W połowie lipca lokalny przedsiębiorca, który jest właścicielem i dzierżawcą kotłowni w Tolkmicku, wypowiedział mieszkańcom umowę na dostawę ciepła. Oznacza to, że od października mieszkańcy gminy stracą dostęp do ogrzewania pomieszczeń i wody. Sprawa dotyczy nie tylko prywatnych gospodarstw domowych, ale wszelkich instytucji, w tym szkół, placówek ochrony zdrowia, remiz strażackich czy świetlic gminnych. Normalne funkcjonowanie mieszkańców miasta jest więc zagrożone.
Sprawę nagłośniły w mediach posłanki Lewicy Beata Maciejewska i Monika Falej, które spotkały się z mieszkańcami Tolmicka na początku sierpnia. Wskazały, że przedsiębiorca, który wypowiedział umowy na ciepło, zgłosił się do nich tłumacząc, że musiał to zrobić ze względu na ogólnokrajowe trudności z dostępem węgla.
Urząd Miasta i Gminy Tolkmicko zapewnił już wtedy, że „dokona wszelkich starań, aby mieszkańcy nie zostali pozbawieni ciepła”. Co to jednak oznacza w praktyce? Czy zdążą rozwiązać problem przed zimą i czy nie będzie oznaczało to, że ceny wzrosną tak bardzo, że emeryci nie będą w stanie zapłacić rachunków a ogrzewanie? Na te pytania odpowiedzi udzieliła nam Magdalena Dalman, burmistrz Tolkmicka.
Jak nas poinformowała burmistrzyni, gmina bierze pod uwagę przede wszystkim dwa scenariusze. - Rozważamy wszelkie możliwości, jakie istnieją dotyczące zaopatrzenia w ciepło w nadchodzącym sezonie grzewczym. Właściciel kotłowni oświadczył, że rezygnuje z działalności i złożył gminie ofertę dotyczącą wykupu bądź ewentualnie wydzierżawienia od niego tych obiektów - wskazuje Magdalena Dalman.
- Mówiąc krótko: ktoś musi się tym zająć. Dostaliśmy pewne oferty od prywatnych przedsiębiorców, z tym że to nie jest kwestia między gminą a przedsiębiorcami, a pomiędzy obecnym właścicielem kotłowni a przedsiębiorcami, którzy chcieliby od niego odkupić lub wydzierżawić kotłownie - mówi burmistrzyni.
Drugą opcją jest, że to gmina przejmie tę kotłownię. - W tym momencie trudno jeszcze stwierdzić, jaka byłaby to forma prawna, ale jedną z alternatyw jest przejęcie przez gminę obowiązku dostarczania ciepła mieszkańcom. Wtedy na nas spadnie cały problem i będziemy musieli sobie z tym radzić. Kotłownie są, ludzie do pracy są, tylko nie ma na razie miału węglowego, bo w tym momencie nie możemy go kupić nie będąc właścicielem kotłowni - tłumaczy Magdalena Dalman.
Czy gmina zdąży rozwiązać sprawę jeszcze przed sezonem grzewczym? - Musimy zdążyć, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, w której gmina ma nieogrzewane szkoły, bibliotekę, ośrodek zdrowia, a część mieszkańców Tolkmicka ma zimne mieszkania - dodaje Dalman.
Rozmowy pomiędzy Urzędem Miasta i Gminy Tolkmicko a przedsiębiorcą prowadzone były już od maja. Gmina składała przedsiębiorcy propozycje dotyczące kontynuacji przez niego działalności, jednak strony nie doszły do porozumienia, w efekcie czego właściciel kotłowni wypowiedział mieszkańcom umowy na dostawę ciepła. Zaznaczył przy tym, że rezygnuje z prowadzenia działalności.
Przedsiębiorca wypowiedział umowy, wskazując, że nie jest w stanie prowadzić tego biznesu. Czy w takim razie gmina lub inny nowy właściciel kotłowni będzie w stanie go prowadzić?
- Nie jestem w 100 procentach przekonana, czy wysokie ceny węgla są jedyną przyczyną, dla której ten pan kończy działalność. Jednak nie jest to zjawisko masowe, aby wszyscy przedsiębiorcy kończyli działalność. Widzę natomiast, że ten pan jest osobą starszą i już ma chyba dosyć, obecna sytuacja chyba go trochę przybiła - mówi Magdalena Dalman.
