INNPoland_avatar

"Zmęczenie to nie powód, by nie latać". Szef WizzAir mocno wkurzył swoich pilotów

Konrad Bagiński

10 czerwca 2022, 10:27 · 3 minuty czytania
'Wszyscy jesteśmy zmęczeni, ale czasami trzeba zrobić dodatkowy krok" - mówił swoim pilotom szef węgierskich linii lotniczych WizzAir, sugerując że za często czują się zmęczeni i odmawiają z tego powodu pracy. Piloci nie podeszli ze zrozumieniem do tych słów, w firmie wrze.


"Zmęczenie to nie powód, by nie latać". Szef WizzAir mocno wkurzył swoich pilotów

Konrad Bagiński
10 czerwca 2022, 10:27 • 1 minuta czytania
'Wszyscy jesteśmy zmęczeni, ale czasami trzeba zrobić dodatkowy krok" - mówił swoim pilotom szef węgierskich linii lotniczych WizzAir, sugerując że za często czują się zmęczeni i odmawiają z tego powodu pracy. Piloci nie podeszli ze zrozumieniem do tych słów, w firmie wrze.
József Váradi, szef WizzAir zasugerował pilotom, żeby więcej latali i nie zwracali uwagi na zmęczenie Piotr Hukalo/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Związek pilotów WizzAir wezwał regulatorów rynku lotniczego do działania. Ich zdaniem trzeba jakoś zareagować na skandaliczne słowa szefa ich linii Józsefa Váradiego. Podczas wewnętrznego briefingu zażądał od pilotów, by więcej latali i nie zasłaniali się zmęczeniem.


- Rozumiem, że zmęczenie jest potencjalnym skutkiem obecnych problemów, ale kiedy zaczniemy stabilizować składy, musimy również zmniejszyć wskaźnik zmęczenia. To znaczy, że nie możemy prowadzić tego biznesu, gdy co piąta osoba w bazie zgłasza chorobę, ponieważ jest zmęczona – mówił Váradi. Dodał, że anulowanie lotów spowodowało ogromne szkody dla WizzAir.

- To strata na reputacji marki i strata finansowa, strata transakcyjna, ponieważ musimy wypłacać odszkodowania – mówił szef WizzAir.

József Váradi nawiązuje oczywiście do ostatnich wydarzeń na europejskim niebie. A raczej pod nim, bo na lotniskach działo się najwięcej. Tysiące zdezorientowanych pasażerów, zatkane porty lotnicze, ludzie godzinami czekający na swoje loty – rynek lotniczy pogrążył się w chaosie z powodu problemów, w tym braków kadrowych w liniach lotniczych, lotniskach i kontroli ruchu lotniczego.

Amerykańscy eksperci twierdzą, że czeka nas masakra. "Nagle wszyscy chcemy podróżować, ale linie lotnicze i lotniska zwolniły pracowników podczas pandemii i mają trudności z rekrutacją zastępców. Mówiąc prościej: nie poradzą sobie z nami" – pisze cnn.com.

WizzAir w ogniu krytyki

- Nawet podstawowa kultura bezpieczeństwa powinna obejmować dyrektora generalnego, który powinien wiedzieć, jak wspierać i chwalić pilotów, którzy postępują właściwie i nie pracują, gdy podejrzewają, że mogą być zmęczeni. Wzywam pana Váradi do wyjaśnienia, że będzie wspierał każdego pilota, który był na tyle odpowiedzialny, aby nie latać z pasażerami i innymi członkami załogi, gdy cierpi z powodu zmęczenia - powiedział cytowany przez The Guardian sekretarz generalny brytyjskiego związku pilotów Balpa, Martin Chalk.

Z kolei European Cockpit Association stwierdziło, że zachęcanie zmęczonych pilotów i załogi do latania jest "jak wręczanie kluczyków do samochodu pijanemu kierowcy". ECA wezwało regulatora lotnictwa, EASA do podjęcia działań jako organ nadzoru.

Maksymalne czasy pracy pilotów i personelu pokładowego są regulowane. Żaden członek załogi nie może latać, jeśli uważa, iż jest zmęczony w stopniu, który może zagrażać bezpieczeństwu lotu.

Z kolei rzecznik Wizz Air powiedział, że uwagi Váradiego zostały wyrwane z 15-minutowego przemówienia do wszystkich pracowników linii lotniczych. Dodał, że kwestie związane z łańcuchem dostaw dotykają wszystkie linie lotnicze, w szczególności trudno jest o dostępność i dobrostan personelu.

- Niedostępność naszej załogi była bardzo niska i wynosiła 4 proc. W tym kontekście dyskutowano o dodatkowym wysiłku, aby zminimalizować zakłócenia – mówił rzecznik WizzAir. Dodał, że nie oznacza to narażania nikogo na niebezpieczeństwo.

Wizz Air musiał odwołać wiele lotów, częściowo ze względu na większe zakłócenia w branży. Linie w ubiegłym roku zatrudniły ponad 2 tys. dodatkowych pracowników i zrezygnowały z niektórych operacji, aby zminimalizować zakłócenia. Ale akcje firmy i tak w ostatnich dniach spadły o 10 proc.