyższy ustalił zatem, że Subway musi zapłacić za swój chleb podatek w wysokości 9,2 proc.
Jak pisze BI, w 2020 r. w USA wniesiono rekordową liczbę takich spraw. Wiele z tych pozwów koncentruje się na deklaracjach sieci dotyczących zdrowia, zrównoważonego rozwoju oraz "całkowicie naturalnej" żywności i napojów.