Co istotne w tej sytuacji, od tego roku właściciel kotłowni został zobowiązany przez dostawcę węgla do płacenia za surowiec w formie przedpłat.
„Do tej pory umowy na dostawę węgla miałem podpisane już w maju. Oprócz tej kotłowni prowadziłem jeszcze wiele innych i już w maju zamawiałem w sumie 1500 ton węgla. Dostawy były rozłożone w czasie, podobnie jak płatność — na pięć rat — teraz takiej opcji nie ma, jest tylko przedpłata, co oznacza, że trzeba mieć jakieś 2 miliony złotych w obiegu” - tłumaczył tydzień temu przedsiębiorca, cytowany przez „Dziennik Elbląski”.
- Kwestia jest nie tylko ceny, co formy zakupu. Podejrzewam, że gdyby przedsiębiorca miał możliwość wciąż płacić w ratach, być może dalej mógłby prowadzić działalność. Natomiast jego dostawcy odmówili mu w tym roku takiej formy - mówi burmistrzyni miasta.
A jak gmina sobie z tym poradzi? - Będziemy musieli znaleźć kogoś, kto nam również rozłoży płatność za węgiel na raty, bo też nie mamy w budżecie zabezpieczonych pieniędzy na całość opłat za węgiel - odpowiada Dalman. Liczy w tym zakresie na pomoc wojewody.
Choć priorytetem w tym momencie jest zagwarantowanie mieszkańcom Tolmicka dostaw ciepła, kwestią otwartą wciąż pozostają opłaty, które mieszkańcy będą musieli ponieść za ogrzewanie i ciepłą wodę. W ostatnich miesiącach ceny węgla wzrosły drastycznie, uśredniając: z 1 tys. zł do 3 tys. zł za tonę.
Wszyscy mieszkańcy Tolmicka nie mogą skorzystać z rządowego programu dopłat do węgla, ponieważ dotyczy to wyłącznie właścicieli domów, w których opala się węglem, a nie mieszkańców, którzy mają dostarczane ciepło z kotłowni.
„Czym ci ludzie się różnią? Oni też opalają węglem, tylko że kotłowniach, a nie w indywidualnych piecach. Czym są gorsi ci, którzy wymienili źródło ciepła na bardziej ekologiczne i którzy dzisiaj nie dostaną już ani złotówki według projektu PiS-u?” - pytała Beata Maciejewska podczas spotkania z mieszkańcami Kopytkowa. W tej miejscowości lokalny przedsiębiorca również wypowiedział umowy na dostawę ciepła.
Posłanka zaapelowała do premiera Mateusza Morawieckiego o pomoc tym ludziom, w tym o zmianę warunków przyznawania dopłat do węgla, o co zabiega klub Lewicy. Maciejewska wskazała, aby dodatek węglowy przysługiwał wszystkim, nie tylko tym, którzy mają w domu piec węglowy, a także by dopłaty były przyznawane wyłącznie ze względu na kryterium dochodowe.
Zapytaliśmy burmistrzynię Tolkmicka, jak mieszkańcy poradzą sobie bez rządowych dopłat. - Mamy takie narzędzia, jakie są dostępne. Pomagamy finansowo najbardziej potrzebującym mieszkańcom tylko w jednostkowych sytuacjach. Kiedy jest już dramatycznie, wtedy interweniujemy. Ale systemowego wsparcia na razie gmina nie może zaoferować, bo nie ma pieniędzy ani odpowiednich do tego narzędzi prawnych - mówi Magdalena Dalman.
Co więc stanie się z emerytami, którym rachunki za ogrzewanie zjedzą większość emerytur? - Są to dywagacje, trudno o konkrety. Na pewno, jeśli zaistnieją konkretne problemy, będziemy je rozwiązywać, również problemy osób, których dochody są niskie - odpowiada Dalman.
- Nie wiemy jeszcze, jak wysokie będą opłaty za ogrzewanie. Ale jak wiadomo taryfy są regulowane przez prawo energetyczne, więc pewnie zbyt duża podwyżka opłat nie wchodzi w grę - dodaje burmistrzyni. Wskazuje jednocześnie, że byłoby bardzo dobrze, gdyby pojawiła się możliwość otrzymania dopłat rządowych do węgla, bo to by trochę ratowało sytuację. Liczy na to, że pojawi się jakaś forma pomocy samorządom, które obsługują kotłownie.