Ceny węgla w portach ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) spadły do poziomu sprzed wojny. Nie są to dobre wieści dla samorządów, które miały zapewnić mieszkańcom to paliwo – pisze "Rzeczpospolita". W zasadzie ta wiadomość powinna cieszyć polskich odbiorców "czarnego złota". Ale jednocześnie jest zmartwieniem dla rządu i samorządów. Dlaczego?
Bo rząd kupuje stosunkowo drogi węgiel z zagranicy i dopłaca do tego, by ludzie mogli go kupić za ok. 2000 zł za tonę. Kupiony i zakontraktowany węgiel ciągle płynie do Polski. W dość powolnym tempie zapełniają się gminne składy. Rząd skłonił samorządy do tego, by sprzedawały ten węgiel swoim mieszkańcom.
W efekcie zamarł ruch na prywatnych składach, które do tej pory nie były w stanie zaoferować tak niskiej ceny. Teraz sytuacja się zmienia. Efekt jest taki, że niedługo węgiel na prywatnych składach może znacznie stanieć. A ten, który leży na samorządowych placach i kosztuje ok. 2000 zł za tonę, może stać się nieatrakcyjny cenowo. Gminy mogą więc zostać z hałdami węgla, którego nie będzie opłacało się kupić.
Spadek cen węgla w kraju to efekt zniżki jego kursu na rynkach światowych, w tym w portach ARA. Rynki jeszcze w czerwcu wyceniały węgiel na poziomie 380 dol. za tonę, obecnie to już niewiele ponad 141 dol. Dolar też potaniał: z niemal 5 do 4,3 zł, co dodatkowo wpłynęło na obniżkę cen – pisze "Rz".
Dziennik zauważa też, że przyczyny spadku to ciepła zima, taniejący gaz, którego cena wcześniej spadła do poziomu sprzed wybuchu wojny w Ukrainie. Efekt jest taki, że węgiel na krajowych składach może niedługo kosztować 1500–2000 zł z tonę.
Klienci, którzy wyczekiwali tańszego węgla od samorządów, teraz mogą czekać na jeszcze tańsze paliwo z prywatnych składów.
"Rz" pisze, że doszło do paradoksu, którego nikt nie przewidział. Ministerstwo Aktywów Państwowych ma rozważać opcje, jak wesprzeć samorządy, które zakupiły węgiel po cenie gwarantowanej, ale ostatecznie nikt się po niego nie zgłosi. Może więc dojść do tego, że rząd będzie po raz drugi dopłacał do kupionego już węgla.
Ustawa węglowa wskazuje, że gmina może kupić węgiel za 1,5 tys. zł. Następnie może udostępnić surowiec mieszkańcom po cenie nie wyższej niż 2 tys. zł. Jednak jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, do tych stawek nie wlicza się np. kosztów transportu, co sprawia, że niektórzy zapłacą za opał więcej, niż deklarował rząd. Z oficjalnych statystyk wynika, że w Polsce węglem ogrzewa się około 4,5 mln osób.