Jedna z klientek poinformowała na Twitterze, że Tauron rozwiązał jej umowę na dostawę gazu i nakazuje szukanie innego operatora. Okazuje się, że w podobnej sytuacji jest nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Choć spółka przekonuje, że zmiana odbywa się bez przerw w dostawach paliwa, to obywatele są zaniepokojeni.
Reklama.
Reklama.
Tauron niespodziewanie wysłał do klientów informację o wypowiedzeniu umowy na dostawę gazu
Kontrakty wygasną pod koniec listopada, a klienci muszą znaleźć nowego dostawcę
Spółka wskazuje, że do tej decyzji skłoniła ją m.in. "niestabilna sytuacja na międzynarodowym rynku gazu"
Tauron nie będzie dostarczał gazu. Tak tłumaczy swoją decyzję
O nowej akcji rozwiązywania umów na dostawę gazu przez Tauron poinformowała na Twitterze jedna z klientek. Z treści komunikatu wynika, że spółka wycofuje się ze sprzedaży paliwa gazowego i wypowiada jej umowę. "Mam szukać nowego operatora" - wskazuje internautka we wpisie.
Skąd ta decyzja? Jak się okazuje, Tauron postanowić zrezygnować ze sprzedaży gazu z powodu "wprowadzenia rządowej tarczy inflacyjnej i urzędowej ceny gazu". W dalszej części komunikatu spółka tłumaczy, że "decyzja spowodowana jest niestabilną sytuacją na międzynarodowym rynku gazu".
Użytkownicy nie kryją zaskoczenia. "Nie będzie dużo płacił za gaz, jak nie będziesz go miał", "A to dopiero początek cudów jakie nas czekają" – czytamy w komentarzach na Twitterze. Jednak wielu osobom wcale nie jest do śmiechu, bo jak się okazuje klientka, która ujawniła treść pisma w mediach społecznościowych, nie jest jedyną, z którą Tauron rozwiązał umowę.
Kilkadziesiąt tysięcy klientów nie dostanie gazu od Taurona
Jak donosi TVN24 niektórzy klienci byli zaskoczeni, gdy otworzyli skrzynki pocztowe. Koperty nie sugerowały, że w środku znajduje się ważna informacja. Nie było pieczątki, a listy zostały wysłane bez potwierdzenia odbioru. A w środku znajduje się komunikat, że umowy na dostawę gazu zostaną rozwiązane z dniem 30 listopada 2022 r.
"Czym ogrzać dom na zimę? Mamy czas do końca listopada, by znaleźć innego dostawcę" - pyta jeden z klientów w wiadomości nadesłanej do portalu.
Co na to Tauron? – Zapewniona klientom ochrona prawna cen gazu pozwoliła spółce na bezpieczne dla klientów wycofanie oferty sprzedaży paliwa gazowego – tłumaczy Daniel Iwan, rzecznik prasowy Tauron Sprzedaż.
Jak wskazuje, decyzja zapadła właśnie w tym momencie, ponieważ spółka jest przekonana, że klienci są chronieni przez mechanizm urzędowej kontroli cen gazu. Informacja o wycofaniu oferty sprzedaży gazu trafia jedynie do klientów indywidualnych i podmiotów, które będą korzystały z urzędowej ceny gazu do 2027 r. W sumie? Około kilkadziesiąt tysięcy klientów. Jeszcze dwa lata temu Tauron dostarczał gaz do 100 tys. gospodarstw domowych.
Dostawy gazu niezagrożone
W komunikatach informujących o wypowiedzeniu umowy Tauron przekonuje, że zmiana dostawcy gazu jest "prosta". Wszystkie formalności załatwia bowiem nowy operator. Tauron zapewnia, że zmiana "odbywa się bez przerw w dostawie paliwa gazowego".
Jak wskazuje rzecznik spółki "za dostarczanie gazu odpowiadał będzie sprzedawca wyznaczony zgodnie z przepisami Prawa energetycznego". W tej sytuacji ma to być PGNiG. "PGNiG Obrót Detaliczny zapewni ciągłość dostaw gazu do wspomnianych klientów po 30 listopada 2022 roku" - czytamy w komunikacie PGNiG nadesłanym do TVN24.
Wojciech Jakóbik z serwisu biznesalert.pl tłumaczy, że w dobie kryzysu energetycznego i rekordowych cen gazu spółkom, które nie mają własnego paliwa, ten biznes się po prostu nie opłaca. Z kolei PGNiG, odbiorca rezerwowy, który jest pod kontrolą Skarbu Państwa, posiada ten gaz.
W opinii eksperta "kryzys energetyczny powoduje, że jedynie interwencja państwa lub Unii Europejskiej chroni nawet największych handlarzy gazem takich jak PGNiG przez bankructwem". Z kolei mniejsi gracze nie chcą już dokładać do interesu, więc muszą wycofać się z rynku.
Wypowiadanie umów przez Tauron tylko podgrzewa atmosferę przed rozpoczynającym się sezonem grzewczym. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, cały czas sąbraki węgla, a ceny prądu rosną.
Rozwiązaniem problemów gospodarstw domowych, przedsiębiorców i podmiotów wrażliwych ma być zamrożenie cen. Jeśli przekroczymy tzw. limit Kaczyńskiego (czyli 2000 kWh) to zapłacimy nie więcej niż 693 zł/MWh. Z kolei mali i średni przedsiębiorcy oraz podmioty uznane za wrażliwe (np. szkoły, przedszkola, żłobki czy szpitale) zapłacą co najwyżej 785 zł/MWh.