Balkon z widokiem na ścianę sąsiedniego budynku w Szczecinie już dawno stał się symbolem polskiej patodeweloperki. Lata mijają, a takich przykładów jest coraz więcej.
W związku z tym Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) bierze się za porządkowanie zasad budowy budynków wielorodzinnych. W trosce o komfort mieszkańców planuje zmodyfikować warunki techniczne i znowelizować ustawę Prawo budowlane i ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzeń. W środę 4 stycznia poznaliśmy szczegóły tych rozwiązań.
Resort zamierza zwiększyć wymagania dotyczące odległości poszczególnych budynków. Proponuje, aby budynki mieszkalne wielorodzinne były oddalone od granicy działki do 6 metrów.
Poza tym chce, aby balkony zapewniały większą prywatność. W tym celu chce wprowadzić zasadę, zgodnie z którą między balkonami na odrębnej płycie balkonowej będą musiały być co najmniej 4 metry. Natomiast w przypadku mniejszej odległości lub balkonów na jednej płycie, trzeba będzie stosować przegrody o konkretnej wysokości i grubości.
W związku z tym, że czasami lokale użytkowe są sprzedawane jako lokale inwestycyjne, niektórzy wykorzystują je jako mieszkania. Dlatego resort chce, aby minimalna powierzchnia lokalu użytkowego w nowym budownictwie wynosiła 25 mkw., a więc tyle samo co minimalna powierzchnia mieszkania.
Co więcej, ministerstwo chce zwiększyć czas nasłoneczniania pokoi z 3 do 3,5 godzin (między 7:00 a 17:00), z wyjątkiem tych zlokalizowanych w zabudowie śródmiejskiej. W planach jest także ograniczenie "betonozy" - po placach i skwerach publicznych trzeba będzie zapewnić co najmniej 20 proc. terenu biologicznie czynnego.
Wśród propozycji pojawiło się także wprowadzenie przerw między terenami, dzięki czemu droga pokonywana przez mieszkańców poszczególnych bloków ulegnie skróceniu. W dalszym ciągu trwają także prace nad doprecyzowaniem kwestii wyglądu placu zabaw, jego wyposażenia i powierzchni.
Z kolei zmiany w ustawach zakładają, że pojawi się wymóg przeprowadzenia badania poziomu hałasu jeszcze przed oddaniem budynku do użytku. Poza tym balkony miałyby nie być wliczanie do powierzchni zabudowy.
Co na temat najnowszych propozycji uważają eksperci? Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, tłumaczy w rozmowie z redakcją INNPoland.pl, że zmiany proponowane przez resort "dotyczą części rynku, a coś, co nazywamy patodeweloperką, to skromna nisza".
– Nowe wymagania podniosą koszt inwestycji. Jeżeli wprowadzamy nowe reguły, które podnoszą standard, to za ten wyższy standard musimy zapłacić więcej – podkreśla.
Polacy wcale nie marzą, aby kupować małe mieszkania, ale niektórych tylko na takie stać. Jeżeli nie będzie można budować skromnych lokali, to może nieznacznie, ale podaż zostanie ograniczona. Z jednej strony może to być popularne hasło "walki z patodeweloperką", ale z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że jeżeli zwalczy się mniejsze lokale, w których standard rzecz jasna jest czasami dyskusyjny, to na rynku będą dostępne tylko droższe nieruchomości
Zdaniem analityka zmiany mogą wydłużyć czas realizacji konkretnych projektów. – Korekty zasad będą miały wpływ na część projektów. Deweloperzy, którzy mają w planach osiedla niespełniające wymagań, będą musieli zmienić projekty. W rezultacie opóźni się budowa, a wyższe koszty zostaną przeniesione na potencjalnych nabywców. Jeśli wyższy standard będzie wymagany ustawą, to trzeba będzie po prostu zapłacić więcej za te mieszkania – przekonuje Turek.
Czytaj także: https://innpoland.pl/189103,pierwsze-mieszkanie-i-kredyt-2-proc-pojawiaja-sie-pierwsi-kombinatorzy