Wobec zwierząt nie wolno stosować przemocy – zabrania tego polskie prawo, a nad jego przestrzeganiem czuwa Inspekcja Weterynaryjna. Jednak aktywiści z Fundacji Viva! po raz kolejny ujawnili, że przepisy nijak się mają do rzeczywistości.
Na łamach Onetu został opublikowany materiał, który opisuje, co działo się w firmie Sokołów. Spółka, która określa siebie jako "lider i najbardziej rozpoznawalna marka w branży mięsnej w Polsce", dopuściła się poważnych naruszeń.
Aktywiści odwiedzili Sokołów siedem razy (między wrześniem a listopadem 2022 r.) w czasie poprzedzającym ubój i posiadają dziewięć godzin nagrań, które dowodzą, że prawo zostało złamane. To, co dzieje się zamkniętymi drzwiami, mrozi krew w żyłach.
Ze śledztwa przeprowadzonego w ukryciu wynika, że zwierzęta były bite i dźgane po głowie i we wrażliwych miejscach. Metalowe zasuwy opuszczano na ich grzbiety. Aktywiści uchwycili także moment wprowadzania do ubojni rannej krowy. Miała naderwany róg, była bita. Inne zwierzęta ciągano za rogi, kopano i wykręcano im ogony.
Sokołów deklaruje, że w dba o wysokie standardy. Przeprowadza szkolenia pracowników, informuje o zakazie bicia, a wszystkie zakłady są wyposażone w monitoring.
– W całym procesie przedubojowym staramy się, żeby zwierzęta miały zapewniony najwyższy poziom dobrostanu i żeby ludzie postępowali w jak najbardziej humanitarny sposób – zapewnia Dariusz Jakóbowski, dyrektor spółki Sokołów zajmujący się dobrostanem zwierząt, w rozmowie z Onetem.
Jak dodaje, że jeśli są wątpliwości co do zachowania pracownika, to inspektor ds. dobrostanu przeprowadza z nim rozmowę. W przypadku braku refleksji, Sokołów zwalnia takiego pracownika. Jednak dyrektor przekonuje, że "nie dzieje się to często".
Po tym, jak aktywiści pokazali mu nagrania z ukrycia, nie krył zdziwienia. – To są zachowania nieakceptowalne – ocenia. Deklaruje, że sprawa zostanie zbadana. – Jeżeli takie zachowania wystąpiły, będziemy rzetelnie to wyjaśniać – przekonuje.
Jak się okazuje, przypadków takich naruszeń jest znacznie więcej. Wiosną 2022 r. Stowarzyszenie Otwarte Klatki, które działa na rzecz ukrócenia cierpienia zwierząt, opublikowało nagranie ze wstrząsającego uboju krów i koni w Rzeniszowe (woj. śląskie).
Na nagraniu widzimy, że zwierzęta były dźgane metalowymi prętami i wykręcano im ogony. Były bite, straszone i drażnione. Pracownicy popędzali zwierzęta w sposób, który potęgował stres i cierpienie.
– Trwa dochodzenie w tej sprawie, a dwóch pracowników usłyszało zarzuty znęcania się nad zwierzętami – przyznaje w rozmowie z INNPoland.pl Angelika Kimbort, radczyni prawna w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki.
Choć takie nagrania szokują opinię publiczną, to trzeba pamiętać, że to nie są jednostkowe przypadki, ale tak właśnie wygląda system, w którym dobrostan zwierząt spychany jest na dalszy plan. To nieprawdopodobne, że takich codziennych aktów przemocy nie dostrzegał nikt – właściciele zakładu, inni pracownicy, lekarze weterynarii. Zdaje się, że panuje powszechne przyzwolenie na takie zachowanie, bo przecież inaczej nie miałyby one miejsca.
W ocenie prawniczki dobrostan zwierząt można poprawić poprzez konsekwencję.
– Bardzo ważne jest nagłaśnianie takich spraw i karanie sprawców. Jedynie przekonanie o nieuchronności kary mogłoby powstrzymać niektórych z nich. Co więcej, konieczne jest nie tylko obowiązkowe zakładanie monitoringu w takich zakładach, ale też regularne sprawdzanie tych nagrań. Chociaż w ubojni, która jest przedmiotem śledztwa Fundacji Viva! monitoring jest zamontowany, to nie uchroniło zwierząt od przemocy ze strony pracowników – wskazuje.
W jej ocenie reklamowanie produktów marki Sokołów przy użyciu wizerunki szczęśliwych zwierząt, podczas gdy w rzeczywistości są traktowane nieodpowiednio, można traktować jako "wprowadzanie konsumentów w błąd".
– Coraz więcej osób zastanawia się, czy jedzenie zwierząt jest etyczne, a tego typu reklamy mają na celu uspokojenie ich i przekonanie konsumentów, że zwierzęta, które spożywają, wiodły szczęśliwe życie. Wiemy już jednak, że tak nie jest i życie zwierząt na fermach przemysłowych wypełnione jest cierpieniem, a ostatnie chwile spędzają one w ogromnym stresie, strachu i bólu – kwituje radczyni prawna.