Dębica to jedno z miast, gdzie powstała inwestycja w ramach rządowego programu Mieszkanie Plus. Miejsce jest niezłe, w centrum miasta. Blisko do sklepów, z okien widać ratusz. Co prawda bliżej jest plac firmy składującej odpady, więc latem nie pachnie zbyt pięknie. No i wszędzie latają stada wielkich czarnych much, ale zimą ich nie ma.
Co prawda miało być tanio, ale mieszkańcy płacą krocie i nie mogą się dowiedzieć dlaczego, ale przecież mają dach nad głową. Miało być ogrodzenie i ochrona, ale jedyny ochroniarz został zwolniony.
Cały program polegał na tym, że miało być tanio i dobrze. Ludzie, których nie stać na kredyt i wynajem mieszkania na wolnym rynku mieli móc niedrogo wynajmować mieszkania od państwa. A jeśli zgodzą się na płacenie nieco większych pieniędzy, za 20 czy 30 lat dostaną wynajmowane mieszkanie na własność. Tak było w teorii. Praktyka okazała się inna.
Mieszkańcy bloków wybudowanych w ramach Mieszkania Plus płacą krocie i dostają gigantyczne podwyżki. Koszty wynajmu mieszkań są takie same, jak na wolnym rynku. Co więcej – gdyby wynajęli mieszkanie od kogoś, dostaliby je umeblowane i gotowe do zamieszkania. Te musieli umeblować i urządzić sami. Wydali na to po kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Plany dotyczące Mieszkania Plus były niesamowite. W jego ramach miało powstać 100 tysięcy mieszkań.
– W 2019 roku, to jest moje zobowiązanie, które też przed państwem tutaj niejako składam, w budowie będzie 100 tysięcy mieszkań – mówił premier Mateusz Morawiecki w kwietniu 2018 roku. No nie wyszło. Efekt znamy: przez ponad 4 lata powstało ok. 25 tysięcy mieszkań w tej formule. Ale to dopiero początek problemów z Mieszkaniem Plus.
Grunty za darmo przekazywały spółki skarbu państwa i samorządy. Odpadał więc koszt gruntu, musiało być tanio. Wyszło jak zwykle – mieszkania są drogie, bardzo często fatalnie zbudowane i koszmarnie źle zarządzanie. Problemy mają ludzie z całej Polski. Piszą do nas mieszkańcy nowych osiedli z Dębicy, Katowic, Torunia, Krakowa, Bielska-Białej, Radomia, Białegostoku, Nowego Targu, Gdyni, z Zamościa czy Wrześni. Wszędzie są identyczne problemy.
My skupimy się na Dębicy. Z INNPoland.pl skontaktowała się grupa mieszkańców z tego miasta. Tam inwestycja w ramach programu Mieszkanie Plus powstała dość szybko – oddano ją jesienią 2021 roku. Zbudowano 3 nowe trzypiętrowe bloki, w tym jeden większy. Mieszczą 201 mieszkań o różnym metrażu – od 29 do 75 metrów kwadratowych.
Co ciekawe, na stronie inwestycji widać, że do wynajęcia zostało aż 45 mieszkań. Prawie jedna czwarta stoi pusta? Zainteresowanym powinna zapalić się czerwona lampka - czyżby państwowe mieszkania nie były aż tak atrakcyjne?
Nie są. Ludzie, którzy w nich mieszkają dosłownie przestrzegają przed tym osiedlem. Najpoważniejsza sprawa to koszty. Na stronie inwestycji napisano, że wynajem dwupokojowego mieszkania o powierzchni 48 metrów to koszt 1450 złotych, z miejską dopłatą – 1230 złotych.
Rzeczywistość jest inna. Przejrzeliśmy rachunki małżeństwa, które mieszka w dwupokojowym mieszkaniu o powierzchni 50 metrów. Za metr płacą 28 zł czynszu plus 6,50 zł opłaty eksploatacyjnej. Razem 34,50 zł za metr. Do tego dochodzą inne opłaty: 27 zł na osobę za śmieci, 1,84 zł za ogrzanie metra kwadratowego, podgrzanie wody – 25,95 zł na osobę. Każdy z lokatorów musiał osobno podpisać umowę z dostawcą energii elektrycznej. Koszty w przypadku naszego małżeństwa to ok. 110-130 zł miesięcznie. Razem 2100 złotych miesięcznie.
Musimy przy tym pamiętać, że cały program był przeznaczony dla ludzi o niewysokich dochodach. Ba, kryteria naboru premiowały osoby o niewielkich zarobkach, samotnych rodziców, rodziny wielodzietne, osoby z niepełnosprawnościami czy starsze. 2100 złotych to tylko 600 złotych mniej niż pensja minimalna.
