Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Kredytobiorcy borykają się z szybko rosnącymi ratami kredytów hipotecznych, których wzrost nabrał rozpędu, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Po kwietniowej, siódmej już podwyżce stóp procentowych wielu kredytobiorców zadaje sobie pytania: jak bardzo może wzrosnąć ich rata oraz w jaki sposób mogą temu zapobiec bądź przynajmniej zminimalizować skutki.
"Obecnie mamy zarówno wysokie ceny mieszkań jak i coraz droższe kredyty. Od lutego 2020 roku ceny podskoczyły przeciętnie aż o 25 proc. Dodatkowo oprocentowanie kredytów z najniższym - 10-procentowym - wkładem własnym wzrosło z 4,25 proc. do 8,04 proc. Splot tych dwóch czynników powoduje, że osoby kupujące obecnie mieszkanie o powierzchni 50 m2 muszą płacić ratę nawet dwukrotnie wyższą" - podał Expander i Rentier.io w najnowszym, kwietniowym raporcie.
Kredytobiorcy, którym wzrost rat mocno ciąży na budżecie domowym, mogą rozważyć refinansowanie kredytu, czyli poszukać w innym banku oferty z niższym oprocentowaniem. Warunkiem opłacalności tego rozwiązania jest, by spłata starego kredytu nie była obciążona prowizją, która zazwyczaj obowiązuje przez pierwsze trzy lata spłaty. Po tym okresie możemy rozglądać się za atrakcyjniejszą ofertą. A gdy ją znajdziemy, możemy wykorzystać to jako argument w negocjacjach i zawnioskować o obniżenie marży w swoim banku.
- Czasami bank się na to zgadza, chociaż nie zawsze. Ale sprawdzając oferty u konkurencji, zyskujemy argument, by wynegocjować lepsze warunki. W innym przypadku bank nie obniży nam prowizji - mówi Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. Podkreśla przy tym, że trzeba dokładnie przeanalizować, czy refinansowanie kredytu rzeczywiście obniży nam oprocentowanie, bo na przykład jeśli kredyt wzięliśmy w 2008 roku, kiedy marże były o wiele niższe, nie opłacałoby się to teraz.
Banki, chcąc zatrzymać klientów, oferują im tak zwane wakacje od kredytu, co w praktyce oznacza zawieszenie lub odroczenie spłaty zobowiązania. Zdaniem Jarosława Sadowskiego w obecnej sytuacji jaką są rosnące raty kredytu ze względu na wysokie stopy procentowe, wakacje od kredytu nie są najlepszym rozwiązaniem. - Nie jest to sytuacja, kiedy warto z tego skorzystać. Wakacje od kredytu powodują, że wprawdzie spłata raty odkłada się w czasie, ale i tak naliczają się odsetki - mówi ekspert. I tłumaczy, że odsetki liczą się od wysokości zadłużenia, a w momencie, kiedy nie spłacamy rat, zadłużenie nie spada, więc i odsetki są wyższe.
Lepszym rozwiązaniem zdaje się być w tej sytuacji wydłużenie okresu spłaty kredytu, ale to też zależy od okoliczności, w jakich znajduje się kredytobiorca. - Rozwiazanie to proponuje się wtedy, kiedy kredytobiorca nie radzi sobie ze spłatą raty. Jeśli więc stoimy pod ścianą, warto z tego skorzystać, ale jeśli mamy te pieniądze roztrwonić na przyjemności, wtedy nie, ponieważ w ostatecznym rozrachunku zapłacimy więcej - mówi Sadowski. Zwraca uwagę, że kiedy tylko nasza sytuacja życiowa się polepszy, zawsze możemy skrócić okres kredytowania.
Osoby, które znalazły się w trudnej sytuacji finansowej, a są w trakcie spłaty kredytu mieszkaniowego mogą uzyskać pomoc z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. - Jest to bardzo dobrze rozwiązane, ponieważ pożyczka nie jest oprocentowana a spłata rozłożona na długi okres, z możliwością częściowego umorzenia pożyczki - komentuje Jarosław Sadowski.
Dzięki funduszowi kredytobiorca może liczyć do nawet 2 tys. zł miesięcznych dopłat, na okres do dwóch lat. Oznacza to, że maksymalna kwota, którą może otrzymać w ramach funduszu, wynosi 72 tys. zł. Spłata udzielonego z FWK wsparcia dokonywana jest w 144 równych i nieoprocentowanych ratach, których spłata rozpoczyna się po upływie dwóch lat od wypłaty ostatniej raty wsparcia lub pożyczki. A jeśli kredytobiorca bez opóźnienia spłaci 100 rat, pozostała ich część zostanie umorzona.
Chcąc uzyskać wsparcie, promesę (dokument potwierdzający zobowiązanie się do wykonania konkretnej czynności) czy pożyczkę na spłatę zadłużenia kredytobiorca musi złożyć wniosek do kredytodawcy. Należy też spełniać określone wymogi. Jak podaje Ministerstwo Finansów wsparcie bądź pożyczka na spłatę zadłużenia mogą zostać przyznane, kiedy występuje jedna z przesłanek:
Jeśli wyczerpaliśmy wszystkie dostępne nam opcje, pozostaje nam sprzedać mieszkanie. W zamian możemy kupić mieszkanie mniejsze bądź ulokowane w tańszej dzielnicy. - Rozwiązań jest wiele, tylko nie wszystkie będą dla każdego odpowiednie. Można przecież wynająć w swoim mieszkaniu pokój, dzięki czemu będziemy mieli dodatkowy dochód na spłatę raty. Jest to jednak rozwiązanie bardziej dla młodych osób, które niedawno kupiły mieszkanie, ponieważ nie wyobrażam sobie, aby małżeństwo z małymi dziećmi wpuściło do mieszkania lokatora - mówi Sadowski.
Sprzedając mieszkanie nie tylko pozbywamy się długu, ale też zyskujemy nadwyżkę pieniędzy, która może nas odciążyć w sytuacji, kiedy będziemy zmuszeni wynająć mieszkanie.
Kiedy sprzedaż mieszkania jest najlepszą opcją? - Jest to ostateczność, na którą decydujemy się, kiedy nie mamy innego wyjścia, czyli kiedy wiemy, że nawet tymczasowo nie da się rozwiązać tej sytuacji, ponieważ nie widzimy szans na zwiększenie dochodów - mówi Jarosław Sadowski, wskazując jednocześnie, że w takiej sytuacji nie pomoże nawet Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, który przewidziany jest przecież na maksymalnie trzy lata.