Choć pierwsze informacje o śniętych rybach w Odrze pojawiły się pod koniec lipca, to w dalszym ciągu nie wiadomo, dlaczego mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną. Opozycja zarzuca rządowi, że zareagował zbyt późno. Politycy PiS odpierają te ataki i jak się okazuje — przygotowują wsparcie dla przedsiębiorców, których dotknęła katastrofa nad Odrą.
O szczegółach tej sprawy pisze poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna". - Rząd szykuje nowy program pomocy dla nadodrzańskiego biznesu — ujawnia w rozmowie z gazetą wiceminister rozwoju i technologii Olga Semeniuk. W piątek przedstawicielka resortu spotkała się z przedsiębiorcami, którzy prowadzą biznesy nad Odrą.
Jak przyznaje, rozmawiała z przedstawicielami branży wędkarskiej, gastronomicznej i hotelarskiej. W trakcie konsultacji okazało się, zależy im na dwóch rzeczach, z czego najbardziej palącą potrzebą jest "szybka forma wsparcia". - Najpewniej z wykorzystaniem istniejących rozwiązań, takich jak postojowe, mała dotacja czy dopłata do pensji pracownika — wylicza Semeniuk.
Wiceszefowa resortu wskazuje, że już poprosiła przedsiębiorców o przesłanie kodów PKD, aby jak najszybciej ocenić, które branże powinna chronić nowa tarcza antykryzysowa. Wspomina także o pomocy celowanej opartej nie tylko na kodach PKD. - W innej sytuacji jest np. restauracja we Wrocławiu, która wciąż może działać, a w innej smażalnia ryb położona bezpośrednio nad rzeką, która właściwie jest dziś zamknięta — tłumaczy.
Jednak nie każdy będzie mógł ubiegać się o pomoc od państwa. Rząd chce bowiem postawić przed przedsiębiorcami pewne warunki.
- Przedsiębiorcy, z którymi go konsultuje, proponują, aby warunkiem uzyskania wsparcia był spadek przychodów o co najmniej 50 proc. miesiąc do miesiąca — wskazuje Semeniuk.
To dość wyśrubowane kryteria — zwłaszcza gdy spojrzymy na warunki, które obowiązywały w poprzednich tarczach antykryzysowych.
Z tarczy finansowej PFR 1.0. mogli skorzystać przedsiębiorcy, którzy w okresie od 1 kwietnia do 31 grudnia 2020 r. odnotowali spadek przychodów ze sprzedaży o co najmniej 30 proc. Różnica polega na tym, że w wówczas wsparcie dotyczyło znacznie większego kręgu przedsiębiorców, ponieważ koronawirusowy przestój nie oszczędzał praktycznie żadnej branży.
To nie jedyna różnica w oferowanym wsparciu. Semeniuk przyznaje, że rząd nie widzi potrzeby, aby pieniądze dla przedsiębiorców dotkniętych katastrofą na Odrze były wypłacane z PFR. - Pod uwagę bierzemy m.in. środki z Funduszy Pracy — wskazuje.
Jak dodaje, przed podjęciem tych decyzji należy oszacować skalę wsparcia. Jednak przekonuje, że rząd chce uruchomić nową tarczę antykryzysową jak najszybciej. Na razie przedsiębiorcy, podobnie jak Polacy czekający na wyjaśnienie przyczyn katastrofy na Odrze, muszą uzbroić się w cierpliwość.
Czytaj także: https://innpoland.pl/183097,katastrofa-na-odrze-wedkarze-chca-odszkodowania-za-polski-czarnobyl