– Unia Europejska naciska na Polskę w sprawie wprowadzenia podatku od nadmiarowych zysków dla sektora energetycznego, paliwowego i węglowego – mówi wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Sasin dodaje, że wiodącą rolę w pracach nad podatkiem od nadmiarowych zysków pełni ministerstwo klimatu, które współpracuje z ministerstwami finansów i aktywów państwowych.
– Chcę mocno podkreślić, że ta regulacja nie jest naszym, krajowym pomysłem. Proponowaliśmy różne inne rozwiązania, dotyczące chociażby sektora energetycznego, bo tam już zyski poszły na zamrożenie cen energii elektrycznej – mówił Sasin wczoraj Świnoujściu.
Dodał, że prace nad rozwiązaniem trwają, ale na razie nie wiadomo, jak ostatecznie będzie wyglądać wypracowane przepisy i kiedy mogą one wejść w życie.
– Większość krajów europejskich te rozwiązania już wprowadziło – mówił Jacek Sasin.
W ostatnim roku, dwóch, wiele spółek zarobiło krocie. Wzrost ich dochodów nie był wynikiem rozszerzenia działalności czy nowych rozwiązań. Wynikał w głównej mierze ze wzrostu cen. Obłowiły się przede wszystkim spółki paliwowe, energetyczne, w Polsce również górnicze.
Sasin wyjaśniał już, że do opodatkowania są właśnie te branże, ale jest z tym kilka problemów. Zdaniem ministra najmniej do oddania mają spółki energetyczne, które według niego podzieliły się zyskiem, pokrywając "koszt regulacji zamrażających ceny energii".
Według niego nie będzie problemów z branżą górniczą.
– Część tych spółek na mocno rosnącej cenie węgla zarobiła bardzo dużo. Głównie chodzi tu o węgiel koksujący. Zyski JSW były rekordowe w zeszłym roku, zapowiadają się rekordowe w tym roku. I jest kwestia Orlenu, czyli przerobu ropy naftowej – mówił Sasin kilka dni temu na antenie Radia Plus.
"Kwestia Orlenu" to gigantyczne zyski płockiego koncernu. Problem w tym, że prezes Obajtek nie zamierza dzielić się z państwem. Mówi, że Orlen ponosi już 14 mld zł kosztów zamrożenia cen gazu, chce wypłacić 6,4 mld zł dywidendę. Tylko w roku 2023 potrzebuje na te ostatnie 36 mld zł.
Zapowiedzi Sasina spotykają się też z miażdżącą krytyką ekonomistów. Nie chodzi o sam podatek, ale sposób w jaki minister o nim opowiada. Jesienią zeszłego roku napisał o tym na Twitterze, czym wywołał trzęsienie ziemi na giełdzie. Akcje spółek, których miałby dotyczyć nowy podatek, ostro poszły w dół.
Tak samo stało się kilka dni temu, gdy Sasin znów zaczął wspominać o nowym podatku. Na razie mówi o nim bez żadnych konkretów, co podsyca niepokój inwestorów i spekulacje, kto zapłaci a kto nie.