logo
Problemy na Okęciu. Grypa dziesiątkuje pracowników kontroli bezpieczeństwa Wojtek Laski/East News
Reklama.
  • W Polsce szaleje grypa i inne wirusy
  • Powoduje to problemy z obsadą w wielu firmach
  • Ofiarą grypy padło m.in. warszawskie lotnisko Chopina
  • Choroba zdziesiątkowała pracowników kontroli bezpieczeństwa
  • Lotnisko apeluje, by przybywać 2-3 godziny przed lotem
  • "Z uwagi na możliwe wydłużenie czasu oczekiwania do punktów kontroli bezpieczeństwa prosimy o wcześniejszy przyjazd na lotnisko" – piszą zarządzający warszawskim lotniskiem im. Chopina we wpisie na Twitterze. Okazuje się, że grypa i inne wirusy wycięły znaczną część pracowników kontroli bezpieczeństwa.

    Szacuje się, że każdego roku na terenie Unii Europejskiej (EU) / Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) wirusami grypy sezonowej zaraża się do 50 mln osób. W Polsce grypa może powodować straty w wysokości nawet 4-5 mld zł rocznie.

    Jedną z ofiar grypy padło lotnisko im. Chopina. Jego władze apelują, by przyjeżdżać przynajmniej 2 godziny przed lotem średniodystansowym i 3 godziny przed długodystansowym. Wcześniej wystarczała na to godzina.

    Polska ma problem

    Od 1 do 22 grudnia zanotowano w Polsce ponad 750 tys. przypadków grypy i jej podejrzeń. Wystawiono z tego powodu ponad 4,5 tys. skierowań do szpitala – wynika z meldunków epidemiologicznych.

    Jak informował portal naTemat, minister zdrowia Adam Niedzielski skomentował falę zachorowań na grypę w Polsce.

    – Skala zachorowań na grypę rzeczywiście jest zbliżona do najgorszego stanu epidemii COVID w Polsce. W tygodniu przedświątecznym mieliśmy blisko 300 tys. zakażeń – zaznaczył minister. – Czyli dziennie mamy 40-50 tys. zachorowań. I tak było w najgorszych czasach pandemii – dodał.

    Po pandemii i okresie izolacji odporność populacyjna naturalnie spadła

    – Rzeczywiście liczba przypadków ciężkich powikłań grypy, głównie chodzi o zapalenia płuc u ludzi starszych, przekroczyła tę liczbę, jaka była z covidem. Obecnie mamy na zmianę po ok. 3-5 przypadków z covidem tygodniowo i mniej więcej tyle z grypą o podobnym przebiegu, z ciężkim zapaleniem płuc. Niewątpliwie jest bardzo duży wzrost przypadków grypy. Trzeba również pamiętać, że większość chorych nie zgłasza się do lekarzy – potwierdził profesor Krzysztof Simon w rozmowie z portalem.

    Dodał, że oprócz grypy czy zachorowań na COVID-19, nakłada się również u dzieci epidemia RSV. Do tego także dziesiątki podobnych wirusów, które dają objawy podobne do grypy.

    – To, co widzimy w praktyce, jeśli chodzi o zachorowania u dzieci, to są to zakażenia wirusem RSV, co nie jest wirusem grypy. To wirus atakujący dzieci głównie do 5. roku życia i takich przypadków obecnie jest bardzo dużo – przekazał nam profesor.

    Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

    Profesor Simon podkreślił także, że po okresie pandemii i izolacji, odporność populacyjna naturalnie trochę spadła. Zwrócił uwagę, że metody zapobiegania zakażeniom są natomiast takie same: dystans, mycie rąk, noszenie masek i przede wszystkim szczepienia. Dodał, że obecnie mamy również skuteczne leki przeciwgrypowe, które można zażywać profilaktycznie bądź już na początku objawów.

    Czytaj także: