Jeśli macie jak – nadpłacajcie kredyt. Nasi czytelnicy opowiadają o tym, jak momentalnie odżyli po zamknięciu hipoteki i nie muszą już przejmować się rosnącymi ratami czy stopami procentowymi. Ekspert finansowy dodaje z kolei, że ciężko jest obecnie znaleźć lepsze zastosowanie dla oszczędności - ale pod jednym warunkiem.
Tomasz i kredyt na trzypokojowe mieszkanie w 7 lat
– Śmieję się, że jestem teraz człowiekiem kompletnie bez grosza przy du**e, ale mam swoje mieszkanie. Tak naprawdę to była trochę wymuszona decyzja, być może trochę popłynąłem z nurtem, ale naprawdę chciałem się od tego uwolnić – mówi nam Tomasz.
Niedawno zdecydował się spłacić wcześniej całą hipotekę na trzypokojowe mieszkanie w stolicy. Przekonuje jednak, że nie zapożyczył się ponad swoje możliwości.
– Kredyt nie był wysoki, bo na 240 tysięcy złotych, dostałem też dopłatę z programu Mieszkanie dla Młodych. Ale to były inne czasy, bo lokal kupowałem na przełomie 2014-15 roku. Mieszkania w Warszawie miały wtedy rozsądniejsze ceny, a teraz odleciały w kosmos. No i nikt nie wyobrażał sobie wtedy, że będziemy mieć takie podwyżki stóp NBP – wspomina mężczyzna.
Nadpłacanie raty weszło mu też w krew wcześniej, jeszcze zanim cała Polska zaczęła obgryzać paznokcie przed comiesięcznymi posiedzeniami Rady Polityki Pieniężnej.
– Nadpłacałem kredyt regularnie, na przestrzeni paru dobrych lat. Moja ostatnia "normalna" wysokość raty nie była kosmiczna, bo to raptem ok. 700 zł i to w większości kapitał, a nie odsetki. Stopy mniej na mnie wpływały, ale w wyniku podwyżek stóp z siedmiuset zrobiło się osiemset złotych... a to przecież nie koniec – podkreśla nasz rozmówca.
– Pewnego dnia pomyślałem sobie – szaleje inflacja, ja nie boję się o pracę, to w sumie po co mi trzymać te pieniądze na koncie? Spłaciłem więc mieszkanie do końca i... odetchnąłem z ulgą – mówi.
– Kamień spadł mi z serca, bo kredyt na 15 lat spłaciłem mniej więcej w połowie tego czasu. To duża ulga nie tylko finansowa, ale też psychiczna. W końcu czuję, że mam naprawdę swoje miejsce na Ziemi. Nie odczuwam też już tak stresu związanego z przyszłością – wymienia Tomasz.
Czy mężczyzna zdecyduje się na nowy kredyt, czy obecna sytuacja go od tego odpycha?
– Tak, chciałbym kolejny kredyt na większe mieszkanie. Teraz mamy trzy dość małe pokoje i już niespecjalnie się mieścimy. Ale to pieśń przyszłości, bo jestem bez grosza na wkład własny. Zanim cokolwiek odłożę liczę, że sytuacja na rynku nieruchomości się unormuje – mówi.
– Zastanawiać się pięć razy? Może nie aż tyle, ale generalnie obecna sytuacja sprawiła, że dogłębnie zrozumiałem jak działa ten system. Więcej poczytałem i bardziej rozumiem zależności na rynku kredytów. Lepiej znam ryzyko i jednocześnie rozumiem też, że w Polsce panuje złodziejski system ze zmiennym oprocentowaniem – kończy Tomasz.
Magda i kredyt na dom dla rodziny w 8 lat
– Kredyt zaciągaliśmy około ośmiu lat temu, to było 550 tys. zł na wybudowanie domu. Umowę podpisaliśmy na 30 lat, ale niedawno udało się nam go całkiem spłacić. Z takim założeniem też wchodziliśmy, że jak tylko się uda, to będziemy spłacać więcej – mówi nam Magda, która nie ukrywa ulgi.
Jako że zarobki jej i męża są zmienne, postanowili nadpłacać raty, gdy w danym miesiącu zyski z ich działalności biznesowej były większe od spodziewanych.
– Nie było tak, że szczególnie odmawialiśmy sobie przyjemności. Pewnie mogliśmy żyć nieco dostatniej, ale nie było tak, że odejmowaliśmy sobie jedzenie od ust czy rezygnowaliśmy z wakacji rok w rok - opowiada.
