Jeszcze wczoraj ekonomiści wieszczyli, że inflacja może spaść, ewentualnie delikatnie wzrosnąć. Dziś okazało się, że przebiła oczekiwania i dobiła do poziomu 16,1 procent. Jeszcze gorszą wiadomością jest silny skok inflacji bazowej do prawie 10 procent. Za tę część inflacji nie odpowiada wojna, Putin i pandemia, lecz nasza władza.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu 2022 r. wzrosły rok do roku o 16,1 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 0,8 proc. - podał Główny Urząd Statystyczny. To o wiele więcej, niż spodziewali się analitycy. Większość ekspertów wróżyła, że inflacja pozostanie na podobnym poziomie, co miesiąc temu, czyli około 15,5 procent.
– Wygląda na to, że przed nami jest parę miesięcy z płaską inflacją na poziomie ok. 15,5 proc. Wynik sierpniowy będzie podobny, we wrześniu, jeśli URE zdąży zatwierdzić zmianę taryf trzech firm energetycznych, które o to wnioskowały, również inflacja utrzyma się na zbliżonym poziomie – mówił kilka tygodni temu Piotr Bartkiewicz, ekonomista Banku Pekao. Okazało się, że te prognozy nie wytrzymały starcia z rzeczywistością.
Za mocny wzrost CPI odpowiadają głównie ceny żywności, energii i dalszy wzrost inflacji bazowej. Dane wspierają scenariusz podwyżki stóp procentowych przez RPP we wrześniu. Skalę zaskoczenia najlepiej pokazuje komentarz Marcina Luzińskiego z Santandera.
- Zbieramy jeszcze szczękę z podłogi, ale wygląda na to, że wszystkie główne kategorie zaskoczyły w górę. Ceny żywności wzrosły o 1,6 proc. mdm, spodziewaliśmy, że będzie to w okolicy 1 proc., na pewno dołożył się tu cukier — na który ostatnio był duży skok zakupowy. Szczegóły poznamy, ale podejrzewam, że mięso mogło drożeć. Ponadto, ceny energii poszły mocno w górę — o 3,7 proc. mdm, to najmocniejszy wzrost w tym roku. Zakładam, że mieliśmy tu mocny wzrost cen węgla, podejrzewam też, że w górę szły ceny energii cieplnej" – pisze Luziński.
Najbardziej niebezpieczny wskaźnik ciągle rośnie
Dodaje, że w górę poszła też inflacja bazowa — Santander szacuje, że wyniosła 9,8 proc., może nawet 9,9 proc. W każdym razie jest to prawdopodobnie nowy rekord. To bardzo zła wiadomość.
Inflacja bazowa jest miernikiem wewnętrznej presji inflacyjnej, na którą to w największym stopniu wpływ ma polityka pieniężna prowadzona przez NBP. Inflację bazową najprościej można określić jako wskaźnik inflacji odarty ze wzrostu cen energii, gazu, żywności. Słowem: wszystkiego, co można zrzucić na politykę klimatyczną, pandemię lub nazwać putinflacją.
"Ten odczyt przesuwa ścieżkę inflacji na najbliższe miesiące. Spodziewaliśmy, że wcześniej, że na koniec roku inflacja może znaleźć się blisko 14 proc., teraz oczekujemy, że raczej bliżej 15 proc. Dalej oczekujemy, że inflacja będzie się obniżała w kolejnych miesiącach, ale czekamy na szczegółowe dane" – dodaje Marcin Luziński.
Jego zdaniem kolejna podwyżka stóp procentowych staje się prawie pewna. Wyniesie prawdopodobnie o 25 pb.
"Wstępnie zakładaliśmy, że do końca roku ceny energii mogą rosnąć po 4 proc. miesięcznie. Teraz bardziej jesteśmy skłonni szukać szczytu cen żywności w 2023 roku. Do końca roku inflacja nie zejdzie poniżej 16 proc. Pisaliśmy o 20 proc. w I kwartale i tam jedziemy (energia)" – piszą na Twitterze analitycy mBanku.
Inflacja nie przestaje nas cisnąć
Inflacja zaczęła zdecydowanie przyspieszać wiosną tego roku. Jeszcze w lutym wzrost cen wynosił 8,5 proc. rdr. Już w marcu 2022 r. inflacja stała się dwucyfrowa i osiągnęła poziom 11 proc.
W kolejnych miesiącach było tylko gorzej. Kwiecień przyniósł wzrost cen rzędu 12,4 proc., a maj - 13,9 proc. Natomiast w czerwcu GUS wyliczył inflację na poziomie 15,5 proc. To najwyższy wskaźnik od 25 lat. W lipcu sięgnęła 15,6 proc., więc wielu analityków spodziewało się zakończenia trendu wzrostowego. Nic z tego.