Młodzi na rynku pracy zmieniają zasady gry. Przedstawiciele pokolenia Z i millenialsi nie wyobrażają sobie codziennej harówki w miejscu pracy, którego nie lubią. A jeżeli praca miałaby przeszkadzać w ich życiu osobistym – po prostu ją rzucą.
Jak wynika z globalnego badania Workmonitor przeprowadzonego przez firmę Randstad na 35 tys. pracowników z 34 rynków wynika, że prawie dwóch na czterech przedstawicieli młodszych pokoleń wolałoby nie mieć pracy w ogóle niż utknąć w takiej, której nie lubią.
Około 56 proc. przedstawicieli pokolenia Z i 55 proc. milenialsów zadeklarowało, że odeszłoby z pracy, gdyby kolidowała ona z ich życiem osobistym, a prawie połowa oświadczyła, że nie przyjęłaby pracy w firmie, która nie byłaby zgodna z ich poglądami.
Ważne są również wartości zapisane kulturze organizacyjnej firmy m.in. różnorodność i integracja. 49 proc. osób z pokolenia Z i 46 proc. osób z pokolenia milenialsów stwierdziło, że nie chciałoby pracować w firmie, która nie koncentruje się na tych kwestiach.
— Nasze wyniki powinny stanowić sygnał alarmowy dla pracodawców. Następuje wyraźna zmiana władzy, ponieważ ludzie zmieniają swoje priorytety — skomentował Sander van 't Noordende, globalny dyrektor generalny Randstad.
Jak podaje Business Insider Polska, jednym ze sposobów na utrzymanie pracowników ma być oferowanie lepszych pakietów świadczeń, które obejmują elastyczny czas pracy, opiekę zdrowotną i rozwój zawodowy. 71 proc. badanych stwierdziło, że ważna jest dla nich możliwość pracy z dowolnego miejsca, ale 53 proc. podkreśla, że nie ma takiej elastyczności w ramach swoich obecnych stanowisk.
Młodsze pokolenie nie boi się pozostawiać otwartym na różne opcje i odchodzić z pracy, jeśli ich potrzeby nie są zaspokajane – podsumowuje portal.
Młodzi roszczeniowi
Wśród pracodawców nie brakuje jednak opinii że przestawiciele młodego pokolenia są roszczeniowi, jednak bywa, że nie mają wzamian za wiele do zaoferowania.
– Czasami kandydaci przychodzą z dyplomem magistra lub inżyniera i wydaje się im, że to wystarczy, że pracodawca powinien się cieszyć, że może ich zatrudnić. I są zaskoczeni, że pracodawca nie jest wdzięczny za ich zainteresowanie, tylko chce sprawdzać ich umiejętności – mówi Aneta Janik - Barciś, Dyrektor Zarządzający Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Częstochowa.
– Bywają odrealnieni i często nieprzygotowani do rozmowy rekrutacyjnej. Robią w swoich CV podstawowe błędy. Przekręcają nazwę firmy albo w ogóle nie wiedzą, czym się dana firma zajmuje. Prawdziwą plagą jest też to, że młodzi ludzie po prostu nie przychodzą na rozmowy rekrutacyjne, chociaż się na nie umówili – podkreśla.
Czytaj także:
Podobnego zdania jest Sabina, rekruterka w jednej z warszawowskich firm zajmujących się usługami. W jej odczuciu nierealistyczne oczekiwania względem rynku pracy ma około połowy aplikujących młodych.
– Najlepsi kandydaci to tacy, którzy robili coś wcześniej, na przykład pracowali na studiach w gastronomii czy w sklepie. Oni rozumieją, czym jest kultura pracy i zdają sobie sprawę, że są na początku swojej drogi rozwoju. Wiedzą, że muszą zdobyć doświadczenie i nie ma w nich tej “roszczeniowości”.
Z jej doświadczeń wynika również, że osoby starsze mają też bardziej realistyczne podejście do kwestii zarobków.
– Oni wiedzą, że jeśli przyjdą do nowej firmy, to zaczną pewnie od stawki najniższej lub odrobinę wyższej. A osoby młode mają zwykle o wiele wyższe oczekiwania finansowe. Przychodzą na staż i oczekują pensji managera.
Młodzi ludzie chcą wnosić do pracy całych siebie, co znajduje odzwierciedlenie w ich determinacji, by nie rezygnować z osobistych wartości przy wyborze pracodawcy (...) Przedsiębiorstwa muszą przemyśleć swoje podejście, jak zainteresować i utrzymać pracowników lub stanąć w obliczu poważnej konkurencji.