Premier Mateusz Morawiecki uderza w kolejną grupę zawodową. Tym razem za cel obrał sobie informatyków, którzy w jego mniemaniu nie są godni bycia „elitą narodu polskiego”.
Zaskakującej odpowiedzi udzielił w miniony weekend premier RP Mateusz Morawiecki podczas Ogólnopolskiego Kongresu Dialogu Młodzieżowego w Warszawie. Zapytany przez uczestników panelu o to, jak zacząć pracę polityka czy społecznika, aby odnieść sukces, premier najpierw powołał się na Bułata Okudżawę, który twierdził, że do elity można zaliczyć tylko tego, kto dba o dobro wspólne. Następnie - kontynuując ten tok myślenia - założył, iż o tak zwane dobro wspólne dba przykładowo szewc, ale już nie informatyk.
Argumentując swoje zdanie Morawiecki obraził tę grupę zawodową wskazując, że są egoistami. - Mamy jakiegoś super zdolnego informatyka, który totalnie jest skoncentrowany wyłącznie na sobie: maksimum wakacji, jak najwyższe zarobki, zero zainteresowania - mówił premier.
Aby nieco złagodzić wydźwięk słów, dodał pospiesznie, że jest to taki „hipotetyczny człowiek”. - Mam nadzieję, że nie istnieje - mówił Mateusz Morawiecki. Następnie zestawił informatyka z szewcem, który w wyobrażeniu premiera „bardzo dużą część swojego czasu poświęca na pomoc wspólnocie lokalnej, ludziom potrzebującym, walczy o człowieczeństwo w tym wymiarze”.
- Kto jest dla was członkiem elity narodu polskiego, państwa polskiego? No chyba niekoniecznie ten pierwszy - stwierdził szef polskiego rządu.
Informatycy zażenowani zachowaniem premiera
Słowa premiera nie umknęły uwadze przedstawicieli branży IT. Informatycy, z którymi rozmawiało INNPoland, byli o tyle rozbawieni, co zniesmaczeni wypowiedzią Mateusza Morawieckiego.
- Premier swoją wypowiedzią stara się dzielić ludzi, co tej partii zawsze najlepiej wychodziło. Jest to szukanie kolejnego wewnętrznego wroga. Mieliśmy już nauczycieli, którzy rzekomo nic nie robią, bo mają dwa miesiące wakacji, mieliśmy też środowisko medyczne, czyli rezydentów, którzy byli tymi złymi, a zaraz będziemy mieli kolejnego wroga w postaci informatyków. Do tego to zmierza - mówi Piotr, informatyk w dużym koncernie e-commerce.
- Jak usłyszałem tę wypowiedź, wydawała mi się śmieszna, jak większość ostatnich wypowiedzi Morawieckiego. W każdej branży mogą znaleźć się zarówno osoby egoistyczne, jak i pomagające innym. Łatwo jest powiedzieć, że jak ktoś dużo zarabia, myśli tylko o sobie, ale to tak nie działa - mówi Filip, co-owner firmy związanej z produkcją gier.
Filip, choć tworzy gry, czuje się częścią szeroko pojętej branży informatycznej. Wypowiedź Morawieckiego uraziła go. - Wypowiadanie przez premiera takich słów jest dla mnie o tyle krzywdzące, że płacę podatki w Polsce i obecnie zarabiam średnią krajową, ponieważ dopiero co założyłem firmę, a dokładnie spółkę. Właściwie wraz z wszystkimi wspólnikami wyrzekliśmy się wysokiej wypłaty i benefitów, jakie moglibyśmy mieć zostając w korporacji. Wybraliśmy jednak podążanie za pasją, a nie pościg za pieniędzmi - opowiada Filip.
Jednocześnie dodaje, że gdy tylko zaczęła się wojna w Ukrainie, z tych niewielkich środków, które mieli, bez wahania przekazali pieniądze na Polską Akcję Humanitarną. - Wypowiedź premiera była więc nieprzemyślana i uderzająca w niektórych ludzi - dodaje mężczyzna.
Bartosz, informatyk w agencji performance marketingu, mówi wręcz o hipokryzji rządu. - Z jednej strony rząd w czasie pandemii daje korporacjom pieniądze w ramach tarczy antykryzysowej, wiedząc jak bardzo potrzebny jest rozwój, a z drugiej krytykuje informatyków, którzy pracują w tych korporacjach, i którzy rzeczywiście w jakiś sposób się cenią. Wychodzi tu totalna hipokryzja, bo wspomaganie korporacji jest OK, ale gdy trzeba wynagrodzić osoby, które pracują dla tej korporacji, nagle okazują się one be - komentuje.
- Mateusz Morawiecki powinien zacząć od siebie. Bardzo bym chciał, aby nasz panujący obecnie premier podzielił się swoim majątkiem, jaki przepisał na żonę - podsumowuje z kolei z przekąsem Piotr.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl