
"Hummus Amamamusi" podczas pandemii otrzymał pomoc od państwa i teraz musi za to zapłacić. Dosłownie: nakazano mu zwrot pełnej kwoty z tarczy antykryzysowej. Cała nadzieja w zrzutce, którą założyli właściciele.
Restauracja bankrutuje przez tarczę antykryzysową
Restauracja "Hummus Amamamusi" to mały, rodzinny lokal, znajduje się w krakowskim Kazimierzu. Podczas pandemii przeżył bardzo trudny okres. Nie został jednak zamknięty, oferował jedzenie medykom, a potem uchodźcom z Ukrainy. Historię opisał TVN 24.
Dzięki tarczy antykryzysowej wciąż działał, wypłacał pensje pracownikom, utrzymał dla nich umowy o pracę. Na wypłaty otrzymał najpierw 400 tys. zł, a potem jeszcze 200 tys. zł. A teraz "Hummus Amamamusi" ma oddać pieniądze państwu. Powód?
– Ta firma tego po prostu wymogu nie spełniła. Był to 30-procentowy spadek, natomiast ta firma wykazała akurat 26-procentowy – powiedział Bartosz Marczuk z Polskiego Funduszu Rozwoju.
"Pechowe" 4 proc. to 18 tys. zł, ale restauracja ma zwrócić pełną kwotę, czyli 235 tys. zł. Dla "Hummusa" to oznacza bankructwo. Cała nadzieja w zrzutce, o której na Instagramie napisali Bart oraz Kasia, właściciele lokalu.
Hummus Amamamusi"
Lokal zamknięty przez dopłatę za gaz
W innym artykule w INNPoland pisaliśmy o lokalu, który zamknął działalność przez rekordową dopłatę za gaz. Pizzeria New Port działała przez dwa lata, ale kwota z rachunku nie pozostawiała innej możliwości niż jej zamknięcie.
Właścicielką pizzerii była Mirosława Smilgin. Na Facebooku napisała, że spodziewała się dopłaty. Zakładała jednak, że wyniesie maks. 15 tys. zł, ale...
"Okazało się, że pomimo terminowych płatności, ale przy zwiększającej się cenie za jednostkę, musimy dopłacić 72 tys. zł. Oznacza to, że gaz podrożał dla nas w 2022 r. siedmiokrotnie. Jestem zmuszona zwolnić ludzi" – napisała na fanpage'u New Portu.
Jednak aby prowadzenie go wciąż było zyskowne, ceny dań musiałaby podnieść aż o 15 zł.
Mirosława Smilgin
właścicielka pizzerii New Port
