Wysoka inflacja zostanie z nami na długo. Z opublikowanego właśnie "Raportu o inflacji" opracowywanego cyklicznie przez NBP wynika, że powrót do tempa jednocyfrowego wzrostu cen czeka nas dopiero w 2024 roku.
Reklama.
Reklama.
W najnowszym raporcie NBP podwyższył prognozy inflacyjne i obniżył prognozy wzrostu PKB
Cel inflacyjny zostanie osiągnięty dopiero za trzy lata
Zdaniem ekonomistów najnowsze wyliczenia banku centralnego oznaczają, że w najbliższych latach czeka nas "konsumpcyjna posucha"
NBP: Jednocyfrowa inflacja najwcześniej za dwa lata
Narodowy Bank Polski (NBP) opublikował "Raport o inflacji – listopad 2022 r.". Na wstępie bank centralny zaznacza, że obecnie wzrost cen w Polsce kształtuje się na wysokim poziomie. Przypomina, że we wrześniu inflacja wynosiła 17,2 proc., a według wstępnego szacunku GUS w październiku przyspieszyła do 17,9 proc. rdr.
Skąd te wzrosty? NBP tłumaczy, że wynika to ze "stopniowego przekładania się wysokich cen surowców, związanych głównie z rosyjską agresją zbrojną przeciw Ukrainie, na ceny dóbr konsumpcyjnych". W raporcie czytamy, że wzrost cen surowców wywindował ceny energii i żywności.
"Jednocześnie zwiększały one także koszty funkcjonowania przedsiębiorstw, co – w warunkach nadal relatywnie wysokiego popytu – skłaniało firmy do podnoszenia cen dóbr konsumpcyjnych i przyczyniało się do zwiększenia inflacji bazowej" – czytamy w raporcie.
Jak wynika z dokumentu, większość członków Rady Polityki Pieniężnej (RPP) ma uważać, że "szybkie sprowadzenie inflacji do celu może wiązać się z istotnymi kosztami dla stabilności makroekonomicznej". To właśnie ten argument miał przesądzić o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie zarówno w październiku, jak i w listopadzie 2022 r.
Co czeka nas w kolejnych latach? Inflacja będzie spadać wolniej i dłużej.
Z centralnej ścieżki projekcji NBP wynika, że w 2022 r. inflacja CPI wyniesie 14,5 proc., a w 2023 r. – 13,1 proc. Dopiero za dwa lata wzrost cen będzie jednocyfrowy (w 2024 r. – 5,9 proc.). Z kolei do celu inflacyjnego NBP (czyli 2,5 proc.) zbliży się w 2025 r.
Zakładając, że stopy procentowe pozostaną na niezmienionym poziomie, NBP wskazuje, że roczna dynamika cen z 50-proc. prawdopodobieństwem będzie wynosiła:
14,4–14,5 proc. – w 2022 r. (w lipcu NBP prognozował: 13,2–15,4 proc.),
11,1–15,3 proc. – w 2023 r. (w lipcu NBP prognozował: 9,8–15,1 proc.),
4,1–7,6 proc. – w 2024 r. (w lipcu NBP prognozował: 2,2–6 proc.),
2,1–4,9 proc. – w 2025 r.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Projekcja inflacji w górę, projekcja wzrostu PKB w dół
W najnowszym raporcie NBP obniżył także prognozę wzrostu PKB Polski w 2023 r. z 1,4 proc. do 0,7 proc. Wyliczenia banku centralnego wskazują, że w 2022 r. PKB wyniesie 4,6 proc., w 2023 r. – 0,7 proc., a w 2024 r. wzrośnie do poziomu 2 proc.
"W 2023 r. zwiększy się niekorzystne oddziaływanie na krajową aktywność gospodarczą wyraźnego spowolnienia wzrostu PKB w głównychgospodarkach rozwiniętych" – czytamy w raporcie.
"W 2024 r. pozytywny wpływ ożywienia za granicą będzie ograniczać istotny spadek napływu funduszy europejskich po zakończeniu wydatkowania środków z perspektywy UE na lata 2014-2020" – czytamy dalej.
Komentarze ekonomistów. "Konsumpcyjna posucha" i "powiew pesymizmu"
Najnowszy raport NBP skomentowali już ekonomiści. Zdaniem analityków z Pekao projekcje banku centralnego zwiastują "konsumpcyjną posuchę", która zostanie z nami przez najbliższych kilka lat.
Z kolei specjaliści z mBanku twierdzą, że listopadowe wyliczenia to "powiew pesymizmu" względem projekcji z lipca.
Natomiast ekonomiści z ING Banku Śląskiego podkreślają, że ich prognozy są zbieżne z projekcjami NBP.
Przypomnijmy, że ostateczne dane dotyczące inflacji za październik GUS opublikuje już jutro – we wtorek 15 listopada. Konsensus ekonomistów zakłada, że odczyt będzie identyczny, jak tzw. szybki szacunek, który poznaliśmy dwa tygodnie temu (17,9 proc. rdr.).
Jak informowaliśmy w INNPoland.pl, prognozami dotyczącymi inflacji w kolejnych miesiącach podzielił się już w zeszłym tygodniu prezes NBP Adam Glapiński. W trakcie ostatniej konferencji prasowej stwierdził, że do stycznia i lutego ceny będą rosły i zaczną spadać w marcu 2023 r.
– Z naszych analiz wynika, że nie zostanie przekroczony poziom 20 proc., ale 19 proc. już tak – przyznał szef banku centralnego.