W Dębicy budynki nie mają piwnic, chociaż nie mają podziemnych parkingów. Mają za to tzw. komórki lokatorskie. To w zasadzie klatki z blachy o minimalnej powierzchni – jakieś 2,5 metra kwadratowego. Za komórkę płaci się34 złote miesięcznie, ale wcześniej trzeba... zapłacić za nią kaucję (trzykrotność miesięcznego kosztu, czyli 102 złote). Podobno komórki są tylko dlatego, że w budynku zrezygnowano z wind, więc zostało trochę miejsca do zagospodarowania.
– Proszę mi wierzyć, że w Dębicy da się wynająć podobne mieszkanie o wiele taniej. Z piwnicą, umeblowane. My musieliśmy sami umeblować mieszkania. Dostaliśmy je w stanie deweloperskim, z parkietem, płytkami w kuchni i łazience oraz wanną, umywalką i ubikacją. Wszystko musieliśmy kupować sami, ale znaliśmy zasady. Przecież miały być niskie czynsze - mówi nam pan Mariusz* z dębickiego osiedla.
Co więcej – w Mieszkaniu Plus nie wystarczy podpisać umowy, trzeba też uiścić kaucję. Na wolnym rynku jest ona na ogół w wysokości jednego miesięcznego czynszu. W "taniej" państwowej inwestycji płaci się trzy- lub sześciokrotność miesięcznego czynszu. Żeby zamieszkać w takim miejscu trzeba więc wyłożyć nawet kilkadziesiąt tysięcy na kuchnię, meble, pralkę, lodówkę, zmywarkę oraz kaucję.
W Dębicy co prawda teoretycznie nie ma podwyżek czynszu, ale jest on regularnie "waloryzowany".
– Ja w ciągu roku dostałem już łącznie podwyżkę o 500 zł miesięcznie. Kolejne 800 zł musiałem dorzucić do kaucji, bo jej wysokość też jest waloryzowana – mówi pan Mariusz. Wcześniej wynajmowali z żoną mieszkanie na wolnym rynku i mieścili się w połowie kwoty, którą wydają dziś. Właściciel mieszkania nie waloryzował kaucji a w szczycie pandemii obniżył im czynsz.
– Nikt nie liczył na darmowe mieszkania, ale każdy liczył na to co mówił i obiecywał rząd. Mieszkania będą tańsze, bo będą walczyć z patodeweloperką, a od pierwszego dnia będzie już kwota odbijana na poczet dojścia do własności – mówi. Rzeczywistość go przerosła.
Dziś mówi, że zamiast wierzyć w zapewnienia polityków, mógł po prostu zacząć liczyć. W Dębicy mógł kupić nowe mieszkanie za ok. 350 tysięcy z wykończeniem. Biorąc pod uwagę koszty kredytu, po 30 latach zapłaciłby łącznie 650 tysięcy. Za mieszkanie plus zapłaci przez ten czas prawie 900 tysięcy. No i pozostaje pytanie: czy mieszkanie będzie jego?
– Nie idźcie w nasze ślady, unikajcie Mieszkania Plus – przestrzegają mieszkańcy bloków zbudowanych w mieście na Podkarpaciu.
W Dębicy nic nie zgadza się z założeniami. Osiedle miało być ogrodzone. Nie jest. Miała być ochrona, ale jedyny ochroniarz został zwolniony. Mieszkania na parterze miały mieć ogródki. I mają, ale otwarte. W zasadzie każdy może po nich chodzić albo wyprowadzić psa pod okno balkonowe sąsiada.
Jedna z mieszkanek na dziecko z niepełnosprawnością. Kiedy dowiedziała się, że do wzięcia jest mieszkanie na parterze z ogródkiem, poczuła się jakby złapała pana Boga za nogi. Okazało się, że ogródek nie jest w żaden sposób ogrodzony.
– Logicznym wydało mi się, by zadać pytanie, jak mogę zabezpieczyć, odgrodzić ten miniaturowy spacerniak. I jakież wielkie było moje zdumienie, gdy usłyszałam, że to jest absolutnie niedopuszczalne. Usłyszałam, że takiej opcji nie ma, nie będzie i w ogóle powinnam sobie to z głowy wybić. Czy w takim razie, mogę wymienić klamki na takie z kluczykami, bo z uwagi na stan zdrowia najmłodszego dziecka muszę mieć zabezpieczone wyjścia na te spacerniaki, skoro samych spacerniaków zabezpieczyć się nie da. Odpowiedź szybka i zwięzła: "nie" – opowiada pani Beata w rozmowie z INNPoland.pl.
Problemów miała więcej. Wprowadziła się i po tygodniu dostała pismo, że ma 770 zł niedopłaty za ogrzewanie. Kiedy zaczęła dopytywać, jakim cudem, temat się rozmył. Dowiedziała się po jakimś czasie, że niedopłaty już nie ma. Ale pisma w tej sprawie nie dostała, o wyjaśnieniu sytuacji czy przeprosinach nie wspominając.
