Prezydent Otwocka zamówił dwie frakcje węgla - gruby, i widoczny na zdjęciu groszek
Prezydent Otwocka zamówił dwie frakcje węgla - gruby, i widoczny na zdjęciu groszek INNPoland.pl

– Ja jestem zadowolony, kupiłem tonę, szybko poszło. Z transportem zapłaciłem 3 tysiące – mówi INNPoland.pl mieszkaniec Otwocka. To prawdopodobnie pierwszy samorząd w Polsce, który zdecydował się na dystrybucję węgla zgodnie z rządowymi zaleceniami. System działa, ale węgla jest jak na lekarstwo.

REKLAMA
  • Prezydent Otwocka – prawdopodobnie jako pierwszy i jedyny samorządowiec – sprzedaje węgiel za pośrednictwem samorządu
  • Tona kosztuje 2,9 tys. zł, węgiel przyjechał z Kolumbii. Z portu przywozi go wynajęta przez gminę firma
  • Otwock zamówił na razie 122 tony, ale kolejne transporty są ponoć w drodze
  • Taka ilość to kropla w morzu potrzeb – w Otwocku jest ok. 4 tysięcy palenisk
  • – Ja się w politykę nie mieszam. Jest węgiel, to kupiłem. Jest taniej, niż na składzie prywatnym — mówi nam jeden z mężczyzn, któremu udało się kupić węgiel na miejskim składzie w Otwocku. Szeroki uśmiech zdradza, że jest zadowolony z interesu. – Dostałem 3 tysiące na węgiel, wydałem 3 tysiące na węgiel. Mam tonę za darmo – dodaje.

    O prezydencie miasta nie chce mówić. O tym, że rząd obiecywał węgiel po tysiąc złotych za tonę, też. Nie chce również mówić o tym, czy tona węgla, którą kupił, wystarczy mu na zimę.

    Odwiedziliśmy miejski skład węgla w Otwocku. Miejscowy prezydent miasta – 35-letni Jarosław Margielski, członek PiS – od razu zareagował na propozycję ministra Sasina i skorzystał z możliwości kupna węgla dla mieszkańców.

    Niewykluczone, że zrobił to jako pierwszy i jedyny w kraju. Inne samorządy bronią się przed dystrybucją węgla. Argumenty mają solidne. Jakiego węgla? - pytają. Nie chcą ponosić odpowiedzialności za brak tego paliwa, nie mają też żadnego doświadczenia i kompetencji w tym zakresie. Słowem – węglem po prostu nigdy nie handlowały i nawet nie wiedzą, jak się za to zabrać.

    logo
    Ilość węgla w otwockim PSZOK nie robi wielkiego wrażenia INNPoland.pl

    Co więcej – na razie zakupy samorządów podlegają pod ustawę o zamówieniach publicznych. Rząd dopiero planuje wprowadzić przepisy, które wyłączą zakupy węgla z obowiązku jej stosowania. Nie jest więc jasne, czy gminy w ogóle mogą kupować węgiel i go sprzedawać. Brak kompetencji i przepisów nie przeszkodził Margielskiemu. Jedni mieszkańcy go za to chwalą, inni niekoniecznie.

    – W powiecie otwockim jest wiele firm handlujących węglem – przeciętnie po 4000 zł za tonę. Dla ludzi niezamożnych 2000 zł do przodu na 2 tonach to dużo. A że węgla mało? Kto powiedział, że po pierwszej dostawie nie będzie kolejnych? Niekoniecznie z portu, można go przywozić na różne sposoby i z wielu kierunków – mówi nam jeden z mieszkańców Otwocka. Dodaje, że nie ma związków z PiS-em.

    Inna osoba, z którą rozmawialiśmy, jest poirytowana cyrkiem, jaki powstał wokół węgla i Margielskiego. – To wierny członek partii, zrobi, co mu każą. Ma kupić węgiel, to kupi i nawet się nie zastanowi czy to ma sens. Wie pan, że już poprosił o dofinansowanie tej spółki, co węgiel kupiła? Więc pewnie wszyscy do tego dołożymy z miejskiej kasy – mówi.

