Chińscy użytkownicy mediów społecznościowych donoszą, że telefony Huawei automatycznie usuwają filmy z protestów. Użytkownicy nie otrzymują żadnego powiadomienia. Od kilku dni przez największe chińskie miasta przewija się fala demonstracji przeciwko polityce "zero covid".
Reklama.
Reklama.
Telefony Huawei mają automatycznie usuwać filmiki z protestów w Chinach
Właściciele smartfonów nie są informowaniu o kasowaniu nagrań
Chińczycy wyszli na ulice w geście sprzeciwu przeciwko polityce "zero covid"
Nagrania z protestów w Chinach znikają z telefonów Huawei. Inny poziom "dystopii"
Portal Zaufana Trzecia Strona, który informuje o bezpieczeństwie IT, podał na Twitterze wpis jednej z użytkowniczek, która wskazuje, że ostatnie protesty w Chinach mają swoje wymierne skutki technologiczne.
"Chińscy użytkownicy mediów społecznościowych donoszą, że telefony Huawei automatycznie usuwają filmy z protestów, które miały miejsce w Chinach" - czytamy we wpisie.
Jak dodaje użytkowniczka, właściciele nie otrzymują żadnego powiadomienia, że filmy są kasowane. Nie wiadomo, czy nagrania są kasowane tylko na urządzeniach, czy na poziomie chmury.
"Nasze filmy sci-fi nawet nie wyobrażały sobie tego poziomu dystopii" - dodaje pod koniec wpisu, do którego dołączyła nagranie. Widać na nim, że jeden z filmików nie może zostać odtworzony.
Wśród komentarzy pojawiło się porównanie do Amazona, który w lipcu 2009 r. zdalnie usunął z e-czytników Kindle wcześniej zakupione przez klientów dwa najważniejsze dzieła George'a Orwella - "1984" i "Folwark Zwierzęcy".
Wynikało to z faktu, że wydawca, który dodał te tytuły do oferty Amazona, nie posiadał do nich praw. W przypadku automatycznego usuwania nagrań z demonstracji w Chinach przyczyny nie są na razie znane. Jeden z komentujących zwraca jednak uwagę, że nie od dziś wiadomo, że chińskie media społecznościowe cenzurują gorące tematy polityczne.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Fala protestów w Chinach
W ostatnich dniach przez Chiny przewija się fala protestów. Na ulicach Pekinu, Szanghaju, Kantonu i innych metropolii pojawiły się tysiące ludzi w ramach sprzeciwu wobec polityki "zero covid".
Podczas manifestacji dochodziło do starć z policją. Protestujący skandowali takie hasła jak: "Chcemy wolności!" i "Komunistyczna Partio Chin, ustąp!".
Andrew Small, ekspert z amerykańskiego think tanku German Marshall Fund (GMF), przyznał w rozmowie z PAP, że manifestacje przeciwko polityce "zero covid" to "najbardziej rozległa fala protestów w tym kraju od 1989 r., gdy chińskie wojsko brutalnie stłumiło demonstracje na placu Tiananmen w Pekinie.
Na czym polega polityka "zero covid"?
Głównym narzędziem w ramach polityki "zero covid" są bezkompromisowe lockdowny, do których mogą doprowadzić nawet pojedynczezakażenia koronawirusem. Obywatele nie są w stanie przewidzieć, czy po przebudzeniu nie okaże się, że ich osiedle zostało zabarykadowane w nocy. Z kolei osoby, które podróżują do innych miast, muszą liczyć się z ryzykiem utknięcia poza domem nawet na kilka tygodni.
Najnowszy zryw protestujących to reakcja na pożar w Urumczi, stolicy regionu Sinciang, w którym zginęło co najmniej 10 osób. Chińskie władze ocenzurowały pytania, czy pandemiczne obostrzenia utrudniły gaszenie ognia i ewakuację. Wcześniej obywatele wskazywali, że w ramach polityki "zero covid" ich budynki były zamykane kłódkami i łańcuchami, co mogło być groźne w razie pożaru.
Komentarz Huawei
Już po publikacji artykułu, do redakcji INNPoland.pl zgłosiło się Huawei, aby skomentować medialne doniesienia.
"Ochrona prywatności danych konsumentów jest dla Huawei najwyższym priorytetem. Huawei nie ma możliwości ani intencji uzyskania dostępu, modyfikacji lub usunięcia jakichkolwiek danych w albumach użytkowników urządzeń Huawei. Niestety, nie jesteśmy w stanie zweryfikować autentyczności treści pojawiających się na ten temat w sieci, więc nie możemy tego skomentować"–oznajmiłŁukasz Żukowski,Senior Account Executive w Oglivy PR, firmie, która obsługuje Huawei.