– Spłata kredytu to wielka ulga, udało nam się tuż przed podwyżkami stóp procentowych. To była znaczna kwota, więc przy obecnych podwyżkach hipoteka coraz bardziej ciążyłaby nam w budżecie domowym – zaznacza nasza rozmówczyni.
– Liczyliśmy sobie nawet, że nasza rata mogłaby wzrosnąć gdzieś o jedną trzecią. To byłby spory kłopot, bo przez inflację rosną przecież też wszystkie inne koszty życia. Ten dodatkowy tysiąc czy ponad tysiąc złotych do spłaty mocno by nas zabolał – szacuje Magda.
Kobieta jednak nas zaskakuje, bo... wzięła kolejny kredyt. Oczywiście, jeszcze przed podwyżkami NBP.
– To prawda, mamy kolejną hipotekę. Tym razem zaciągnęliśmy ją na mieszkanie, około 450 tys. złotych. W tym przypadku uderzają w nas już podwyżki raty, ale staramy się znów nadpłacać i trzymać to zobowiązanie pod kontrolą – zaznacza.
Jej rodzina to także troje dzieci, co - jak się okazuje - także jest problemem dla bankowców.
– Przez ostatnie miesiące nasza zdolność kredytowa spadła o więcej niż połowę. Banki - widząc, że mamy większą rodzinę - liczą nas bardzo nisko, poniżej 200 tysięcy. Dziś nie mielibyśmy najmniejszych szans uzyskać potrzebnego nam kredytu, a nawet na kupno jakiegokolwiek mieszkania – podsumowuje Magda.
Jak nadpłacać kredyt?
Czy nadpłacanie kredytu to zawsze dobra decyzja? Zapytaliśmy o to Jarosława Sadowskiego, głównego analityka Expander Advisors.
– Obecnie nadpłata rat to rozsądne rozwiązanie, pod jednym warunkiem. Obecnie mamy dość niepewne czasy, więc nie powinniśmy się pozbywać wszystkich naszych oszczędności. Powinniśmy zawsze zachowywać pewną poduszkę bezpieczeństwa. Nie należy wypłacać ostatniej złotówki, tylko by spłacić kredyt – mówi ekspert.
Jeśli mamy pewne zapasy środków, jest to jednak dobra rzecz – zwłaszcza w okresie wysokich stóp procentowych.
– Gdy mamy większą pulę oszczędności, powiedzmy na lokacie, w gotówce czy na koncie oszczędnościowym, jak najbardziej warto rozważyć nadpłatę. Obecnie oprocentowanie kredytów w złotych to około ośmiu, dziewięciu procent. Nadal ciężko znaleźć jest ofertę oszczędnościową, która by temu dorównała. A od zysku z lokaty i tak zapłacimy przecież podatek – wskazuje Sadowski.
Jakie korzyści daje nadpłata? Jak się okazuje, jest więcej niż jedna opcja.
– Nadpłata może spowodować dwie rzeczy. Albo będzie to skrócenie okresu spłaty, albo zmniejszenie wysokości każdej kolejnej raty. Banki nie zawsze dają klientom wybór, ale ja polecałbym zdecydowanie mniejszą ratę. To będą dodatkowe pieniądze w budżecie domowym, na czas wysokiej inflacji lub nawet kolejne nadpłaty – radzi główny analityk Expandera.
Jak dodaje, rata rzędu 2000 zł nie oznacza, że ta sama suma zostaje odjęta od naszego długu. Na ratę składa się bowiem spłata kapitału oraz odsetek. Nadpłacając kredyt zawsze odejmujemy całą sumę od kapitału, co z kolei zmniejsza nam stopniowo część odsetkową.
Czy są jakieś ograniczenia w nadpłacaniu kredytów?
– Zależy to od tego, kiedy została podpisana umowa kredytowa. Najnowsza ustawa o kredycie hipotecznym mówi, że bank ma prawo naliczać dodatkową prowizję, jeśli klient decyduje się na wcześniejszą spłatę kredytu w przeciągu pierwszych trzech lat po podpisaniu umowy. Nie dotyczy to oczywiście starszych kredytów, udzielonych przed wejściem nowego prawa w życie, ale różne umowy mają różne zapisy. Najbezpieczniej jest doczytać własną – wskazuje ekspert.
Podsumowując – jeśli jesteśmy z kredytem ponad trzy lata – bank nie mają zbyt dużych możliwości ograniczania nam nadpłat.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl