Kryzys bankowy, choć wciąż niewielki, zaczął się w USA, a wywołał to, co w opinii wielu było nieuchronne, czyli skraj upadku i przejęcie szwajcarskiego banku Credit Suisse. W jakiej kondycji są banki w Polsce i czy też mamy się czego obawiać?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od upadku amerykańskiego średniej wielkości banku Silicon Valley (SVB) z 10 marca 2023 roku tkwimy w niepewności, co do bezpieczeństwa systemu bankowego. Wielu ekspertów zastanawia się, czy to początek większego kryzysu, inni uspokajają, że właściwie nic złego się nie dzieje.
A jak ta sprawa odbije się na Polsce? I czy w ogóle? Business Insider prześwietlił kondycję banków działających w naszym kraju. Jest na tyle stabilnie, by widmo kryzysu móc póki co odłożyć na daleki tył możliwych scenariuszy.
Kondycja banków działających w Polsce
Banki w Polsce, podobnie jak w przypadku większości, lokują sporą część nadwyżek w obligacje skarbowe, bo to bezpieczne papiery. Z danych Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że banki w Polsce utrzymują znaczną część swoich aktywów (ok. 20 proc.) w obligacjach skarbowych i gwarantowanych przez państwo o wartości ok. 445 mld zł.
Mimo spadku wycen obligacji oraz miliardowych kosztów wakacji kredytowych i rezerw na kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich, polskie banki mają odpowiednio wysokie współczynniki kapitałowe. Jak podaje "BI", wskaźniki TCR (łączny współczynnik kapitałowy) i Tier 1 (wskaźnik kapitału podstawowego) wynosiły na koniec 2022 r. odpowiednio 19,5 proc. i 17,6 proc. A wymogi unijnych dyrektyw to odpowiednio 8 i 6 proc.
Na plus dla polskiego sektora bankowego działa też wysoka płynność. Wskaźnik LCR (liquidity coverage ratio) w styczniu 2023 r. wynosił ponad 180 proc. (im wyższy, tym bezpieczniejsza sytuacja), a minimum regulacyjne wynosi tu 100 proc.
Inny wskaźnik, określający stosunek kredytów do depozytów (loan to deposit ratio) świadczy nawet o nadpłynności. Sprzedaż nowych kredytów jest bardzo słaba, jednocześnie depozyty wciąż rosną.
Najważniejsze to wyciągać wnioski
Upadek SVB pociągnął za sobą inne małe banki – SignatureBank oraz Silvergate. Do tego ostro w dół poleciały akcje First Republic Banku.
To uświadomiło inwestorom ryzyko dotyczące mniejszych i średniej wielkości banków w USA, które podobnie jak SVB mają dużo obligacji skarbowych. Zamieszanie na rynku bankowym pogłębiło problemy szwajcarskiego Credit Suisse. Stanął na skraju bankructwa i został przejęty przez największą grupę bankową Szwajcarii i konkurenta – UBS.
– Myślę, że wnioskiem wyciągniętym z sytuacji w USA dla banków w Polsce jest to, że należy zapewnić, aby sektor ten był postrzegany jako bezpieczny i stabilny i wzmacniany, a nie osłabiany, przez różne działania ustawodawcze – podkreślił w "BI" Maciej Meder, dyrektor zarządzający firmy doradczej Zeb.
Nawiązał w ten sposób m.in. do wakacji kredytowych, które kosztowały sektor około 15 mld zł brutto.
Do grona tych, którzy uspokajają, zalicza się też polskirząd. Zapewnia, że sytuację monitoruje, ale jednocześnie podkreśla, że "w naszym kraju nie ma zagrożeń".
Rzecznik rządu Piotr Müller wskazał, że właściwe reakcje instytucji publicznych w Stanach Zjednoczonych i Szwajcarii uspokajają pozostałe podmioty na rynku międzynarodowym. Wcześniej premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że polskie banki są w dobrej kondycji.
Amerykański Fed, Europejski Bank Centralny (EBC), Bank Anglii, Bank Kanady, Bank Japonii oraz SNB zapowiedziały skoordynowane działania na rzecz zapewnienia płynności na globalnym rynku finansowym. Od teraz dokonywane będą codziennie operacje zasilające w płynność dolarową. W połączeniu z siecią powiązań między tymi bankami zapewni dostęp do płynności w każdej z sześciu walut, za które odpowiadają.
W doniesieniach prasy zza oceanu możemy czytać o trybie "emergency" banków centralnych, czyli trybieawaryjnym, w razie nagłego wypadku.
Chodzi przede wszystkim o to, by zabezpieczyć sektor bankowy przed falą upadłości, gdy mowa o mniejszych i średnich podmiotach, z których w takich sytuacjach odpływ kapitału do bardziej stabilnych banków jest naturalny. Istotne jest też, by kryzys nie rozlał się po innych gałęziach gospodarki.