    Z pewnością ma rację co do medialnego cyrku. Margielski zrobił tournée po rządowych mediach, trafił też do TV Trwam i TVN-u. Na konferencji prasowej na terenie otwockiego punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych-u był Jacek Sasin, był też szef PGE Wojciech Dąbrowski. A w tle majaczyły ledwo widoczne dwie kupki węgla. Postanowiliśmy obejrzeć je na własne oczy. Wrażenia nie robią.

    Margielski zapewnia, że kupił łącznie 122 tony - 55 ton węgla klasy orzech i 73 ton tzw. ekogroszku. Na placu tego nie widać, dziś rano były tam 3 niewielkie górki węgla, śladów po reszcie też nie znaleźliśmy. Oczywiście węgiel cały czas schodzi, ale wielkiego ruchu nie ma. Ponoć zeszło już kilkadziesiąt ton, planowane są kolejne transporty.

    logo
    Ta i widoczna na poprzednim zdjęciu "hałdka" to cały węgiel, jaki obecnie znajduje się w otwockim składzie INNPoland.pl

    Biorąc pod uwagę, że na specjalnego TIR-a do przewozu węgla wchodzi jakieś 27 ton, do Otwocka trafiło na razie 5 ciężarówek. Szybki rachunek pozwala oszacować, że jeśli każdy kupi po dwie tony (limit to 3 tony), węgla starczy dla 64 odbiorców. W Otwocku jest 5 tysięcy palenisk.

    Margielski drugim Obajtkiem?

    – Prezydent Margielski nawet nie musi robić sobie kampanii, bo w Otwocku nie ma z kim przegrać —–przekonuje nas jeden z mieszkańców miasta. Otwock faktycznie trudno nazwać bastionem opozycji. W mieście rządzi PiS, PiS wygrał też ostatnie wybory parlamentarne (w powiecie dostał ponad 47 proc. głosów, KE – niewiele ponad 22 proc.).

    Inni dodają jednak, że Margielski może mieć większe ambicje i podają przykład Daniela Obajtka, który również jako samorządowiec wpadł w oko Jarosławowi Kaczyńskiemu i rozpoczął swą zawrotną karierę, dzięki której może kupować kolejne nieruchomości i państwowe spółki.

    Faktem jest, że w Otwocku węgiel schodzi. Pochodzi z Kolumbii i na pierwszy rzut oka jest produktem niezłej jakości. Mieszkańcy są zadowoleni, przynajmniej ci, którzy kupili węgiel. Margielski zyskuje popularność i drzwi do partyjnej kariery stoją przed nim otworem. Wątpliwości budzą prawne i finansowe aspekty tej działalności, ale praktyka pokazuje, że prezydent Otwocka – przynajmniej na razie – nie musi się obawiać odpowiedzialności, jeśli złamał prawo. Węgla na miejskim placu jest malutko, ale ludzie go kupują.

    – W perspektywie finansowej jest jeszcze dofinansowanie rządowe do handlu węglem. Na konto Otwocka, wpłynie rządowa dotacja do już sprzedanego węgla. Oczywiście RM Otwocka (większość z PiS) uchwali zwrot nadpłaty nabywcom węgla i... wszyscy zadowoleni. Grzech tego nie robić, no chyba, że jest się takim nieudacznikiem jak prezydent pobliskiej Warszawy – pisze w korespondencji do INNPoland.pl jeden z czytelników, mieszkaniec Otwocka.

    Wspomniana przez niego rządowa dotacja jest dopiero planowana – miałaby ona sięgnąć tysiąca złotych do każdej tony, ale na razie wszystko pozostaje w rządowej kategorii pomysłów, zwanych złośliwie "chcemy, aby".

    Czytaj także: