Od czego zacząć odbudowę Pałacu Saskiego - zastanawiali się w PiS. Już wiadomo - najpierw wynajęto drogie biuro o pow. 600 m kw, zaledwie 600 metrów od Grobu Nieznanego Żołnierza, teraz trzeba kupić elektryczne auto o mocy 170 koni, by jakoś te 600 metrów pokonać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Hasło z lat 50. "Cała Polska buduje stolicę" nabiera nowego znaczenia - pisze Bankier.pl w kontekście najnowszych doniesień o odbudowie Pałacu Saskiego. Rząd powołał do tego celu specjalną spółkę, należy ona do Skarbu Państwa. Zaczęła od sformowania zarządu z pensjami w wysokości 29 tys. zł brutto miesięcznie. Oczywiście nie wliczają się w to nagrody i premie.
Takie pieniądze są wypłacane prezesowi Janowi Edmundowi Kowalskiemu, Robertowi Cicirko i Robertowi Berniszowi. Kowalski to były dyrektor rządowego Biura Programu Niepodległa. Właśnie on odpowiadał za obchody stulecia niepodległości Polski.
Kolejnymi krokami było podpięcie się pod duże rządowe zamówienie na samochody oraz wynajem biura. Jak donosi "Fakt" spółka chciała sobie w ten sposób kupić cztery porządne samochody, w tym jeden elektryczny o mocy min. 150 KM.
Spółka ma już też siedzibę - to 900 metrów kwadratowych w biurowcu Centrum Królewska, przy zbiegu ulic Marszałkowskiej i Królewskiej. Jakieś 600 metrów od przyszłego placu budowy - wylicza Bankier.pl.
Teraz przyszedł czas na kupno auta godnego pokonywania tego dystansu. Spółka ogłosiła więc przetarg na elektryczne auto o mocy co najmniej 170 KM, przyobleczone metalizowanym lub perłowym lakierem barwy szarej lub czarnej, wyposażone w nawigację z bezpłatną aktualizacją czy min. 6 poduszek powietrznych.
Odbudowa Pałacu Saskiego ma pochłonąć astronomiczną kwotę 2,4 miliarda złotych. A sfinansować ma ją m.in. dobrowolna zrzutka podatników. Państwo oferuje odliczenie od dochodu darowizny na tę inwestycję. Wystarczy wpisać w PIT odliczenie datku na "przygotowanie i realizację inwestycji w zakresie odbudowy Pałacu Saskiego, Pałacu Brühla oraz kamienic przy ulicy Królewskiej w Warszawie".
Nie jest to wpłata bezpośrednio na cel, a na rachunek spółki celowej, powołaną przez skarb państwa. Zasad jest niewiele – darowizna nie może jedynie przekroczyć 6 proc. dochodów (nie licząc datków na walkę z COVID-19 i charytatywno-opiekuńcze kościołów).
Kontrowersje wokół odbudowy Pałacu Saskiego
Pałac Saski został celowo zniszczony przez wojska niemieckie po upadku Powstania Warszawskiego w grudniu 1944 roku. Jedyne co po nim zostało, to fragment arkad z Grobem Nieznanego Żołnierza.
Plan odbudowy pałacu zapowiedziano w Polskim Ładzie. O kosztach i wątpliwościach dużo mówili już posłowie opozycji.
– To pomnik pychy władzy. Nie zapytano o zdanie warszawiaków, a przecież to zmieni kształt centrum miasta, wycięta zostanie część drzew ogrodu Saskiego – argumentowała Paulina Matysiak z Partii Razem.
- Kwota ponad 2,4 mld złotych pozwoliłaby na uratowanie około tysiąca zabytkowych obiektów. W naszej ocenie takie działanie miałoby znacznie więcej wspólnego z dbałością o dziedzictwo i historię niż konstruowanie współczesnych, pseudozabytkowych kopii dawno nieistniejących budowli – napisali w liście otwartym przeciwnicy budowy, wśród nich historycy, a także m.in. reżyserka Agnieszka Holland.