Zdaniem słowackiej skarbówki – Grażyna Kulczyk u naszego południowego sąsiada otwiera listę dłużników. Ma do oddania 41 milionów euro, czyli blisko 200 mln złotych. Jej spółka twierdzi, że to "nieprawidłowo naliczone opłaty".
Reklama.
Reklama.
Listę największych dłużników skarbowych Słowacji otwiera… Grażyna Kulczyk. Jak informuje wyborcza.biz, chodzi o 41 milionów euro, czyli blisko 200 mln złotych (po obecnym kursie). Jednak w informacji przesłanej portalowi prawnicy miliarderki przekonują, że "zobowiązanie podatkowe zostało nałożone niezgodnie z prawem".
Zestawienie największych dłużników Słowacja publikuje każdego roku. W tym ekscytujemy się nim ze względu na polski akcent. Słowacki fiskus twierdzi, że w ich kraju Kulczyk ma do oddania dokładnie 40,8 mln euro.
Grażyna Kulczyk to jedna z najbogatszych Polek. W ostatnim zestawieniu magazynu Forbes znalazła się na 65. miejscu z majątkiem szacowanym na 1,2 mld zł.
W tej sprawie od lat trwa sądowa batalia - czytamy na wyborcza.biz. Zaległości miały powstać w latach, gdy miliarderka kontrolowała bratysławską spółkę Stary Browar.
Prawnicy reprezentujący Grażynę Kulczyk przekonują, że chodzi o stary i ciągnący się od lat spór podatkowy pomiędzy miliarderką a słowackim fiskusem. Ich zdaniem dochody, które słowackie organy podatkowe próbują opodatkować, nie podlegają opodatkowaniu.
– Pani Grażyna Kulczyk kwestionuje zobowiązanie podatkowe z należytą starannością i w dobrej wierze oraz skorzysta ze wszystkich dostępnych środków prawnych w celu uchylenia decyzji podatkowej – przekazało redakcji INNPoland biuro prasowe reprezentujące miliarderkę.
Zdaniem prawników Grażyny Kulczyk dochody, które słowackie organy podatkowe próbują opodatkować, wyraźnie nie podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych na Słowacji.
Co jednak ciekawe, w listopadzie 2019 r. złożono pozew administracyjny o kontrolę sądową decyzji organu podatkowego. W lutym 2023 roku Sąd Okręgowy w Bratysławie jako sąd pierwszej instancji oddalił pozew, potwierdzając decyzje organu podatkowego. Oznacza to, że słowacki sąd na tym etapie postępowania uznał rację tamtejszego fiskusa.
Wyrok ten nie jest jednak prawomocny.
Od 1 marca notariusze muszą przesyłać skarbówce wypisy większej niż dotychczas liczby aktównotarialnych. Notariusze twierdzą, że "to będą sprawy związane z podatkiem od spadków i darowizn". Ministerstwo Finansów twierdzi, że nie potrzebuje wypisów wszystkich aktów notarialnych. Notariusze boją się jednak posądzeń o ukrywanie dokumentów i ślą wszystko jak leci.
Krajowa Rada Notarialna podkreśla, że taka była wola ustawodawcy, a sami notariusze nie mieli wpływu na zmiany. Zastrzega, że klienci tego nie odczują. Więcej pracy mają natomiast notariusze.
Aby uniknąć sytuacji, jaka ma miejsce dziś, resort finansów wespół z Krajową Radą Notarialną zamierza stworzyć listę aktów, których wypisy będą trafiały do CREWAN. W efekcie notariusze mają wysyłać niewiele więcej dokumentów, niż dotychczas musieli. 99 proc. spraw będzie dotyczyć PCC i podatku od spadków i darowizn.
– Podatnik nie jest nawet informowany o wszczęciu postępowania "w sprawie". Z pewnością wskutek omawianych zmian uszczerbku doznaje ochrona prywatności obywateli – mówi Magdalena Pieślak, menedżer w kancelarii podatkowej Crido.
Możliwość sprawdzania konta na tak wczesnym etapie wbudza wiele kontrowersji. Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich, stwierdził, że te przepisy to "bardzo niebezpieczny wyłom w prawie".
Przedstawiciele Ministerstwa Finansów bronią przepisu tym, że dostęp do konta danej osoby będzie możliwy dopiero na etapie postępowania przygotowawczego albo "czynności wyjaśniających odpowiednio w sprawie o przestępstwa lub wykroczenia oraz przestępstwa skarbowego lub wykroczenia skarbowego".