– Miało być taniej niż w wynajmie komercyjnym. Miało być wygodniej, marzyłam o tym, że nie będę nosić ciężkiego wózka po schodach, miało być docelowo. A co jest? Są stracone złudzenia, pieniądze utopione w wyposażenie i kiwająca się na kablu goła żarówka w przedpokoju. Ta smętna żarówka przypomina mi, że jeszcze dziesięć miesięcy, dziesięć przelewów po prawie 2600 zł i jesteśmy wolni. Możemy wyjść, nie oglądając się za siebie i zapomnieć o tym, jak daliśmy się oszukać, jakby nie było, własnemu państwu – mówi w rozmowie z INNPoland.pl.
Mieszkańcy mają też wiele zarzutów do firmy zarządzającem osiedlem. Sypią przykładami jak z rękawa. Firma ogrodnicza zażyczyła sobie 10 tysięcy złotych za odśnieżanie podczas bezśnieżnej zimy. Teraz zaś odśnieżyła traktorkiem jedynie środek parkingu. Mieszkańcy sami wyciągnęli łopaty i zrobili resztę – oczyścili chodniki i resztę parkingu.
Podczas upalnego lata była akcja dosiewania. Nic nie wyrosło. Trawniki były podlewane podczas deszczu. A także suszy, gdy wszelkie władze apelowały o oszczędzanie wody.
Na osiedlu przez całą noc palą się wszystkie lampy. – Apelowaliśmy o wyłączenie chociaż połowy z nich, bo generuje to niepotrzebne koszty. Nic z tego. Całe miasto oszczędza prąd z powodów finansowych, a nasze osiedle... Cóż, jesteśmy bogaczami, płaćmy, niech się świeci – mówią mieszkańcy.
Nauczyli się nie zwracać uwagi na pękające ściany i pospiesznie zamalowane ślady po łataniu dziur. Ale ciągle pękają im rury, kilka mieszkań było już zalanych. W innych w ściany wchodzi grzyb. Płytki odpadają, panele odpadają, klamki w oknach i spłuczki w toaletach psują się nagminnie. Okna są krzywe i nieszczelne.
Piony z ciepłą wodą nie są izolowane. W mieszkaniach są więc miejsca, gdzie niezależnie od pory roku temperatura wynosi 30 stopni.
– Przez to mamy wyłączone ogrzewanie, ale i tak przychodzą pisma o niedopłacie za ogrzewanie – mówi nam jeden z mieszkańców.
Drugi ma dokładnie odwrotny problem.
– Okna są nieszczelne co wiąże się z tym, że temperatura w mieszkaniu spada. A jak spada, to automatycznie włącza się ogrzewanie, którego nie można wyłączyć. W zimie możliwość przewietrzenia mieszkania praktycznie nie istnieje.
Trzeci narzeka, że wiatr wieje mu przez... gniazdka elektryczne.
– Wiem, że trudno w to uwierzyć. Ale wieje tak, że muszę zatykać gniazdka specjalnymi wtyczkami – mówi nam.
Mieszkańcy opowiadają, że przez krzywe i pękające ściany często odpadają im płytki. Administracja proponuje wizytę ekipy remontowej, która przyklei nowe. Ale inne, bo takie jak były to już się skończyły.
Nie wiadomo. Jak to możliwe? Jakimś dziwnym trafem PFR Nieruchomości nie pisze już na swojej stronie ani o programie Mieszkanie Plus, ani o dojściu do własności.
– Kontakt z PFR jest rzeczą niezwykle trudną, nie ma tam osoby kompetentnej by odpowiadać na pytania lokatorów. Polecają pisać nam maile, na które nikt nie odpowiada. Gdy zadajemy pytania z gatunku niewygodnych, np o to dlaczego na stronach zostały pousuwane informacje odnośnie DDW (dojścia do własności, które zgodnie z obietnicami miało wynosić 24zł/m2), dlaczego zniknęły nazwy Mieszkanie plus, dlaczego firma postępuje względem lokatorów tak nieetycznie, zostajemy bez udzielonych odpowiedzi – mówią mi mieszkańcy dębickiego osiedla.
To fakt. Na stronie PFR Nieruchomości trudno znaleźć nazwę Mieszkanie Plus. Jest "Mieszkanie dla rozwoju". Nie ma też ani słowa o dojściu do własności mieszkań. Zadaliśmy PFR Nieruchomości pytania o te kwestie. Czekamy na odpowiedź.
* mieszkańcy dębickiego osiedla Mieszkanie Plus prosili o niepodawanie ich prawdziwych danych, na ich prośbę zmieniliśmy ich imiona