Inflacja w grudniu 2022 roku byłaby niższa, gdyby PKN Orlen nie "stabilizował" cen paliw – tak wynika z szacunków przedstawionych przez ekonomistów mBanku. Analitycy dość treściwie odpowiedzieli na pytanie, ile wyniósłby wskaźnik cen konsumpcyjnych w przypadku innej polityki cenowej Orlenu.
W grudniu 2022 r. wskaźnik inflacji w Polsce sięgnął 16,6 proc. To na razie tzw. szybki szacunek, pełne dane będą znane mniej więcej za 10 dni. Dane są jednak zaskakujące, rynkowy konsensus zakładał odczyt na poziomie przekraczającym 17 proc.
Żywność i napoje bezalkoholowe zdrożały o 21,5 proc. rok do roku i 1,4 proc. miesiąc do miesiąca. Energia zdrożała aż o 31,2 procent rok do roku, ale staniała 3,3 proc. w stosunku do listopada.
Paliwa do samochodów poszły w górę o 13,5 proc. w stosunku do grudnia 2021, lekko staniały w stosunku do listopada 2022 - o 1,6 proc. A powinny bardziej – na to przynajmniej wskazuje tzw. cud nad dystrybutorem. Przypomnijmy: 31 grudnia Orlen obniżył hurtowe ceny paliw o około 12 proc. Następnego dnia zdecydował się na kolejną obniżkę. W sumie w ciągu dwóch dni paliwa w hurcie potaniały o około 13–14 proc.
Tymczasem od 1 stycznia 2023 r., wraz z wygaśnięciem tarczy antyinflacyjnej, obowiązuje wyższy VAT na paliwa – stawka wzrosła z 8 do 23 proc. Czysta matematyka wskazywałyby, że w nowym roku kierowcy zapłacą o kilkadziesiąt groszy więcej. Jednak ceny na stacjach benzynowych nawet nie drgnęły.
W związku z tym rozgorzała dyskusja, czy w ostatnich tygodniach kierowcy płacili za paliwo zdecydowanie więcej, niż powinni. Michał Żuławiński ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych zadał ekonomistom mBanku pytanie, ile wyniosłaby inflacja w grudniu, gdyby Orlen nie trzymał sztucznie zawyżonych cen.
Analitycy musieli to wcześniej oszacować, bo bez chwili wahania odparli, że wyniosłaby ona 15,6 proc. Czyli aż o jeden punkt procentowy mniej, niż wskazuje szybki szacunek GUS. W efekcie mielibyśmy prawie dwukrotnie większe tempo zmniejszenia się inflacji. Zresztą już kilka dni temu sygnalizowali, że inflacja byłaby niższa "gdyby ceny hurtowe zachowały się 'typowo'".
To w kontekście nadchodzącego skoku inflacji dałoby nam chwilę oddechu. Przypomnijmy: ekonomiści spodziewają się dalszego wzrostu cen. Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) prognozuje, że szczyt inflacji nastąpi w lutym 2023 r., kiedy CPI przekroczy 20 proc.
Ich zdaniem wysoki odczyt będzie wynikał z przywrócenia regularnych stawek VAT na energię elektryczną, gaz ziemny i paliwa. Choć jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, na razie skutków podwyżki VAT na paliwa do 23 proc. na stacjach benzynowych nie widać.
Do sprawy odniósł się główny ekonomista Orlenu Adam Czyżewski. Jego zdaniem koncern nie obniżył hurtowych cen paliwa... dla naszego dobra.
– Zarzuca się nam, że skoro obniżyliśmy cenę [...], to mogliśmy to zrobić wcześniej. Nie mogliśmy, bo sytuacja na rynku jest taka, że doprowadzilibyśmy do kolejek na stacjach – przekazał PAP.
Jak tłumaczył, cena detaliczna paliw była kształtowana tak, aby nie spowodować wzrostu popytu, co w warunkach ograniczonej podaży mogłoby doprowadzić do kolejek na stacjach benzynowych i braku paliwa. Czyżewski próbował umocnić swoją argumentację, przywołując przykład Węgier, gdzie po obniżeniu ceny paliwa okazało się, że podaż nie nadąża za popytem.