Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz będzie zarabiał ponad 30 tys. euro miesięcznie. To kwestia zmiany, w ramach której uposażenia parlamentarzystów wzrosną o 310 euro, do poziomu 14,9 tys. euro – podaje niemiecka gazeta "Bild".
Opozycyjna partia AfD zapytała, ile Scholz będzie zarabiał po podwyżce. Rząd kraju odpowiedział, że począwszy od lipca będzie to równo 30 139,81 euro miesięcznej pensji. Skąd ta kwota? Scholz, podobnie jak wielu ministrów, łączy urząd polityczny z mandatem w Bundestagu. Zarabia więc "podwójnie".
Podobnie ma m.in. wicekanclerz i minister gospodarki Robert Habeck z pensją 25,5 tys. euro. Ale z kolei minister obrony Christine Lambrecht zarabia już "jedynie" 20,4 tys. euro. Ten ostatni nie zasiada bowiem w Bundestagu.
Jak takie zarobki polityków mają się do polskich realiów? Postanowiliśmy przeprowadzić mały eksperyment myślowy. 30 tys. euro Scholza to w przeliczeniu ok. 141,4 tys. zł miesięcznie. Rocznie daje to nam to okrągłą kwotę 1 696 800 zł. Blisko 1,7 mln złotych to zdecydowanie imponująca pensja.
Premier Mateusz Morawiecki wypada w tym porównaniu jak parias. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w najnowszym oświadczeniu majątkowym Morawiecki wskazuje na dwa źródła wynagrodzenia.
Dochód z tytułu zatrudnienia w KPRM to 199,7 tys. złotych rocznie. Do tego dochodzi dieta parlamentarna w wysokości 30 tys. złotych. Łącznie 229,7 tys. zł. W przybliżeniu oznacza to, że Scholz zarabia 7,4 razy więcej niż Morawiecki.
Mówiąc inaczej – Scholz w dwa miesiące wyrabia ponad roczne zarobki naszego premiera. To oczywiście tylko nasza zabawa myślowa, bo ignorujemy praktycznie wszystkie różnice między dwoma krajami, m.in. siłę gospodarki, koszty życia czy średnią wysokość zarobków.
W INNPoland.pl porównywaliśmy też zarobki całego polskiego rządu. Jak się okazuje, premier nie zarabia nawet najwięcej z polskich polityków.
Do informacji na temat zarobków w ministerstwach dotarli dziennikarze "Rzeczpospolitej". Jak z nich wynika, kierownictwo resortów nie dostało premii za ubiegły rok. Ale i tak nie ma na co narzekać.
Jak przypomina dziennik, od sierpnia weszły w życie duże "prezydenckie" podwyżki pensji dzięki którym ministrowie i wiceministrowie otrzymują co miesiąc między 4 tys. a 6 tys. zł brutto więcej. "Ich wynagrodzenie zasadnicze wynosi więc ponad 16 tys. zł, plus dodatki, premiera – ponad 20 tys. zł" – podaje "Rz".
To jednak nie wszystko, bo ministrowie rządu (poza szefem resortu zdrowia Adamem Niedzielskim) są również posłami. Według wyliczeń dziennika sprzed kilku miesięcy, w nieco ponad 100-osobowym składzie rządu było 56 posłów i trzech senatorów.
Jak pisali wtedy dziennikarze, posłowie PiS masowo "zaciągają się” do pracy w rządzie jako wiceministrowie i pełnomocnicy, zachowując poselski mandat i dorabiając do pensji ponad 48 tys. zł rocznej diety.
Sekretarz stanu, poza pensją, może liczyć również na dodatek funkcyjny w wysokości 3,4 tys. zł. – Ale już Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, który jest również prokuratorem generalnym, poza wynagrodzeniem ministra (173 tys. zł za 2020 r.) otrzymał za to ponad 72 tys. zł dodatku funkcyjnego i kolejne 15 tys. zł za bycie członkiem KRS. Zarabia więc więcej od premiera – podaje dziennik.