Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Ann Hiatt to konsultantka prowadząca obecnie własna firmę, ale wcześniej przepracowała 12 lat w Google, jako prawa ręka Erica Schmidta. Jeszcze wcześniej była powierniczką Jeffa Bezosa w Amazonie.
Jak wspomina w CNBC.com, w 2002 roku szef Amazona zatrudnił ją tylko po zadaniu dwóch pytań. Pierwsze brzmiało "podaj szacunkową liczbę tafli szkła w Seattle", co wymagało nie lada mentalnej gimnastyki. Drugie to "jakie są twoje cele zawodowe". I tak po ok. 15 minutach rozmowy dostała pracę, z biurkiem najbliżej Bezosa.
Od tego czasu Ann Hiatt sama musiała zatrudniać setki osób i wskazuje na 5 rad, które mogą wam pomóc zdobyć wymarzoną posadę.
Do Google zgłasza się mnóstwo kandydatów, w tym ci, którzy wcale nie wstydzą się swoich nawet nieco dziwnych zainteresowań.
Zwykle rubryka na zainteresowania w CV jest bezpieczna, jeśli nie nudna jak flaki z olejem. Nikt nie zapyta raczej nas o takie hobby jak oglądanie filmów czy słuchanie muzyki.
Hiatt wskazuje, że nawet proste pasje czy zainteresowania można jednak opowiedzieć w atrakcyjny sposób. "Lubie ogrodnictwo, bo mnie uspokaja" to krótka i dość mierna odpowiedź.
Menedżerka do dziś wspomina jednak kandydatkę, która była zapalonym wspinaczem górskim. W angażujący sposób opowiadała o zdarzeniach, które sprawiły, że akurat ten sport stał się jej pasją. Wspomniała też, że bakcylem zaraził ją ojciec, który całe życie chciał zdobyć Mount Everest, ale nigdy nie było mu to dane. Teraz ona kontynuuje marzenie taty i zaklina się, że górę zdobędzie w jego imieniu.
Każdy ma jakieś hobby, a waszym zadaniem na rozmowie kwalifikacyjnej jest zostanie zapamiętanym i zostawienie pozytywnego wrażenia. Można to robić także opowiadając z błyskiem w oczach o swoim ulubionym zajęciu.
Nikt nie chce zatrudniać wszystkowiedzących, czy chodzących encyklopedii.
Hiatt podkreśla, że wielu kandydatów napusza się swoimi osiągnięciami na rozmowie i pozuje na osoby idealne. Mówienie w samych superlatywach o swoich nieskończonych zaletach jest jednak częstą flagą ostrzegawczą dla wielu rekruterów.
Dla menedżerki oznacza to, że taka osoba może i jest w czymś dobra, ale ignoruje inne dziedziny rozwoju i może z oporem uczyć się nowych rzeczy czy zmieniać sposób myślenia.
Rozwiązaniem tego problemów jest wspominanie o tym co chcemy poprawić czy wymienianie rzeczy, o których nie wiemy prawie nic, ale szczególnie nas interesują.
Możemy też wspominać o celach na przyszłość – nawet jeśli jeszcze nie rozpoczęliśmy tej drogi.
Powiedzenie "świetnie pracuje w grupie" to suchy frazes. Rekruter nie ma jak sprawdzić, czy rzeczywiście dobrze dogadujemy się z innymi, rozwiązujemy konflikty i wykonujemy swoją część.
Menedżer musi się więc oprzeć na wrażeniach, jakie ma wobec osoby. Jeśli za dużo opieramy się na sobie – "ja", "zrobiłem/łam", "osiągnęłam/łem" – to może źle o nas świadczyć.
Hiatt wskazuje, że takie osoby wydają się liczyć tylko indywidualne zwycięstwa i walczyć o pozycję z innymi członkami zespołu. Jeśli zaś skupiamy się na opisywaniu tego co nam się udało jako część większej całości – pokazujemy, że zależy nam na celu i innych osobach, nie tylko na personalnym laurze zwycięstwa .
Google to firma sławna z wyrzucania wielu pomysłów do kosza, jeśli z miejsca nie zadziałają. Korporacja ma jednak zasadę, że o porażkach powinno się mówić tak jak o sukcesach, a nie zamiatać je pod dywan. W końcu każda z nich to szansa do nauki, poprawy i nowych przemyśleń.
Hiatt radzi więc nie zasłaniać się za ścianą niekończących się sukcesów. Warto też opowiedzieć o projekcie, który się nie udał i czego nas to nauczyło.
Najlepsi pracownicy nie poddają się po porażce, a przekuwają ją w wiedzę i kolejną próbę. W końcu cykl musi zakończyć się sukcesem.
Cokolwiek mówicie – nie recytujcie oferty pracy, o którą się ubiegacie. Najpewniej napisał ją rekruter, który właśnie prowadzi z wami rozmowę. Będzie doskonale wiedział, kiedy mówicie mu tylko to, co chce usłyszeć.
Hiatt wspomina, jak po trzech latach pracy w Google'u weszła do biura Erica Schmidta – w tamtym czasie CEO korporacji. Podczas krótkiej rozmowy powiedziała mu, że jest gotowa na nowy krok w karierze i chce zostać szefową sztabu Google. Pokazała przełożonemu jak miałoby działać to zupełnie nowe stanowisko i jak pozwoli jej to rozwinąć się oraz pomóc firmie. CEO się zgodził.
Menedżerka nie radzi, by przychodząc na rozmowę o prace negocjować zupełnie inne stanowisko. Warto jednak pokazać, że myśli się o swojej karierze w firmie i o tym co mogłoby się robić za 2-3 lata, a nie tylko o pierwszej wypłacie.