logo
Minister Anna Moskwa chce wyłączenia z systemu ETS gospodarstw domowych Fot. Oleg Marusic/REPORTER
Reklama.
  • Parlament Europejski planuje rozszerzenie systemu handlu emisjami CO2 (ETS) na transport drogowy i budynki
  • Szefowa resortu klimatu Anna Moskwa apeluje o wyłączenie gospodarstw domowych z systemu ETS
  • Część polityków obozu rządzącego chciałaby całkowitego zawieszenia systemu handlu emisjami
  • Rozszerzenie ETS o gospodarstwa domowe?

    Minister Anna Moskwa skierowała list do przedstawicieli trzech unijnych instytucji: wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, europosła i głównego negocjatora Parlamentu Europejskiego ds. reformy ETS Petera Liese oraz do wicepremiera Czech Mariana Jureczki (aktualnie Czechy kierują pracami w Radzie UE).

    Jak podaje PAP, szefowa resortu klimatu pisze o tym, że "z rosnącym niepokojem" śledzi dyskusję na temat rozszerzenia unijnego systemu handlu emisjami. Moskwa podkreśla, że znaleźliśmy się w "czasach kryzysu cen energii", który uczynił europejskie gospodarstwa domowe "jeszcze bardziej bezbronnymi w tych niespokojnych czasach".

    "Z tego powodu gorąco apeluję o wyłączenie gospodarstw domowych z nowego systemu rynkowego, ponieważ ciepły dom zimą nie powinien być towarem rynkowym, ale prawem obywateli" – pisze minister, podkreślając przy tym, że Parlament Europejski również zaproponował wyłączenie budynków gospodarstw domowych z zakresu ETS.

    Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

    O co chodzi z systemem ETS?

    Unijny system ETS od dawna jest solą w oku Zjednoczonej Prawicy. Na początku tego roku był on "bohaterem" tzw. kampanii żarówkowej, w której to system handlu emisjami był przedstawiany jako jeden z głównych powodów wysokich cen energii. Kampania ta została zdemaskowana jako typowo propagandowa, mająca niewiele wspólnego z rzeczywistością.

    Ostro skrytykowała ją m.in. Rada Etyki Reklamy. Podkreśliła ona, "iż informacja o tym, że za 60 proc. kosztów energii odpowiada polityka klimatyczna Unii Europejskiej, może być zrozumiana w taki sposób, iż ww. polityka klimatyczna odpowiedzialna jest za 60 proc. ceny za prąd, jaki do zapłaty otrzymuje konsument detaliczny. To z kolei stanowi nieprawdę. Faktycznie, jak wykazały liczne analizy, w tym Komisji Europejskiej oraz Forum Energii, jest to bliższe 20 proc."

    Drugą sprawą są same pieniądze. System ETS jest tak skonstruowany, że środki pozyskane z uprawnień do emisji dwutlenku węgla zostają w kraju i mają iść na unowocześnianie energetyki. Im będzie mniej emisyjna, tym mniej będziemy płacić za dwutlenek węgla. To samonapędzający się mechanizm.

    Od 2013 roku polski rząd zarobił na sprzedaży uprawnień ponad 60 miliardów złotych. Przynajmniej połowa tych pieniędzy, zgodnie z unijną dyrektywą, powinna była zostać przeznaczona na transformację energetyczną i odnawialne źródła energii, dzięki której dzisiaj nasze rachunki za prąd mogłyby być dużo niższe. Jednak nie została.

    Rząd chce zawieszenia ETS

    Zawieszenia działania systemu ETS jeszcze w październiku domagał się sam premier Mateusz Morawiecki.

    – Dzisiaj dla dobra mieszkańców potrzebujemy uwolnić wiele uprawnień do emisji CO2, najlepiej wpuścić w rynek dziesiątki, setki milionów uprawnień. Bądź administracyjnie zamrozić cenę na poziomie 20-30 euro. Prosiłem dzisiaj o przynajmniej sześć miesięcy, jeśli nie o 12 miesięcy, jeśli nie o dwa lata. Niestety, na razie KE jest głucha na te wezwania – stwierdził wówczas premier.

    Z kolei przed kilkoma dniami wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba (Solidarna Polska) zapowiedział złożenie w Sejmie poselskiego projektu ustawy w sprawie zawieszenia funkcjonowania w Polsce systemu ETS.

    – Elektrownia Bełchatów za jedną godzinę pracy, 365 dni w roku płaci za uprawnienia do emisji CO2 1 mln 200 tys. zł. Grupa PGE to jest 12 mld zł rocznie – stwierdził Ozdoba, cytowany przez Business Insider.

    Czytaj także: