Może pod koniec tego roku trend się odwróci, ale na razie wartość wynagrodzeń w Polsce spada. W 2022 r. siła nabywcza wynagrodzeń spadła o 2,1 proc., wylicza analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Główny Urząd Statystyczny podaje (a politycy chętnie powtarzają), że 6857,89 zł brutto (czyli 4854 zł na rękę) to średnie zarobki Polaków. I że w ciągu ostatniego roku dostaliśmy 14 proc. podwyżki. Jeśli weźmiemy pod uwagę IV kwartał 2022, to przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wzrosło w nim o 12,3 proc. rok do roku i wyniosło 6 733,49 zł. W ujęciu kwartał do kwartału wynagrodzenie wzrosło o 3,9 proc.
Analityk PIE Sebastian Sajnóg przypomina, że w 2022 roku wynagrodzenia rosły najszybciej od 23 lat. Ale i tak nie dogoniły inflacji. Sajnóg tłumaczy, że wysoka inflacja zwiększała żądania płacowe pracowników, te szczególnie szybko rosły w takich branżach jak górnictwo czy transport. W innych słabiej: w większości branż płace rosły w tempie ok. 6-8 pkt. proc., ocenił Sajnóg. Dodał, że siła nabywcza wynagrodzeń spadła w 2022 r. o 2,1 proc.
To prosta kalkulacja. Musimy pamiętać, że przez większą część roku inflacja przewyższała wzrost wynagrodzeń. Średni wzrost cen w 2022 r. wyniósł 14,4 proc., wynagrodzeń – 12,1 proc. – Oznacza to, że zamożność konsumentów spadła najmocniej od 1990 roku. Ponad połowa gospodarstw domowych wskazuje, że ich sytuacja finansowa pogorszyła się w ciągu ostatniego roku – tłumaczy Sebastian Sajnóg.
Jego zdaniem ten trend utrzyma się przez większą część 2023 roku. Wyjaśnia, że spadek inflacji będzie stopniowy, począwszy od II kwartału. Szanse na realny wzrost poziomów wynagrodzeń i dogonienie poziomu inflacji zaistnieją dopiero pod koniec roku – szacuje Sajnóg.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w 2022 roku podwyżkę dostało zaledwie 54 proc. Polaków. Większość z nich maksymalnie 10 proc. Oznacza to, że prawie połowa z nas odczuła inflację w pełnym jej wymiarze. A oficjalne dane dotyczące wzrostu wynagrodzeń są mocno naciągane.
Co drugi pracownik otrzymał podwyżkę w ostatnim roku, a dokładnie tyle samo spodziewa się jej w najbliższych miesiącach. Jedna trzecia z nas ma zamiar samemu poprosić o wzrost wynagrodzenia. To najważniejsze wnioski z 50. edycji Monitora Rynku Pracy od Randstad.
Z badań wynika, że 46 proc. Polaków w zeszłym roku nie dostało ani grosza podwyżki. Podniesione pensje miało jedynie 54 proc. z nas. Trzy czwarte dostało maksymalnie 10 proc. wyższą pensję.
Podwyżki wynagrodzeń dostawali najczęściej pracownicy na północy. W badaniach Ranstad tym mianem określa się województwa pomorskie i zachodniopomorskie. W nich większe pensje otrzymało 67 proc. pracowników. Na "zachodzie" (lubuskie, wielkopolskie, kujawsko-pomorskie) podwyżki dostało 62 proc. pracowników, na "południu" (dolnośląskie, opolskie, śląskie i małopolskie) – 56 proc.
Kiepska sytuacja jest na "wschodzie" (warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, podkarpackie), gdzie na wyższe wynagrodzenia mogła liczyć niespełna połowa (49 proc.) pracowników. Ale najgorzej jest w "centrum" (mazowieckie, łódzkie, świętokrzyskie), gdzie podwyżkę dostało zaledwie 44 proc. pracujących Polaków.
Średnio dla całej Polski podwyżki dostało więcej mężczyzn. Pracodawcy podnieśli pensje 56 procentom panów i zaledwie 51 procentom pań.
Musimy pamiętać, że Główny Urząd Statystyczny liczy zarobki w tzw. sektorze przedsiębiorstw, czyli firmach zatrudniających przynajmniej 10 osób. Ze statystyk wypadają więc wszystkie małe firmy, na ogół płacące gorzej niż duże. Od lat eksperci przypominają, że realne zarobki Polaków są o wiele niższe niż podawane przez GUS.
W zestawieniu GUS nie uwzględnia się też wynagrodzeń m.in. w administracji publicznej, edukacji, opiece zdrowotnej, pomocy społecznej. W efekcie średnie wynagrodzenie w praktyce wyliczane jest na podstawie zarobków 6,5 mln pracowników, podczas gdy w sumie pracuje w Polsce prawie 17 mln osób.
Czytaj także: https://innpoland.pl/190757,mityczny-wzrost-wynagrodzen-polowa-polakow-od-roku-nie-widziala-podwyzki