Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Propozycja zwiększenia wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2023 r. była tematem wspólnego posiedzenia Zespołu ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych oraz Zespołu ds. ubezpieczeń społecznych na Radzie Dialogu Społecznego.
Stronę rządową w posiedzeniu reprezentowała Barbara Socha - podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej oraz Piotr Patkowski – podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.
"Rada Ministrów przyjęła propozycję zwiększenia wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2023 r., w której strona rządowa proponuje Radzie Dialogu Społecznego pozostawienie zwiększenia wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2023 r., na poziomie ustawowego minimum wynoszącego 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2022 r." – czytamy w komunikacie.
Jak poinformowała Barbara Socha, prognozuje się, że wskaźnik waloryzacji emerytur i rent w 2023 r. wyniesie nie mniej niż 109,6 proc. Zakomunikowała również, że koszt waloryzacji świadczeń szacowany jest na ok. 27,5 mld zł.
– Nie zapomnieliśmy też o seniorach. Tu, jeśli liczyć rocznie, rok do roku, to mamy wzrost niebywały. Z 3,6 do 44 miliardów złotych. W tym roku, roku 22, na 13 emeryturę wydaliśmy 43,8 bodajże miliarda, na czternastą - 11,4 miliarda - mówił wyraźnie zadowolony Kaczyński na konwencji PiS na początku czerwca.
Pomijając oczywiste pomyłki Kaczyńskiego, faktem jest, że rząd rozdał w ramach 13-tek i 14-tek (w latach 2019-2021) 47 miliardów złotych. Warto też zauważyć, że w tym roku rząd nie planuje dodatkowej waloryzacji emerytur, zamiast tego wypłaci właśnie 14-tkę.
– Od początku krytykowałem ideę tego typu świadczeń. Uważam, że jeśli rząd uważa, że ma na to budżet, to powinien waloryzować emerytury procentowo, a nie kwotowo. Teraz niezależnie ile kto ma emerytury, dostanie dodatkowo to minimalne świadczenie. Zarówno osoba, która ma tysiąc złotych, jak i ta, która dostaje 5 tysięcy emerytury. Waloryzacja procentowa byłaby najbardziej sprawiedliwa i najuczciwsza – mówi INNPoland.pl Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.
Warto też zwrócić uwagę, na fakt, iż rząd wykluczył możliwość drugiej waloryzacji (jesiennej) emerytur, a czerwcowa wynosi jedynie 7 proc. I to w momencie, gdy inflacja dobiła do kilkunastu procent. Jeśli jednak wspomniane 25 miliardów (suma na trzynastki i czternastki) podzielimy na umowne 9 mln emerytów, wyjdzie nam po niecałe 2800 zł na osobę. Jeśli przeliczymy to na miesiące, mamy nieco ponad 230 zł miesięcznie.
"Przeciętna emerytura w marcu 2022 r. wyniosła 2545 zł brutto. Kiedy podzielimy to na emeryturę mężczyzn, to będziemy mieć 3184 zł, a w przypadku pań - 2128 zł. Z tego jasno wynika, że emerytura mężczyzn jest o 50 proc. wyższa niż kobiet" - poinformowała niedawno prof. Gertruda Uścińska, szefowa ZUS.
Co z tego wynika? Że w kwotach brutto trzynasta i czternasta emerytura podnosi kwotę przeciętnego świadczenia o mniej więcej 9 procent. Dodajmy do tego 7 procent waloryzacji i wyjdzie nam mniej więcej poziom inflacji. W ujęciu statystycznym emerytury są więc przed inflacją chronione. To oczywiście uproszczone podejście, bo trzeba pamiętać, iż w emerytów uderza najbardziej wzrost cen żywności i podstawowych produktów a ten jest wyższy niż średnia inflacja.