Projekt ustawy w sprawie czternastej emerytury nadal nie został przyjęty. Trafił do uzgodnień w kwietniu, choć rządzący zapewniali, że pochylą się nad nim już w marcu.
Ustawę musi najpierw przyjąć rząd, dopiero później trafi do Sejmu i Senatu, który z pewnością naniesienie pewne poprawki. Ostatecznie o losach czternastek przesądzi prezydent, więc upłynie jeszcze dość długo czasu, zanim ustawa wejdzie w życie.
Początkowo rząd przekonywał, że 14. emerytury zostaną wypłacone w sierpniu. Nowe światło na te zapowiedzi rzuca najnowsza wypowiedź wiceministra rodziny i polityki społecznej Stanisława Szweda, z której wynika, że świadczenie trafi do emerytów na jesieni.
– Chciałbym, aby czternastka została wypłacona we wrześniu – przyznał wiceszef resortu w rozmowie z "Super Expressem".
Czy władza wyrobi się w tym roku z projektem czternastek? – Na pewno tak. Mamy nadzieję, że projekt w najbliższym czasie trafi na obrady rządu, a następnie na drugie w maju posiedzenie Sejmu – przekonywał Szwed.
Zdaniem wielu komentatorów PiS zrobi wszystko, aby wyrobić się z wypłatami jeszcze przed wyborami parlamentarnymi na jesieni 2023 r., aby zdobyć głosy starszych Polaków.
Z projektu, który trafił do konsultacji międzyresortowych, wynika, że czternasta emerytura w pełnej kwocie trafi do osób, których regularne świadczenie nie przekracza 2900 zł brutto. Ma być wypłacana w kwocie emerytury minimalnej w danym roku kalendarzowym.
Jednak dokument zakłada, że można także określić wyższą kwotę. Decyzję w tym zakresie ma podejmować Rada Ministrów do 31 października każdego roku w drodze rozporządzenia.
Czternastka, podobnie jak tegoroczna trzynastka, nie będzie zwolniona z podatku dochodowego od osób fizycznych. Od świadczenia zostanie pobrana również składka na ubezpieczenie zdrowotne.
Skąd rząd bierze pieniądze na trzynastki i czternastki? Wcale nie z budżetu. Za wypłaty są odpowiedzialne różne fundusze, które pozostają poza kontrolą parlamentu.
W 2019 roku Sejm uchwalił ustawę umożliwiającą finansowanie tzw. trzynastych emerytur i rent socjalnych z Funduszu Solidarnościowego. Przy okazji zmieniono nazwę tego funduszu – wcześniej był to Solidarnościowy Fundusz Wsparcia dla Osób Niepełnosprawnych.
Jednak w tym roku w Funduszu Solidarnościowym zabrakło pieniędzy, więc rząd sięgnął po środki z Funduszu Rezerwy Demograficznej (5 mld zł). Ten zabieg eksperci określili jako pożyczka 0 proc., choć premier Mateusz Morawiecki odpierał te zarzuty.
Czytaj także: https://innpoland.pl/191039,ile-wyniesie-emerytura-w-przyszlosci-problemy-dla-6-mln-pracownikow