INNPoland_avatar

Spółka Skarbu Państwa ma problem z sankcjami. Jej akcjonariusz to oligarcha z Rosji

Krzysztof Sobiepan

11 kwietnia 2022, 11:00 · 3 minuty czytania
Rosyjski oligarcha Wiaczesław Kantor posiada blisko 20 proc. akcji Grupy Azoty. Bogacz został niedawno wpisany na listę sankcji UE, co rodzi spore problemy dla polskiej spółki kontrolowanej przez Skarb Państwa. Azoty mogą mieć duże trudności z robieniem interesów z Zachodem. Co ciekawe, o wpisanie Kantora na listę wnioskował… polski rząd.


Spółka Skarbu Państwa ma problem z sankcjami. Jej akcjonariusz to oligarcha z Rosji

Krzysztof Sobiepan
11 kwietnia 2022, 11:00 • 1 minuta czytania
Rosyjski oligarcha Wiaczesław Kantor posiada blisko 20 proc. akcji Grupy Azoty. Bogacz został niedawno wpisany na listę sankcji UE, co rodzi spore problemy dla polskiej spółki kontrolowanej przez Skarb Państwa. Azoty mogą mieć duże trudności z robieniem interesów z Zachodem. Co ciekawe, o wpisanie Kantora na listę wnioskował… polski rząd.
Grupa Azoty może mieć problem Fot. Robert Stachnik/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Rosyjski oligarcha ma udziały w Grupie Azoty

Wiaczesław Mosze Kantor w piątek znalazł się na liście sankcji osobowych UE wobec rosyjskich oligarchów. Dobrze zna się z prezydentem Władimirem Putinem i deklaruje swoje poparcie dla Kremla. Jest też kluczowym inwestorem grupy Acron, największego producenta nawozów w Rosji – pisze Business Insider.


To oczywiście dalsze konsekwencje agresji Rosji na Ukrainę, więc dalsze środki przeciw rosyjskim bogaczom nie powinny dziwić. Wpis na listę rodzi jednak sporo problemów dla Grupy Azoty – dużej spółki Skarbu Państwa

Kantor posiada w sumie 19,82 proc. udziałów polskiej spółki, wartych ok. 830 mln zł. Skarb Państwa kontroluje 33 proc. i dodatkowo 8,6 proc. akcji posiada państwowe TFI PZU. Choć Wiaczesław Kantor nie ma wpływu na działanie Grupy Azoty, to wpis na listę sankcji wystraszył zagranicznych kontrahentów.

W środę 6 kwietnia sankcje wobec oligarchy wysunęła Wielka Brytania, w piątek ten sam ruch wykonała też całą Unia Europejska. Od tego czasów do Azotów płyną liczne zapytania o Kantora i legalność prowadzenia biznesu z polską firmą.

– Zagraniczne firmy, zwłaszcza amerykańskie, mają bardzo rygorystyczne zasady dotyczące przestrzegania wdrożonych systemów compliance. Obecność w Azotach objętego sankcjami rosyjskiego inwestora z pakietem aż 20 proc. akcji to dla nich jasny sygnał do ograniczenia kontaktów z taką firmą – wskazuje anonimowy rozmówca BI.

Azoty mogą też wpaść w pułapkę sankcji pośrednich, czyli sytuacji gdzie firmy rezygnują ze współpracy na wszelki wypadek.

– Nie wszyscy będą mieli czas i chęci do tego, by wnikać w specyfikę polskiego rynku i oceniać, jak duży wpływ na działalność polskiej spółki ma Acron – dodaje źródło.

Co ciekawe, według informatorów Business Insidera, to polski rząd wysunął pomysł, by dołączyć Wiaczesława Kantora do listy sankcji UE. – Chyba nie przemyślał do końca, jakie to może mieć konsekwencje dla Grupy Azoty – podsumowują źródła serwisu w strukturach polskiej spółki.

Rozmówca powiązany z rządem wskazuje zaś, że istnieją dwie drogi wyjścia z impasu. Po pierwsze, rozporządzenie Rady UE umożliwia wstrzymanie sankcji wobec oligarchów w celu zbycia akcji europejskich firm. Wtedy jednak polski rząd przelewałby pieniądze na konto Rosjanina.

Po drugie, władza może poczekać na zmiany prawne umożliwiające zamrożenie i nacjonalizację rosyjskich majątków w Polsce. – To byłoby możliwe, tylko jeśli dojdzie do zmian w konstytucji – tłumaczy źródło z rządu.

Jak na razie nie ma jeszcze decyzji, co zrobić z akcjami Kantora.

Jak dizałają sankcje na Rosję?

– Doraźny i pierwszy wpływ sankcji to stworzenie wyłomu w gospodarce, by Rosja nie mogła dalej kontynuować agresji w Ukrainie. Rosyjskie wojsko codziennie wystrzeliwuje wiele kosztownych rakiet i pocisków, traci samoloty, czołgi, transportery. Sens sankcji jest taki, żeby tego, co stracone nie można było łatwo odzyskać, kupić, wyprodukować – wyjaśnia dla INNPoland prof. Artur Nowak-Far, ekspert prawa międzynarodowego i wykładowca SGH.

Kolejnym aspektem są sankcje personalne, dotyczące konkretnych osób w aparacie państwowym Rosji i wpływowych osób w kraju. W pierwszej liście nazwisk UE z 24 lutego figurowało 555 osób i 52 podmioty. W kolejnej transzy dodano 98 osób z Rosji i Białorusi. Podobne listy wprowadziło USA i sojusznicy.

Znaleźli się tam m.in. sam prezydent Rosji Władimir Putin, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, członkowie Dumy, ministrowie i wicepremierzy, dowódcy wojskowi przewodzący siłom rosyjskim w Ukrainie czy Margarita Simonjan, redaktor naczelna Russia Today. W kolejnej fali na listę trafili sławni rosyjscy oligarchowie.

Sankcje najczęściej dotyczą zamrożenia prywatnych majątków tych osób oraz uniemożliwienia im swobodnego przekraczania granic.

– Sankcje indywidualne nie mają większego znaczenia gospodarczego dla Rosji, ale także pełnią ważną rolę. Mają uniemożliwić umieszczanie majątku za granicą i korzystanie ze środków, jakie dany oligarcha czy polityk rosyjski zgromadził poza krajem ojczystym. To też jasny znak retoryczny, mówiący: "nie chcemy twoich pieniędzy (i ciebie samego) w naszym kraju" – wskazuje prof. Nowak-Far.

– Uważam, że sankcje osobowe i te dla całego kraju są elementem jednego systemu. Można się zastanawiać, które byłyby bardziej efektywne, ale nie ma to większej wartości praktycznej. Różne typy sankcji się wzajemnie uzupełniają i przez to najefektywniej wywierają presję na Rosję – dodaje.