Ksiądz Sławomir Żarski, który sprzedał słynne działki Mateuszowi Morawieckiemu i jego żonie, miał być tajnym współpracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa PRL. Wcześniej Żarski był usilnie promowany przez Antoniego Macierewicza, a Andrzej Duda jako prezydent wręczył mu generalską buławę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W 2002 roku państwo Morawieccy kupili za 700 tys. działki pod Wrocławiem
Umowę sprzedaży zawarł ks. Sławomir Żarski, ulubieniec polityków prawicy
W 2008 roku Żarski został pułkownikiem, potem Andrzej Duda wręczył mu awans na generała
Żarski musiał złożyć w związku z tym oświadczenie lustracyjne – twierdzi, że nie był pracownikiem aparatu bezpieczeństwa PRL
To nieprawda – uznał w nieprawomocnym wyroku lubelski sąd. Według niego Żarski miał być tajnym współpracownikiem służby bezpieczeństwa PRL
Odprawiał pogrzeby ofiar katastrofy smoleńskiej, obraził prezydenta Komorowskiego, był zaufanym człowiekiem Antoniego Macierewicza. A wcześniej sprzedał kościelne działki Mateuszowi Morawieckiemu i jego żonie spieniężając je za połowę wartości. To ksiądz Sławomir Żarski, cichy generał Wojska Polskiego i idol części prawicy.
W poprzedniej epoce Żarski prowadził nieco inne życie – miał być tajnym współpracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa. Tak uznał Sąd Okręgowy w Lublinie, uznając jego oświadczenie lustracyjne z 2008 roku za niezgodne z prawdą. Ksiądz Żarski przegrał swój proces lustracyjny 27 października tego roku, w wyniku czego będzie miał zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 5 lat. Nie wiadomo jeszcze, czy Żarski będzie się od wyroku odwoływał.
Jak to możliwe, że ksiądz, który mógł być współpracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa, w ostatnich latach stał się pupilem polskiej prawicy? Tego nie wiemy, ale lektura sądowych akt Żarskiego pokazuje, że z UB miał współpracować od początku lat 80., otrzymywać wynagrodzenie za swoją pracę (raczej kiepskie), a bezpieka miała uznawać go za przydatne źródło informacji.
Pod koniec zeszłego roku wyszło na jaw, że Iwona Morawiecka, żona premiera Morawieckiego, w sierpniu 2021 roku zarobiła prawie 15 milionów złotych, sprzedając działki we Wrocławiu z 20-krotnym przebiciem. Wcześniej małżeństwo kupiło tę ziemię od Kościoła za śmiesznie niską kwotę 700 tys. zł. Transakcji ani ziemi nie znajdziemy jednak w oświadczeniu majątkowym premiera – z żoną mają bowiem rozdzielność majątkową.
Działki sprzedał Morawieckim ksiądz Sławomir Żarski. To ówczesny proboszcz cywilno-wojskowej parafii p.w. św. Elżbiety we Wrocławiu. Żarski zawarł umowę sprzedaży dwóch działek o powierzchni prawie 15 hektarów i zażądał za nią – wedle informacji "Gazety Wyborczej" – sumy połowę niższej niż rzeczywista wartość tych gruntów.
Wyszło to na jaw dopiero teraz. Żarski złożył w 2008 roku oświadczenie lustracyjne, w którym napisał, iż nie był pracownikiem ani współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL. Musiał je złożyć, by objąć w wojsku etat pułkownika. Sąd Okręgowy w Lublinie wydał 27 października orzeczenie, w którym zmiażdżył oświadczenie Żarskiego.
Okazuje się, że ksiądz na początku lat 80. miał zawrzeć znajomość z porucznikiem Szczepanem Urbanem z tzw. wydziału IV Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych (WUSW). Czyli komórką UB, zajmującą się walką z wrogą "antypaństwową" działalnością kościołów i związków wyznaniowych.
Żarski w 1981 roku wybierał się na zagraniczną pielgrzymkę, a nie miał jeszcze paszportu. Porucznik Urban miał mu go załatwić w trybie przyspieszonym. Żarski pojechał na pielgrzymkę, najpierw do Włoch, kilka lat później do Francji – wtedy również miał skorzystać z pomocy funkcjonariusza przy wyrabianiu paszportu. Żarski w 1985 roku miał zostać zarejestrowany jako tajny współpracownik, otrzymując kryptonim Pątnik. Prawdopodobnie jest to nawiązanie do jego zamiłowania do pielgrzymek. W 1986 roku Żarski miał zostać oceniony przez UB jako "dobry" współpracownik, a jego informacje uznawano za przydatne. Z ewidencji współpracowników miał zostać zdjęty w 1990 roku.
Lubelskiemu sądowi nie udało się odnaleźć wielu akt Żarskiego – zostały zniszczone. Jak czytamy w orzeczeniu, z tego, co zostało, wynika jednak, że ksiądz miał przyjmować za swoją współpracę wynagrodzenie. Raczej symboliczne – w aktach mają znajdować informacje jedynie o prezentach. Kwiaty na rocznicę święceń, album. Porucznik Urban miał pod opieką 12 księży-współpracowników. Był dobrze oceniany przez przełożonych, dostał przynajmniej jedną nagrodę.
Sam Żarski odnalazł się potem we Wrocławiu. W 2002 roku ks. prałat pułkownik Sławomir Żarski jako proboszcz parafii św. Elżbiety we Wrocławiu sprzedał Mateuszowi Morawieckiemu i jego żonie dwie działki. Premier opowiadał, iż do kupna namówił go kardynał Henryk Gulbinowicz.
Morawiecki wciągał w działki innych biznesmenów?
Mateusz Morawiecki niedługo po kupnie działek od Żarskiego za 190 tys. sprzedał kawałek jednej z nich biznesmenowi Bogdanowi Szagdajowi. A potem ten sam kawałek odkupił z dziesięciokrotnym przebiciem – za 1,9 mln zł. Cel tej transakcji ciągle nie jest jasny.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że Bogdan Szagdaj jest też właścicielem innej 15-hektarowej działki, usytuowanej w bezpośrednim sąsiedztwie Autostradowej Obwodnicy Wrocławia. Kupił ją od parafii za 1,6 mln zł. Grunty nabył tam również jego brat Leszek, twórca biura podróży Itaka.
Ten przedsiębiorca kupił działki również w imieniu swojej teściowej. Reporterzy dotarli też do innych znajomych Morawieckiego, którzy kupowali działki w tej samej okolicy. Zaprzyjaźnione z nim małżeństwo przedsiębiorców miało kolejnych znajomych, którzy inwestowali w te grunty. Niektórzy mogli służyć jako podstawieni właściciele działek.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
W sprawie działek wyszło też na jaw, że Mateusz Morawiecki na przełomie XX i XXI w. był współpracownikiem Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która przekazywała grunty stronie kościelnej w ramach rekompensaty za mienie utracone w czasach PRL.
Nie znamy odpowiedzi na pytanie, czy wiedzę o gruntach kościelnych dzisiejszy premier czerpał z dawnych znajomości z ludźmi, których poznał w AWRSP. Ale orzeczenie lubelskiego sądu w sprawie księdza Żarskiego rzuca nowe światło na tę sprawę.