Przeciętna wartość paragonu w Polsce wyniosła w październiku 41 złotych. To o 1,60 zł więcej, niż rok temu. I to pomimo faktu, że średnio kupujemy dziś 7 produktów spożywczych. Rok temu było ich 8.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z danych aplikacji PanParagon wynika, że Polacy kupują dziś mniej, niż pół roku temu
Średnia wartość paragonu spadła w tym czasie o ok. 5 zł
Średnio na jednych zakupach wydajemy niecałe 40 złotych. To o 1,60 zł więcej, niż rok temu
Wtedy jednak kupowaliśmy średnio 8 artykułów podczas jednych zakupów. Teraz tylko 7
– Pomimo mniejszej liczby artykułów spożywczych w koszyku, średnia wartość na paragonie w październiku tego roku wzrosła o ponad 1,60 zł w porównaniu z rokiem poprzednim. Kupujemy zatem mniej, ale nadal płacimy więcej – wskazuje Antonina Grzelak, ekspertka z aplikacji PanParagon. Kwota do zapłaty to średnio 40,72 zł.
Eksperci z aplikacji PanParagon, na podstawie danych zebranych w październiku 2022 i 2021 r., wskazują, że są dwa główne efekty drożyzny. W sklepach zostawiamy więcej pieniędzy, a kupujemy mniej -czytamy w portalu BusinessInsider.com.pl.
BI dodaje, że wyniki badania pokazują, iż w ciągu ostatniego roku zmniejszyła się średnia liczba pozycji na jednym paragonie. W październiku 2021 r. było tam niemal osiem pozycji, natomiast w tym samym miesiącu 2022 r. liczba produktów spożywczych w koszykach zmalała do siedmiu.
Z danych PanParagon wynika, że pół roku temu analogiczne badanie pokazało, iż średnia wartość na paragonie wzrosła o ponad 5 zł rok do roku. Wyniosła wtedy 46,41 zł.
– W październiku rozbieżność w cenie jest zatem znacznie mniejsza. Możliwe, że w tym czasie nauczyliśmy się skutecznie oszczędzać na jedzeniu, minimalizując straty inflacyjne – zauważa Grzelak.
Na święta zaciśniemy pasa
Jak wynika z badania UCE Research, cytowanego przez PAP, aż 61,4 proc. polskich rodziców zamierza w tym roku zaoszczędzić na prezentach świątecznych dla swoich dzieci. Winna jest wysoka inflacja i pogarszająca się sytuacja gospodarcza.
Jak czytamy, niespełna 29 proc. rodziców nie zamierza oszczędzać, natomiast 7 proc. ankietowanych nie potrafi się określić, z kolei 2,8 proc. badanych nie zamierza dawać żadnych prezentów.
Ponad połowa (aż 54,5 proc. badanych) zapewnia, że oszczędności przy zakupie prezentów dla dzieci szuka w promocjach.
NBP publikuje też prognozy inflacyjne – nie jest dobrze. Dwucyfrowa inflacja zostanie z nami co najmniej do IV kwartału 2023 roku, ale uspokojenia wzrostów cen zaznamy dopiero w 2024 roku. Z kolei szczyt drożyzny obejmującej żywność i napoje ma przypaść na grudzień, tuż przed świętami.
Z projekcji inflacji NBP wynika, że IV kwartał tego roku to będzie uśredniony wzrost cen żywności na poziomie 22,1 proc. rdr. A ceny energii rok do roku wzrosną w czwartym kwartale aż o 32,1 proc. To będą dwa główne czynniki rozpędzonej inflacji.
To sprawia, że tegoroczne święta to kolejny wzrost cen na sklepowych półkach. Ostatnie miesiące mocno dały nam po kieszeni, wyhamował także wzrost cen płac. Złoty traci, a przy słabej walucie traci się na oszczędnościach. Co więcej, za to samo 100 zł możemy kupić znacznie mniej niż choćby przed rokiem.
Dlatego Wigilia i BożeNarodzenie w 2022 roku będą należały raczej do skromnych, albo bardzo drogich.
Drożyzna do końca 2023 roku
Zgodnie z prognozą NBP, wzrost cen wyhamuje dopiero pod koniec 2023 roku, gdzie w IV kwartale przewidywany jest powrótjednocyfrowej inflacji (średnio 8 proc.). Jednak to dopiero 2024 rok ma przynieść wytchnienie od drożyzny.