Rolnicy, którzy są na emeryturze, mogą za darmo korzystać z sanatoriów, i to nie tylko na koszt Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), ale też Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS). Co ciekawe, druga opcja bardziej się opłaca.
Do tej pory z uzdrowsik należących do KRUS mogli korzystać jedynie aktywni zawodowo rolnicy. Jednak po zmianie przepisów, od tego roku mogą tam jeździć również ci, będący już na emeryturze. Zarówno kuracje, jak i pobyt są darmowe. Skorzystać można raz w roku.
Jak tłumaczy "Fakt", by udać się na turnus, potrzebny jest wniosek o skierowanie na rehabilitację leczniczą, który wystawia lekarz prowadzący. Do wniosku muszą być dołączone wyniki badań.
Wypełniony wniosek należy złożyć (osobiście lub wysłać pocztą) we właściwym oddziale regionalnym lub placówce terenowej KRUS. Ma się na to 6 miesięcy od dnia wystawienia.
Wniosek ten musi zostać jeszcze zaakceptowany przez lekarza z KRUS. Po akceptacji rolnik dostanie propozycję terminu i miejsca rehabilitacji, a jeśli się zgodzi – otrzyma skierowanie. Rehabilitacja odbywa się w formie 21-dniowych turnusów, które prowadzone są w Centrach Rehabilitacji Rolników KRUS. Dostępne lokalizacje to:
Resort zdrowia już jakiś czas temu wziął na tapet zmiany w przepisach dotyczące sanatoriów. Teraz spieszy się z tymi zmianami, bo mają one wejść w życie już 1 stycznia 2024 roku, ale rząd jeszcze nie ich przyjął.
Z pewnością tuż przed wyborami rząd PiS będzie chciał pochwalić się tym, że dba o seniorów. Stąd też prace nad ustawą, która pozwoli kuracjuszom decydować samodzielnie, gdzie i kiedy pojadą na rehabilitację.
Jak podaje "Fakt", by uniknąć poślizgu, Ministerstwo Zdrowia szykuje plan B. Przypomnijmy, już jesienią ubiegłego roku minister Adam Niedzielski zapowiedział, że kuracjuszy czeka rewolucja.
– Stawiamy na jakość. Będziemy motywować uzdrowiska do podnoszenia standardu swoich ofert. Sanatoria będą też musiały monitorować skuteczność leczenia – zapewnił minister.
Zegar tyka, czas biegnie – przepisów nadal brak. Co dalej? Jak się okazuje, projekt utknął w maszynie legislacyjnej, bo lista zmian, z którymi rząd spieszy przed wyborami jest tak długa, że nie sposób to ogarnąć.
Dlatego resort zdrowia zmienił plany. W rozmowie z dziennikiem rzecznik ministerstwa Wojciech Andrusiewicz przekazał, że "to bardzo ważna reforma" oraz będzie "szybko zrealizowana", dlatego też zmieni się tryb jej wprowadzania.
–Projekt ustawy nie będzie przedkładany przez rząd, ale posłów skupionych wokół tematu tej reformy – powiedział rzecznik. Jak ustalił "Fakt", projekt w najbliższych tygodniach ma wpłynąć do Sejmu.
Co się zmieni poza wyborem miejsca i terminu? Zabiegi wciąż będą refundowane przez NFZ, jednak sanatoria mają ze sobą konkurować jakością i ceną. Będzie też więcej refundowanych zabiegów, teraz są 3 dziennie, po zmianach będzie ich co najmniej 4.
Choć pobyt w sanatorium podlega refundacji, placówki robią wszystko co mogą, by na kuracjuszach dorobić. Być może reforma przyniesie pozytywne zmiany, ale teraz jest jak jest.
Teoretycznie bezpłatny pobyt w sanatorium potrafi całkiem sporo kosztować. Wymiana ręcznika – 3-6 złotych, czysta pościel – 15 złotych, czajnik – 1 zł za dobę. Telewizor w pokoju w sanatorium? 80-110 zł za turnus. Opłaty dodatkowe pochłaniają nawet kilkaset złotych podczas 3-tygodniowego turnusu.
Zabiegi są darmowe, ale za zakwaterowanie trzeba zapłacić. Opłaty w porównaniu z hotelami są wręcz symboliczne, ale i tak mogą mocno nadwerężyć budżet emeryta lub rencisty. Najdroższe turnusy są w okresie wiosenno-letnim (od 1 maja do 30 września).
Refundowane turnusy rehabilitacyjne odbywają się w kilkudziesięciu ośrodkach rehabilitacyjnych zlokalizowanych w całej Polsce, m.in. w Ciechocinku, Krynicy-Zdroju, Gdańsku czy Konstancinie-Jeziornie.