logo
Premier Morawiecki żąda od ministrów zaciskania pasa Pawel Wodzynski/East News
Reklama.
  • Morawiecki miał zażądać od ministrów szukania oszczędności w resortach
  • Każdy z nich ma zmniejszyć swój budżet o 3-6 proc.
  • Wcześniej Morawiecki miał straszyć posłów PiS katastrofą finansową Polski
  • Miałoby do niej dojść, jeśli Polska straci środki z KPO
  • Każdy minister ma w swoim resorcie znaleźć od 3 do 6 proc. oszczędności na przyszły rok. Takie zadanie, według dziennikarzy RMF FM, miał na wtorkowym posiedzeniu rządu postawić premier Mateusz Morawiecki. Sytuacja finansowa Polski wydaje się więc poważna.

    Co więcej – według informacji portalu Gazeta.pl – Morawiecki na zamkniętych spotkaniach z posłami PiS ma straszyć katastrofą finansową Polski. Ma się tak stać, o ile Polska straci środki z KPO.

    Dzisiaj na posiedzeniu rządu Ministerstwo Finansów ma przedstawić Radzie Ministrów informację o sytuacji fiskalnej i działaniach racjonalizacyjnych.

    Wczoraj Morawiecki mało optymistycznie opowiadał o ewentualnym terminie wypłaty środków z KPO.

    Z dość skomplikowanej i niejasnej wypowiedzi Morawieckiego można wywnioskować, że rządowi zależy na wypracowaniu kompromisu w sprawie środków z KPO. Dodał, że osobną sprawą są "uzgodnienia techniczne". Nie omieszkał przy tym ponarzekać, że KE potrafi z drobnych uzgodnień zrobić problem polityczny.

    – Może w przyszłym roku, może w kolejnym – tak premier Mateusz Morawiecki mówił o terminie, kiedy do Polski mają zacząć płynąć pieniądze z KPO.

    Finansowe porażki PiS-u

    Aktualnie rządząca partia szła do władzy z obietnicą wielkich inwestycji, które miały objąć całą Polskę. Rzeczywistość okazała się jednak bezlitosna. Jak podliczyli dziennikarze "Wyborczej", najzwyklejsza w świecie niekompetencja rządzących kosztowała polskiego podatnika łącznie aż 6,1 miliardów złotych.

    "Podliczyliśmy tu pieniądze, które Prawo i Sprawiedliwość wyjęło z kieszeni podatnika i które politycy tej formacji źle zainwestowali, wydali na nietrafione pomysły albo po prostu wyrzucili w błoto przez nierealne plany, które dobrze wyglądały jedynie w rządowej telewizji" – tak dziennikarze przedstawiają opracowane przez siebie zestawienie.

    Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

    Znalazło się tam miejsce zarówno na kary za Turów czy za brak praworządności, jak i na koszty propagandowych kampanii, takich jak promocja pieniędzy z KPO (których wciąż nie ma) czy słynne patriotyczne ławeczki BGK.

    Koszty najdroższych fanaberii PiS idą w miliardy złotych. Mowa tutaj o przekopie Mierzei Wiślanej (lekką ręką poszły na tę inwestycję 2 mld zł), kosztach przepychanej z zapamiętaniem budowy elektrowni węglowej w Ostrołęce (1,35 mld zł) czy wspomnianej już kary za brak praworządności (tutaj licznik osiągnął 1,72 mld zł).

    Koszt obsługi długu publicznego Polski

    Za obsługę zadłużenia Polski w 2024 roku będziemy musieli zapłacić aż 105 mld zł – przewiduje Komisja Europejska. Rząd jest znacznie bardziej konserwatywny w swoich wyliczeniach – szacuje koszt obsługi zadłużenia za dwa lata na "jedyne" 66 mld zł – jednak ujmuje w nich tylko wydatki uwzględnione w budżecie.

    A przecież są jeszcze fundusze pozabudżetowe, które stały się ostatnimi czasy dla PiS odpowiedzią na wszelkie prawne ograniczenia związane z kwestiami pieniężnymi.

    –Te 105 miliardów zł to są pełne i prawdziwe koszty długu w ujęciu ekonomicznym, bo rząd w budżecie państwa ukrywa koszty odsetkowe funduszy pozabudżetowych, które wydatkują poza kontrolą parlamentu i społeczeństwa, w tzw. równoległym budżecie – podkreśla w serwisie money.pl Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR.

    Czytaj także: