Późnym październikiem zima wysyła pierwsze, mroźne całusy. Kiedyś myślałem, że królowa śniegu ma nieświeży oddech. Dzisiaj wiem, że po prostu próbuje mnie zabić.
Reklama.
Reklama.
Przez lata myślałem, że tak po prostu pachnie zima. Mieszkacie w Polsce, więc wiecie, o jaki zapach mi chodzi. Duszący, ostry powiew czegoś, co z każdym haustem powietrza zatyka oskrzela, po czym wychodzi z płuc żegnane kaszlem. Gryzące pod szyją jak wełniany sweter. Cuchnące jak ciuchy św. Mikołaja po przygodzie w kominie. Zapach, którego nie sposób zapomnieć.
Św. Jarosław od palenia śmieciami
Wraz z przyjściem pierwszych przymrozków zimę dosłownie da się zobaczyć. Nie chodzi mi o widok zasypanych śniegiem ulic i miny zaskoczonych drogowców. Myślę raczej o wieżowcach schowanych za siwą poświatą. O polskiej wsi z domkami skrytymi w dymie w odcieniach żółci, czerni i grafitowej szarości.
Jeszcze gorszy od tego przykrego widoku jest towarzyszący mu zapach. Odór smogu, który jak demon stróż towarzyszy nam i w dzień, i w nocy. Ktoś nie śpi po to, aby dusić się mógł ktoś.
Inni nawet nie udają, że się kryją z kopceniem. Tak jak 34-latek z Wejherowa. Mężczyzna spalał w "kozie" płyty wiórowe przeznaczone do produkcji mebli. Straż Miejska chciała mu za to wlepić mandat w wysokości 500 złotych. Gość odmówił przyjęcia kary, bo "przecież prezes Kaczyński pozwolił palić wszystkim".
– Trzeba w tej chwili palić wszystkim, oczywiście poza oponami i tymi podobnymi rzeczami – powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości w Nowym Targu. Jarosław "całe życie ogrzewany z centralnego" Kaczyński nie zdaje sobie sprawy, ilu osobom zapewnił uzasadnienie dla palenia śmieciami. Szkoda, że rękami swoich marionetek z rządu nie zapewnił ludziom porządnego węgla. Może wtedy nie musiałby opowiadać takich głupot.
Wędzarnia
Z badania Norstat dla INNPoland wynika, że aż 14 proc. Polaków rozważa ogrzewanie swoich gospodarstw odpadami spalanymi w piecu. Statystycznie rzecz biorąc, z kominów co siódmego domu będzie wydobywał się trujący dym. Więcej niż połowę życia spędziłem na wsi, więc wiem, że wystarczy jeden taki komin na ulicy, żeby zwykły spacer zamienił się w niezwykle wkurzającą walkę z odruchem wymiotnym. Nie mówiąc o oczywistych, negatywnych konsekwencjach dla zdrowia.
Walka z kopciuchami miała to zmienić. Dopłaty do wymiany pieców i kary finansowe dla palących oponami i innym syfem miały nieco ukryć "zapach zimy". Dodatki nie zachęcą, a kary nie zniechęcą jednak tych prowincjuszy, których na lepszej jakości opał po prostu nie stać. To przykre, ale ogrzewanie się śmieciami to dla nich kwestia przetrwania.
Są jednak i tacy, którzy palą śmieciami, bo mogą. Tak jak kiedyś mój sąsiad wstający każdej nocy o trzeciej nad ranem, żeby pod osłoną nocy wrzucić do pieca najgorszy syf. I tak się właśnie wędzi na tej wsi.
Czerwone nie oznacza stopu
Zaczynają się przymrozki. Oszronione źdźbła traw i szyby samochodów zapowiadają nadejście mrozów. O nadchodzącej zimie przypomina także żółty kolor polskich miast w aplikacjach do mierzenia jakości powietrza. Jeszcze chwila, a zmieni się w czerwony.
– To będzie zima, w której otaczać nas będą kłęby szarego, brunatnego, kolorowego dymu. Kolorowego od plastiku i innych odpadów, bo ten dym ze spalania różnych związków chemicznych nie ma takiej typowej barwy, tylko tam pojawiają się różne kolory – ostrzegał w rozmowie z nami Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
Szkoda, że te aplikacje to nie jest sygnalizacja świetlna, w której czerwone oznaczałaby STOP. My niestety pojedziemy dalej – w kolejne odcienie trującej szarości.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.