Ostatnie problemy z cukrem w sklepach rozgrzały internet do czerwoności. Jeden z Polaków mieszkających na Zachodzie zaskoczył – pokazał, że w jego kraju pod torbami pełnymi cukru uginają się palety i mimo wyższych kosztów życia – można go kupić taniej niż nad Wisłą.
Niedawno pisaliśmy o problemach z dostępnością cukru w polskich sklepach, a nawet reglamentowaniu towaru. Od pewnego czasu internet przerzuca się nowymi komentarzami o dostępności i cenach cukru w całej Europie.
Swoją cegiełkę do dyskusji dodał pan Paweł. Jak przekonuje – w Belgii cukier jest tańszy niż w Polsce i jest go pełno. To ciekawe, biorąc pod uwagę duże koszty życia w zachodnim kraju.
Rzeczywiście, po zbliżeniu fotografii widać, że 1 kilogram cukru kosztuje 0,59 euro, czyli ok. 2,83 zł. Z porównania portalu dlahandlu.pl wynika zaś, że średnia cena cukru w Polsce to 3,33 zł. Najtaniej dostaniemy go za 2,99 zł, ale ceny mogą dochodzić nawet do 4,39 za kilogram.
"Tylko importować z Belgii i sprzedawać w Polsce. Jest interes do zrobienia, więc pewnie ktoś zrobi/robi interes" – podśmiewa się jeden z komentatorów.
Klienci zgłaszają zaś jeszcze wyższe ceny w naszych sklepach. Jeden z nich mówi, że w Lidlu cena cukru wynosiła 5,49 zł. Drobnego cukru było sześć opakowań, a zaledwie po sprawdzeniu ceny ktoś wykupił cztery kilogramy.
"W Polsce jest dobry marketing. Zaraz cukier zostanie w cenie 5 zł za kg i nikt nie będzie marudził. Ciekawe kiedy naród się ogarnie?" – pyta inny użytkownik Twittera.
"Jestem obecnie na wakacjach na Dolnym Śląsku. Mieszkam blisko granicy z Czechami. W naszych sklepach cukru brak. A w Czechach palety z cukrem spokojnie stoją. Cena za kilogram 3,8 zł" – raportuje kolejny internauta.
Cukrowa panika Polaków
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, braki cukru w rodzimych sklepach nie wynikają z faktycznych pustek w magazynach, a zbiorowej paniki konsumentów.
Polacy rzucili się na cukier, a niektóre sieci handlowe wprowadziły limity. Klienci jednak o cukier dopytują, czatują, stoją w kolejkach i w wielu sklepach od razu wykupują całe dostawy.
W Biedronce i Netto na jeden paragon można kupić maksymalnie 10 kg cukru. Z kolei w Aldi próg jest bardziej restrykcyjny - 5 kg na jeden paragon. W ten sposób sieciówki chcą przeciwdziałać hurtowemu wykupywaniu cukru.
Historia znów się powtarza. Na przełomie lutego i marca Polacy kupowali więcej, ponieważ byli zaniepokojeni wybuchem wojny w Ukrainie. Na początku pandemii ze sklepów znikał papier toaletowy i makaron. Teraz do wzmożonych zakupów zachęca nas najwyższa od ćwierć wieku inflacja.
Ale nie tylko. Problem braku cukru świetnie tłumaczy portal WiadomosciHandlowe.pl. Okazuje się, że większość cukru w sieciowych sklepach to dostawy pochodzące z wynegocjowanych wcześniej kontraktów. Wygląda to tak: Biedronka czy Lidl umawiają się z dostawcą lub producentem cukru, że kupią tyle i tyle ton za stałą cenę.
Problem z kontraktami długoterminowymi jest taki, że bywają one niekorzystne dla którejś ze stron. Rok temu cukier staniał i poza kontraktem był po prostu tańszy niż w jego ramach. Sieci handlowe się na tym sparzyły i najprawdopodobniej nie doszacowały popytu w ciągu całego roku. Na dodatek od kilku lat mówiło się, że cukru na rynku jest po prostu za dużo.
Do obecnej sytuacji niedoboru cukru dodaje swoje również zwykła panika. To skutek nieuzasadnionej paniki — tak widok pustych półek w sklepach komentują producenci cukru.Producenci w rozmowie z money.pl mówią jasno, że cukru u nas jest nie tylko pod dostatkiem, ale również jest go na tyle dużo, że część przeznaczamy na eksport.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl